Remont Grunwaldzkiej daje się we znaki (drogowe). Bałagan, jaki panuje na placu budowy, sprawia olbrzymi kłopot mieszkańcom, kierowcom i pasażerom. Płaci za to kierownik budowy - dostał kilkusetzłotowy mandat.
W nocy z piątku na sobotę na ul. Grunwaldzkiej miało dojść do zmiany organizacji ruchu w związku z remontem ulicy. Gdy remont się rozpoczął, mieszkańcy zaalarmowali media, samorządowców i policję, że nie wszystko jest tak, jak powinno. Przekazali, że drogowcy nie sprostali zadaniu i brakuje oznakowania, które pokazywałyby, jak prawidłowo jechać. Co więcej ruch odbywa się inaczej niż zapowiadano w komunikatach.
Bo organizacja była zła
- W związku z licznymi sygnałami dotyczącymi utrudnień związanych z oznakowaniem na tej ulicy, policjanci poszukali osoby odpowiedzialnej za zamieszanie. Mandatem karnym został ukarany kierownik budowy (z firmy Poldróg - wykonawcy inwestycji - przyp. red.) - informuje Iwona Liszczyńska z poznańskiej policji.
- Wprowadzona organizacja ruchu nie była zgodna z tą tymczasową, zatwierdzoną przez Zarząd Dróg Miejskich - dodaje Tomasz Libich z Zarządu Dróg Miejskich, zaznaczając, że to nie drogowcy odpowiadają za remont, a spółka Infrastruktura Poznań EURO 2012.
Osły stawiają znaki, kierowcy na zebrze
Jak informował w zeszłym tygodniu ZDM, na remontowanej ulicy, między ulicami Paczkowskiej do Węgorka, ruch miał się odbywać na dwóch jezdniach, na których kierowcy mieli mieć do dyspozycji po jednym pasie.
Odbywał się jednak nitką południową, a jadącym w stronę Junikowa znaki drogowe wskazywały drogę na plac budowy.
- Gdyby nie to, że zauważyłam, jak jadą kierowcy przede mną, też pojechałabym prosto, bo ze znaków nic nie wynikało, że trzeba zjechać na przeciwny pas. Ciekawe co za osioł je postawił! - denerwuje się Magda, która w poniedziałek jechała Grunwaldzką w stronę Junikowa.
By wydostać się z pułapki zafundowanej przez ekipę remontową, kierowcy wracali północną nitką pod prąd do zjazdu na drugą jezdnię lub przejeżdżali przez przejście dla pieszych na przeciwną nitkę.
Przystanki widmo
- Miałem wrażenie, że kierowcy jadą każdą nitką w każdą stronę. Istna wolnoamerykanka - mówi Arkadiusz Borkowski, radny osiedla Junikowo.
Jak dodaje, przebudowa ulicy Grunwaldzkiej to obecnie największy problem dla mieszkańców. - Co chwilę ktoś nas pyta gdzie teraz jest przystanek, jak jeździ autobus, dlaczego nie jeździ tramwaj - wymienia.
Po ostatniej zmianie organizacji ruchu autobus, który stanowił alternatywę dla tramwaju, nie miał przygotowanych przystanków. - Przystanki jeszcze w poniedziałek znajdowały się na zamkniętej nitce jezdni. Tymczasowych nikt nie postawił - wyjaśnia Borkowski.
Będą kontrole
Na ulicę Grunwaldzką w najbliższych dniach skierowane będą dodatkowe patrole drogówki.
- Będziemy się bacznie przyglądać sytuacji na tej drodze i w razie potrzeby interweniować po raz kolejny - zapewnia Liszczyńska.
Obecnie po ul. Grunwaldzkiej jadąc od strony centrum, kierowcy muszą przejechać na południową jezdnię na odcinku od ul. Wegorka do ul. Wierszowskiej. Na skrzyżowaniu z ulicą Cmentarną wracają na jezdnię północną.
- Jest to już ostatnia tymczasowa organizacja ruchu na ul. Grunwaldzkiej, kolejna będzie już docelowa po zakończeniu robót drogowych. Termin uruchomienia całości ul. Grunwaldzkiej wraz z trasą tramwajową planowany jest na 1 października - mówi Gerard Masłowski, kierownik projektu "Przebudowa ul. Grunwaldzkiej do układu dwujezdniowego od ul. Smoluchowskiego do ul. Malwowej" w spółce Infrastruktura Euro Poznań 2012.
Autor: fc, eg /iga / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: MPK Poznań | K. Lesińska