Adam zginął po strzale z policyjnej broni. Sprawa wraca do sądu, powodem neosędzia

Adam miał 21 lat
Łódź. Śmiertelnie postrzelił 21-letniego Adama. Sąd każe powtórzyć proces
Źródło: TVN24
Sąd Najwyższy skierował do ponownego rozpatrzenia przez sąd odwoławczy sprawę śmierci 21-letniego Adama Czerniejewskiego zastrzelonego z policyjnej broni. Chociaż - jak uznał - merytorycznie kasacja się nie obroniła, to wyrok trzeba uchylić, bo w orzekającym składzie łódzkiego sądu był neosędzia.
Kluczowe fakty:
  • 21-letni Adam Czerniejewski zmarł 14 listopada 2019 roku na jednym z osiedli w Koninie po tym, jak został śmiertelnie postrzelony przez policjanta w czasie pościgu. Policjant, który oddał strzał, oskarżony był o nieumyślne spowodowanie śmierci.
  • Sąd Okręgowy w Kaliszu w lutym zeszłego roku skazał policjanta na trzy lata bezwzględnego więzienia, nawiązkę w wysokości 50 tys. zł oraz sześcioletni zakaz pracy w policji za nieumyślne spowodowanie śmierci 21-latka. Sąd Apelacyjny w Łodzi skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez sąd pierwszej instancji.
  • Kasację na prawomocny wyrok łódzkiego sądu cofający sprawę do pierwszej instancji wniosła prokuratura. Śledczy uzasadniali w niej, że sprawa nie powinna być ponownie rozpatrywana, tylko zmieniony powinien zostać wymiar kary dla oskarżonego policjanta (co ciekawe, śledczy chcieli niższego wyroku niż ten, który zapadł w pierwszej instancji).
  • Sąd Najwyższy uznał, że merytorycznie kasacja prokuratury jest bezzasadna, a decyzja łódzkiego sądu o skierowaniu sprawy do pierwszej instancji broni się merytorycznie. Ze względów merytorycznych SN cofnął jednak decyzję sądu apelacyjnego. Dlaczego? Bo w orzekającym składzie znalazł się neosędzia.

Sąd Najwyższy uznał, że jeden z członków składu sędziowskiego nie jest bezstronny i nie powinien zasiadać w składzie orzekającym w drugiej instancji.

"Po dokonaniu analizy rozwoju kariery sędziowskiej pana sędziego Sąd Najwyższy stwierdził, że niespotykanie szybkie postępy w karierze zawodowej tego sędziego zawdzięczał on wyłącznie znalezieniu się w gronie sędziów cieszących się szczególnym zaufaniem ze strony resortu sprawiedliwości, przekraczającym granice typowego zaufania jakiego należy oczekiwać w relacjach: sędzia – organ władzy wykonawczej" - czytamy w uzasadnieniu wyroku Sądu Najwyższego.

- Ta decyzja sprawa, że oczekiwanie na ostateczne rozstrzygnięcie wydłuży się o kolejne miesiące - mówi nam pełnomocnik ojca zastrzelonego adwokat Zbigniew Krüger. Prawnik podkreśla, że skoro SN nie miał zastrzeżeń do merytorycznej decyzji sądu odwoławczego, to sprawa i tak najpewniej trafi do ponownego rozpatrzenia przez sąd w Kaliszu. Tyle że stanie się to później.

Powodem decyzji SN był udział neosędziego w składzie orzekającym.

- Zostaliśmy cofnięci w tej sprawie o wszystko to, co wydarzyło się od momentu złożenia apelacji. Nie jest to dobra wiadomość dla rodziny zmarłego, która na ostateczne rozstrzygnięcie czeka już od blisko sześciu lat - zaznacza prawnik.

Decyzja, która już jest nieważna

Przypomnijmy, w listopadzie zeszłego roku Sąd Apelacyjny uchylił wyrok pierwszej instancji wobec policjanta Sławomira L., oskarżonego o śmiertelnie postrzelenie ze służbowej broni 21-letniego Adama Czerniejewskiego i przekazał sprawę do sądu w Kaliszu do ponownego rozpatrzenia. Dlaczego? Jak tłumaczył w uzasadnieniu sędzia, opinie biegłych, którzy zajmowali się sprawą, były sprzeczne. - Należało przeprowadzić konfrontację tych biegłych - podkreślił.

