Krzysztof Ż. twierdził, że rozpoznaje choroby, patrząc na tęczówkę oka, a raka "leczył" dietą. Gdy 60-letniej pacjentce znachora guz rozerwał pierś, miał zaproponować, żeby poczekała do rana, aż "zaschnie". Kobieta w poważnym stanie trafiła do szpitala. Sąd skazał mężczyznę na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
O wyroku poinformował w czwartek Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie. Krzysztof Ż. odpowiadał przed sądem za to, że, działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i bez uprawnień, "udzielał świadczeń zdrowotnych polegających na rozpoznawaniu chorób i stawianiu diagnozy w oparciu o wygląd tęczówki oka pacjentów oraz leczeniu tak rozpoznanych chorób".
Śledczy podkreślali, że oskarżony Krzysztof Ż. naraził jedną ze swoich pacjentek na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia.
Teraz szczeciński sąd skazał mężczyznę na rok więzienia z warunkowym zawieszeniem na trzy lata. Krzysztof Ż. musi zapłacić również grzywnę w wysokości 200 stawek dziennych po 30 złotych i 15 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej. Ma także czteroletni zakaz prowadzenia działalności gospodarczej polegającej na świadczeniu usług irydologicznych.
Sąd zasadził także 10 800 zł przepadku na rzecz Skarbu Państwa korzyści uzyskanej z popełnionego przestępstwa.
Wyrok nie jest prawomocny.
Guz rozerwał kobiecie pierś
Jak ustalili śledczy, znachor działał od maja 2015 do 1 grudnia 2017 roku w Szczecinie, Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie, Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Katowicach i Rzeszowie. Dojeżdżał na wizyty do pacjentów. Swoją działalność reklamował jako świadczenie usług z zakresu irydologii i dietetyki.
Przedstawiał się jako irydolog, "leczył" dietą.
Sprawa wyszła na jaw, gdy 31 lipca 2017 roku do szpitala w Szczecinie trafiła kobieta z guzem tak dużym, że rozerwał jej pierś. Przeraziło to lekarzy. Szczególnie że kobieta od dwóch lat wiedziała, że jest chora, ale zamiast u onkologa leczyła się u mężczyzny, który przedstawiał się jako irydolog.
Im więcej kobieta opowiadała, tym oczy szczecińskich lekarzy otwierały się szerzej – znachor miał zdiagnozować ją na podstawie badania tęczówki oka, co miało być jego standardową procedurą, a jako terapię zalecił pacjentce dietę.
- Mam dyplom lekarza, ale o takiej metodzie diagnostyki nigdy nie słyszałem - komentował w TVN24 dr hab. Jerzy Sieńko, profesor Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.
Znachor zalecił kobiecie także stosowanie preparatów ziołowych. Kuracja nie zadziałała zupełnie i guz w ekspresowym tempie rósł. Mimo to utrzymywał, że wszystko jest w porządku. Nawet kiedy nowotwór rozerwał kobiecie pierś, znachor miał zaproponować, żeby poczekała do rana, aż "zaschnie".
"To jest zbrodnia"
Kiedy kobieta trafiła do szpitala, jej stan był bardzo poważny. Lekarze postanowili zgłosić sprawę do prokuratury.
- Powinniśmy używać bardziej stanowczych określeń w tego typu sytuacjach. To jest po prostu zbrodnia. Prowadzenie tego typu działalności, która naraża na utratę zdrowia albo życia, to jest zbrodnia - mówił dr hab. Sieńko.
Jak twierdził chirurg, większość nawet najcięższych nowotworów jest w Polsce skutecznie leczona. Oczywiście pod warunkiem, że choroba zostanie wcześnie rozpoznana i wdrożone zostanie systemowe leczenie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24