12 lipca 1940 r., 10 miesięcy po wkroczeniu niemieckich wojsk do Poznania, w mieście nie było już Pomnika Wdzięczności, trwała też przebudowa Zamku i budowa przy nim wojennego bunkra. Na ulicach powiewały swastyki a ulicą Święty Marcin, przemianowaną na Schlossfreiheit, maszerowali naziści. Wówczas Adolf Hitler podpisał dekret o przebudowie Poznania. Miał on mieć charakter modelowego, germańskiego miasta. Na szczęście, planu Niemcy nie zdążyli zrealizować. 23 lutego 1945 r. Poznań wrócił do Polski.
12 lipca mija dokładnie 75 lat od dnia, w którym Adolf Hitler podpisał dekret o przebudowie urbanistycznej Poznania. Dokument dotyczył nie tylko Poznania. Obejmował on 50 miast, którym "nadany miał zostać duch narodowo-socjalistyczny".
- Poznań miał być wzorcowym miastem, stolicą wzorcowego okręgu III Rzeszy. O ambicjach Arthura Greisera świadczy fakt, że opracowano dwa plany urbanistyczne przekształcenia miasta a w międzyczasie cząstkowe plany przebudów poszczególnych fragmentów miasta - wyjaśnia Hanna Grzeszczuk-Brendel, autorka książek o architekturze Poznania w XX wieku.
Najważniejszy Zamek
Najistotniejszym założeniem planu, było stworzenie najdalej na wschód wysuniętej rezydencji Hitlera, w Zamku Cesarskim. Przebudowa miała potrwać do końca 1941 r. Wtedy już całe miasto miało mieć germański charakter.
- Plac Mickiewicza miał być częściowo wyburzony. Miał to być nie skwer a plac na zgromadzenia. Do niego prowadzić miała szeroka arteria - przebudowana ulica Bukowska. Planowano też przedłużyć północne skrzydło Zamku. Przebudowa obejmowała też Stary Rynek. We wszystkich wzorcowych miastach głównym budynkiem była hala zgromadzeń. W Poznaniu planowano jej budowę w jednym z dwóch miejsc: tam gdzie dziś stoi akademia Muzyczna lub koło nowego dworca - wylicza Grzeszczuk-Brendel.
Prace nad przystosowaniem Zamku do potrzeb Hitlera ruszyły jednak na długo przed podpisaniem dokumentu. Już w listopadzie 1939 r. w Poznaniu zameldował się jego osobisty architekt - Albert Speer. Do dyspozycji Hitler miał mieć całe pierwsze piętro, które wcześniej należało do cesarza Wilhelma II. Najważniejszym miejscem miał być gabinet. Urządzono go w dawnej kaplicy cesarskiej. Hitler do dyspozycji miał podgrzewany balkon, z którego mógł podziwiać defilady. Choć gabinet powstał, niemiecki dyktator z niego nie skorzystał.
- Nie ma wątpliwości, że Hitler przejeżdżał przez Poznań. Być może to wiązało się z jakimś postojem jego specjalnego pociągu, którym się poruszał. Nie ma jednak żadnych potwierdzonych informacji, że Hitler miałby tu (w Zamku - przyp. red.) być w 1939 r. To mało prawdopodobne. Gdyby był, pewnie powstałyby materiały, podobne do propagandowych kronik z jego wizyty w Łodzi - tłumaczy Janusz Pazder, konsultant ds. konserwatorskich w Centrum Kultury Zamek.
Rządzący Poznaniem Arthur Greiser nigdy nie śmiał na wejść na balkon przygotowany dla fuehrera. Przemarsze wojsk obserwował z innych balkonów lub z limuzyny. W Zamku miał z kolei do dyspozycji drugie piętro. W wieży nad gabinetem Hitlera znajdowała się sala narad (dziś Sala Pod Zegarem).
Całą przebudowę Zamku, przerwano ostatecznie pod koniec 1944 r., gdy niemieckie oddziały ponosiły klęski na froncie wschodnim. Pochłonęła niebotyczną wówczas kwotę ponad 25 mln marek. Kosztowała ponad pięć razy więcej niż początkowo planowano.
Z ulic znikały polskie nazwy...
Okupant już od samego początku swojej obecności w Poznaniu podkreślał niemieckie panowanie. Natychmiast po wkroczeniu do miasta, wznowiono wydawanie gazety "Posener Tageblatt". 13 września nawoływała ona do wywieszenia flag III Rzeszy, by w ten sposób ukazać radość z "wyzwolenia miasta spod polskiej okupacji". Następnego dnia siedzibą szefa administracji publicznej, a później namiestnika III Rzeszy w Poznaniu Arthura Greisera został Zamek.