Sędzia przypomniał, że sąd odwoławczy nie może przeprowadzać wszystkich dowodów, tylko odnosić się do części zaskarżonej. - Punktem wyjścia powinna być ocena przez sąd odwoławczy przeprowadzonego przez sąd pierwszej instancji postępowania nie tylko pod kątem potrzeby ponownego przeprowadzenia czynności dowodowych i pozadowodowych, ale także zawsze w aspekcie, czy przeprowadzone postępowanie sądowe spełniło standard rzetelnego procesu - podkreślił.

Jak dodał, "sąd pierwszej instancji uchylił się od powinności rzetelnego zweryfikowania hipotezy aktu oskarżenia".

- Do tego była potrzebna wiedza specjalna, którą dysponowali biegli. Sąd z tego instrumentu nie skorzystał, zatem należało uznać, że naruszając zasady obiektywizmu i wymagania rzetelnego procesu, zakończono postępowanie i takie orzeczenie nie mogło się ostać - wyjaśnił.

Kasację na prawomocny wyrok łódzkiego sądu apelacyjnego, cofający sprawę do pierwszej instancji, wniosła prokuratura. Śledczy uzasadniali w niej, że sprawa nie powinna być ponownie rozpatrywana, tylko zmieniony powinien zostać wymiar kary dla oskarżonego policjanta (co ciekawe, śledczy chcieli niższego wyroku niż ten, który zapadł w pierwszej instancji).

Zaczął uciekać, policjant oddał strzał

Adam Czerniejewski zginął w Koninie w listopadzie 2019 roku po strzale z policyjnej broni. Na 21-latka stojącego w towarzystwie dwóch młodszych chłopaków zwrócili uwagę policjanci patrolujący ulice miasta. Na widok radiowozu Adam zaczął uciekać.

Pobiegł za nim sierżant Sławomir L. Po kilku sekundach było słychać wystrzał z policyjnej broni. Jak się okazało, pocisk trafił uciekającego 21-latka i go zabił.

Prokuratorzy - jak informowaliśmy w tvn24.pl jako pierwsi - mieli gigantyczne problemy z odtworzeniem, co dokładnie wydarzyło się pomiędzy blokami przy ulicy Wyszyńskiego w Koninie. Kamery monitoringu nie nagrały momentu zdarzenia. Prowadzący dochodzenie musieli więc opierać się na ustaleniach biegłych, a te były sprzeczne. Dwaj specjaliści z zakresu medycyny sądowej stwierdzili, że Adam został trafiony z przodu. Trzecia ekspertyza - chemika z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji w Warszawie - wskazywała, że Adam mógł dostać strzał w plecy.

Potrzebna była druga sekcja zwłok

Dopiero druga sekcja i nowi biegli ustalili, że strzał padł z bliska i w plecy.

Proces w sprawie śmierci 21-letniego Adama z Konina ruszył w listopadzie 2023 roku przed Sądem Okręgowym w Kaliszu. Policjant, który oddał strzał do 21-latka, oskarżony był o nieumyślne spowodowanie śmierci. Groziło mu za to od trzech miesięcy do 5 lat więzienia. Nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.

W trakcie pierwszej rozprawy Sławomir L. zwrócił się do ojca 21-latka. - Panie Arturze, ja czekałem na tę chwilę cztery lata, to mnie niszczyło. Jest mi strasznie przykro, że pana syn nie żyje. Liczę, że wiedząc to, będzie panu lżej - mówił oskarżony policjant.

Z ust oskarżonego nie padło słowo "przepraszam". - Nigdy w życiu żaden policjant mi tego nie powiedział - mówił pan Artur, ojciec Adama.

ZOBACZ REPORTAŻ O ŚMIERCI ADAMA CZERNIEJEWSKIEGO W TVN24+

Policjant wrócił do służby

Adam skonał na rękach Sławomira L. - Od tamtej pory właściwie nie ma dnia, żebym nie widział tego momentu, kiedy on odchodził, patrząc mi prosto w oczy. Trzymałem go za twarz, krzyczałem do niego, żeby patrzył na mnie, żeby nie zasypiał - mówił oskarżony podczas rozprawy.

Po 11-miesięcznym zwolnieniu lekarskim i pomocy psychologów policjant wrócił do służby. - W ciągu czterech lat nie otrzymał żadnych nagród. Nie był też awansowany - informował w czasie procesu odwoławczego Michał Wójcik, obrońca Sławomira L., dodając, że po zdarzeniu z 2019 roku przebieg służby był absolutnie prawidłowy.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: