Dwulatek bez opieki na jednym z włocławskich osiedli. Nie zapomnieli o nim rodzice, nie zgubiła go opiekunka. Dziecko powinno być wtedy w żłobku, do którego rano zaprowadzili je rodzice. Jak dwulatek sam opuścił placówkę?
Karolina Troszyńska i Bartłomiej Ruciński przechodzili w poniedziałek koło włocławskiego żłobka przy ul. Wienieckiej.
I to wtedy dostrzegli małego chłopca, który bez problemu otworzył sobie furtkę i powoli szedł w stronę parkingu.
Przez pięć minut nikt do niego nie podchodził.
- Byliśmy przekonani, że chłopiec z kimś tam był, ale okazało się, że jest sam. Wtedy mój narzeczony poszedł do żłobka spytać o to dziecko. Pracownice powiedziały, że to jest niemożliwe, żeby jakieś dziecko samo opuściło budynek - opowiada pani Karolina.
Trzeba było szukać dalej. Gdzie? W pobliżu była jeszcze przychodnia, ale i tam nikt nie przyznał się do "zguby".
- Kiedy wyszłam z przychodni, zobaczyłam, że ze żłobka wybiegły dwie panie: kucharka i opiekunka. Okazało się, że dwulatek to ich podopieczny. Dziękowały nam, że się nim zajęliśmy - dodaje pani Karolina.
Rodzice nie komentują
Gdyby nie spostrzegawczy przechodnie, ta historia mogłaby mieć zupełnie inny finał. Zdają sobie z tego sprawę rodzice chłopca. Mimo że minęło kilka dni, wciąż są roztrzęsieni.
Gdy odbierali synka w poniedziałek ze żłobka, nikt ich nie poinformował o tym incydencie. O wszystkim dowiedzieli się z portalu społecznościowego.
Reporter TVN24 dotarł do rodziców chłopca, ale nie chcą komentować sprawy.
Żłobek pod lupą
Do zdarzenia odniósł się za to Piotr Bielicki, dyrektor wydziału polityki społecznej i zdrowia publicznego w Urzędzie Miasta. Potwierdził, że "dziecko oddaliło się od grupy, która bawiła się na tarasie". Jak do tego doszło? To już trudniej wytłumaczyć.
- Poczekajmy jeszcze kilka dni. Sprawę traktujemy bardzo poważnie, ale żeby ją wyjaśnić, poprosiłem już panią dyrektor, aby opisała wszystko krok po kroku. Ponadto w żłobku zostanie przeprowadzona kontrola dotycząca zasad bezpieczeństwa. Myślę, że dopiero pełne dane pozwolą nam właściwie ocenić to, co się stało, i wyciągnąć ewentualne konsekwencje - mówi Piotr Bielicki.
Urzędnik zwraca też uwagę, że żłobek i przychodnia znajdują się na tym samym terenie i nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby jakieś dziecko znalazło się bez opieki w "strefie ogólnodostępnej".
Prokuratura wszczyna postępowanie
Rzecznik Prokuratury Krajowej Ewa Bialik poinformowała w czwartek w komunikacie, że "niezwłocznie po zapoznaniu się z medialnymi doniesieniami o dwulatku (...) zastępca prokuratora generalnego Krzysztof Sierak polecił wszczęcie postępowania karnego w tej sprawie".
Wyjaśniła, że "będzie ono dotyczyło narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad chłopcem w czasie jego pobytu w żłobku". Chodzi o przestępstwo z art. 160 par. 2 Kodeksu karnego, za które grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Postępowanie będzie prowadziła Prokuratura Rejonowa we Włocławku.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa,js//kg / Źródło: TVN24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24