Z ulic zniknęły polskie szyldy, w ich miejsca pojawiły się tabliczki z niemieckimi nazwami ulic. Na ścianach i słupach ogłoszeniowych rozlepiano setki obwieszczeń pisanych charakterystycznymi gotyckimi literami, wieszano też propagandowe tablice.
Niemcy zniszczyli Pomnik Wdzięczności na pl. Mickiewicza, który stanął w miejscu, gdzie w czasie zaborów stał pomnik Ottona von Bismarcka. W rozbiórkę olbrzymiego łuku triumfalnego zaangażowano przymusowo Polaków. Nad zgliszczami pomnika, który był symbolem odzyskanej w 1918 roku przez Polskę niepodległości, powiewały już flagi ze swastykami...
Przebudowywano też obiekty użyteczności publicznej oraz zmieniano ich charakter. W 1941 r. w Poznaniu utworzono Uniwersytet III Rzeszy, który zastąpił Uniwersytet Poznański. W Teatrze Wielkim przebudowano wnętrza, by w 1941 r. przemianować go wraz z Teatrem Polskim na Teatry Okręgu Rzeszy.
Za niszczenie polskich i żydowskich pamiątek, tablic czy pomników odpowiadał głównie Hitlerjugend. Niemcy przejmowali także polskie i żydowskie przedsiębiorstwa oraz warsztaty.
9 września 1939 r. po raz ostatni odprawiono modły w poznańskiej synagodze przy ul. Stawnej. Hitlerowcy zniszczyli obiekt, usuwając z niego m.in. wszystkie gwiazdy Dawida. Ostatecznym aktem zbezczeszczenia świątyni było urządzenie w nim pływalni dla żołnierzy Wehrmachtu. Po wojnie budynek nadal zachowywał tą funkcję. Zlikwidowano ją dopiero w 2011 r.
W czasie niemieckiej okupacji Poznań powiększono o sąsiednie wioski: Żegrze, Antoninek, Junikowo czy Chartowo. W planach było wchłonięcie kolejnych.
Masowe mordy i wywózki
Niemiecki charakter w Poznaniu wprowadzano nie tylko poprzez przebudowę miasta, niszcząc dziedzictwo kulturowe czy wymianę szyldów oraz tabliczek. Dochodziło też do eksterminacji ludności zamieszkującej przed wojną Poznań; do masowych aresztowań, egzekucji i deportacji do obozów koncentracyjnych i na roboty w głąb Niemiec Polaków i Żydów. Ich miejsce zajmowali w mieście Niemcy.
Jak w ten sposób zmieniła się struktura Poznania? Liczby są przerażające. Przed 1939 r. w całym Kraju Warty mieszkało około 325 tys. Niemców. W 1944 r. w Wielkopolsce było ich cztery razy więcej. Pod koniec wojny co trzeci mieszkaniec Poznania był Niemcem.
Ci Polacy, którzy w mieście pozostali, musieli liczyć się ze stałym upokarzaniem. Każdemu spotkanemu na ulicy Niemcowi musieli się kłaniać, zdejmując nakrycie głowy a także schodzić im z drogi.
Ograniczono im w zasadzie wszystkie prawa: reglamentowano żywność, ograniczono dostęp do odzieży czy kosmetyków. Pozbawiono m.in. opieki zdrowotnej, możliwości edukacji, zakazano im sprzedaży alkoholu i papierosów. Polacy nie mogli też wchodzić do parków i korzystać z komunikacji miejskiej w godzinach szczytu. Gdy już pozwalano im wsiąść do autobusu czy tramwaju, musieli oni oczywiście zwalniać miejsce Niemcom.
Polacy poniżej 28 lat i Polki poniżej 25 lat nie mogli zawierać ślubów. Oczywiście, zabronione były wszelkie związki niemiecko-polskie. Niemcy narzucili też listę 16 imion, jakie można było nadawać dzieciom. Drugim zawsze musiał być Kazimierz lub Kazimiera.
Polaków wykorzystywano także w charakterze przymusowej siły roboczej, m.in. w budowie sztucznych jezior - Rusałki i Maltańskiego.
W Poznaniu powstał pierwszy obóz koncentracyjny. Niemcy umieścili go w Forcie VII. Zginęło tam około 20 tys. osób. Niemcy zastosowali tam po raz pierwszy w historii cyklon B. Obóz zlikwidowano w 1944 r. Więźniów przeniesiono do obozu w Żabikowie. Szacuje się, że zginęło tam kilkadziesiąt tysięcy osób.
W planach była także budowa gett. Miały one powstać na Świerczewie oraz między Winiarami a Piątkowem. Osiedle dla Polaków na Świerczewie powstało w 1943 r. Hitlerowcy nie zdążyli jednak przesiedlić tam ludności.
Wyzwolenie 23 lutego 1945 r. przekreśliło wszelkie niemieckie plany dotyczące miasta. Poznań wrócił do Polski.
Autor: Filip Czekała / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: NAC