Stan czterech z siedmiu tygrysów przewiezionych w czwartek do poznańskiego zoo z polsko-białoruskiego przejścia granicznego wyraźnie się poprawił. Zwierzęta pozostaną w Poznaniu przynajmniej dwa tygodnie - poinformowało zoo.
Rzecznik poznańskiego ogrodu zoologicznego Małgorzata Chodyła poinformowała w piątek, że stan czterech z siedmiu tygrysów wyraźnie się poprawił.
- Widać, że samo napojenie, nakarmienie, sen, przebywanie w cieple, bardzo im pomogło - powiedziała. - Piją potwornie dużo. Nasi opiekunowie mówią, że nie widzieli, żeby tygrysy tyle piły. Chłepczą non stop, opiekunowie ciągle zmieniają im wodę w poidłach - dodała rzeczniczka. Według Chodyły stan kolejnych trzech zwierząt przewiezionych do poznańskiego zoo wyraźnie wskazuje, że potrzebują leczenia.
- Poruszają się z trudem, jedna samica oddycha z trudem, mówimy, że kaszle. Nie wiemy z czego to wynika, czy to jest coś mechanicznego, czy to objaw chorobowy - wyjaśniła rzeczniczka.
"Nie pałają do nas miłością"
Dyrektorka zoo, zwraca uwagę, że akcja ratowania tygrysów przeszła właśnie w drugą fazę i to jeszcze trudniejszą niż wyswobodzenie zwierząt.
- Chodzi o utrzymanie zwierząt przy życiu i doprowadzenie ich do lepszego stanu zdrowia. Jest to bardzo trudne. Odbudowanie takich zwierząt fizycznie i psychicznie jest niezwykle trudnym zadaniem - mówi TVN24 Ewa Zgrabczyńska.
Na razie opiekunowie zwierząt drapieżnych skupiają się na tym, by nowi podopieczni ich zaakceptowali. A łatwo nie jest. - Nie pałają do nas zbytnią miłością. Niektóre tygrysy są agresywne, inne przestraszone, a niektóre zachowują zdrowy dystans. Ogólnie nie są w najlepszej kondycji psychicznej. Dzisiaj pracujemy nad tym, żeby przyzwyczaiły się do obecności opiekunów. Żeby nie rzucały się na kraty albo żeby ze strachu nie oddawały moczu - tłumaczy Zofia Wieczorek, opiekun zwierząt drapieżnych w poznańskim zoo.
Pracownicy ogrodu bacznie obserwują tygrysy i do każdego starają się podejść indywidualnie. Czego się już dowiedzieli?
- Mamy Meridę, która walczy, jak widzi każdego. To jest po prostu śmierć w oczach. Rzuca się na kraty i jakby mogła, to by powiedziała: "zabiję cię chociażby laserami z oczu". Mamy Softy, która wyleguje się cały czas. Jak się do niej podejdzie, to jej oczy robią się wielkie czarne ze strachu. Mamy też chłopaków, którzy pomrukują coś do siebie - opowiada Wieczorek.
Tygrysy przebadają lekarze z Berlina
W czwartek tygrysy zostały uśpione na około 10 minut by przeprowadzić podstawowe badania, takie jak pobranie krwi. Bardziej szczegółowe sprawdzenie stanu zdrowia zwierząt wymaga długiej sedacji, która na razie nie jest możliwa. - One wszystkie muszą się jeszcze wzmocnić – powiedziała Chodyła.
7 listopada tygrysy w Poznaniu przebadają specjaliści z berlińskiego Instytutu Weterynaryjnego. - To oni będą decydować, który tygrys czego potrzebuje i będą nam pomagać je leczyć – poinformowała rzeczniczka.
Czeka na nie azyl w Hiszpanii
W środę poznańskie zoo informowało, że tygrysy z polsko-białoruskiego przejścia spędzą w stolicy Wielkopolski kilka dni, a potem zostaną przewiezione do azylu w Hiszpanii. Ze względu na stan zdrowia zwierząt, pobyt w Poznaniu wydłuży się do co najmniej dwóch tygodni. Wyjazd tygrysów do Hiszpanii jest uzależniony od wystawienia przez Ministerstwo Środowiska odpowiedniej dokumentacji i zezwoleń. - One (tygrysy – przyp. red.) nie dostaną żadnych dokumentów, jeśli będą chore - zaznaczyła Chodyła.
Trafiły do Poznania i Człuchowa
Transport 10 tygrysów dotarł na przejście graniczne w Koroszczynie (woj. lubelskie) w sobotę 26 października. Jak poinformował Główny Inspektorat Weterynarii, zwierzęta zostały wysłane z Włoch 22 października z zamiarem przewiezienia ich do Federacji Rosyjskiej (Dagestan). Ciężarówka ze zwierzętami została przepuszczona przez polskie służby graniczne, jednak białoruskie służby odmówiły wjazdu na teren swojego kraju. Powodem zakazu był brak wymaganych na Białorusi certyfikatów wystawionych przez włoskie służby weterynaryjne. Poza tym kierowcy nie mieli aktualnych wiz. Transport został cofnięty do Polski, ciężarówka ze zwierzętami zaś umieszczona w terminalu w Koroszczynie. Jeden z tygrysów zdechł.
W nocy ze środy na czwartek zwierzęta zostały przewiezione do poznańskiego zoo. Są tam trzy samice i cztery samce. Dwa najsilniejsze osobniki przewieziono z Poznania do zoo w Człuchowie.
Areszt dla organizatora transportu
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka powiedziała w czwartek, że organizator transportu, obywatel Federacji Rosyjskiej, został zatrzymany. Usłyszał zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Według śledczych tygrysy przewożono w nieodpowiednich dla nich warunkach, nie zapewniono im odpowiedniej ilości pokarmu i dostępu do wody, w wyniku czego jeden osobnik padł. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Białej Podlaskiej.
- Mężczyzna nie przyznaje się do winy, ale złożył obszerne wyjaśnienia. Jeszcze kilka dni temu w rozmowach z dziennikarzami zapewniał, że zwierzęta były pojone i karmione. Mówił też, że z jego perspektywy wszystko było w porządku - relacjonuje Mateusz Grzymkowski, reporter TVN24, który zajmuje się tą sprawą.
W piątek Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej (Lubelskie) zastosował warunkowe tymczasowe aresztowanie wobec organizatora transportu tygrysów.
Jak wyjaśniała prokurator Kępka, zgodnie z decyzją sądu podejrzany mógłby opuścić areszt po wpłaceniu poręczenia majątkowego w kwocie 30 tys. zł. Jednak prokuratura złożyła sprzeciw wobec tej decyzji sądu, co wstrzymuje tryb warunkowy do czasu rozpoznania sprzeciwu prokuratury przez sąd odwoławczy, w tym przypadku Sąd Okręgowy w Lublinie.
Oznacza to, że do czasu rozpatrzenia sprawy przez sąd w Lublinie podejrzany pozostaje w areszcie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp/pm / Źródło: PAP/TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24