Brakuje pieniędzy na opłaty, jedzenie, leki i paliwo. Jak mówi dyrektorka Hospicjum Cordis w Katowicach, sytuacja takich placówek jest trudna w całej Polsce. Pracownicy szukają oszczędności, gdzie się da, ale na pacjentach oszczędzać nie można. - Nie ma takiej możliwości. Ktoś, komu jest duszno, musi dostać koncentrator tlenu i nie ma innej możliwości. Nie będziemy mu otwierali okna, to nie jest możliwe - mówi jedna z pielęgniarek hospicjum.
Hospicjum Cordis od ponad 30 lat pomaga nieuleczalnie chorym. Teraz, z powodów finansowych, możliwe, że placówkę trzeba będzie zamknąć. - To nie tylko hospicjum Cordis. W całym kraju wszystkie hospicja są w patowej, strasznej sytuacji. Jest to właściwie równia pochyła W tej chwili to, co dostajemy z narodowego funduszu (dofinansowanie z NFZ- red.) nie starczyło mi już w tym miesiącu na wypłaty, czyli pracownicy dostali zaliczkowo pensje - mówi Jolanta Grabowska-Markowska, prezes Społecznego Towarzystwa Hospicjum Cordis w Katowicach.
Jak dodaje, opłacają ZUS, co jest podstawą. Z innymi rzeczami są już problemy.
- Reszta to jest kwestia żebraniny, zadłużeń w hurtowniach farmaceutycznych, w takich miejscach, w których zwykle się zaopatrujemy w środki opatrunkowe i inne potrzeby tego domu, żywnościowe chociażby, bo żywność całą w tej chwili mamy od przyjaciół podarowaną - mówi Grabowska-Markowska.
Pacjent hospicjum: choćby dwie osoby były w takim miejscu, to jest dużo
Prezes hospicjum dodaje, że około 40 osób przebywa na stałe w opiece domowej, razem z dziećmi jest to około 100 osób.
Pan Stanisław, pacjent katowickiego hospicjum podkreśla, że hospicja są potrzebne. – Choćby dwóch (pacjentów-red.) w takim miejscu było, to już jest dużo. Człowiek tak, jak ja na przykład, jest bezsilny. Córka by poszła do pracy, wnuki też do pracy albo do szkoły i ja co? Ja mam rodzinę, mam liczną rodzinę i prawnuki mam, ale trudno ich angażować w takie sprawy. Ich życie byłoby do tyłu przesuwane - mówi mężczyzna.
Z powodu trudnej sytuacji prezes zdecydowała się na założenie zbiórki na platformie zrzutka.pl. Kwota na rzecz Hospicjum Cordis to 2 mln zł - taka suma mogłaby pozwolić placówce stanąć na nogi.
Rachunki w hospicjum w Gdańsku wzrosły trzykrotnie
Ciężka sytuacja jest również między innymi w Hospicjum im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza w Gdańsku. Jak mówi prezes placówki, rachunki rosną z miesiąca na miesiąc.
- Obserwujemy te zmiany z faktury na fakturę, jeżeli zestawimy dwie ostatnie, to jest wzrost razy trzy. Widzimy, że te kwoty na fakturach są coraz większe, a jeżeli zestawimy je sobie jeszcze z ubiegłym rokiem, to już jest bardzo widoczna i bardzo odczuwalna zmiana, jeżeli chodzi o wzrost kosztów - mówi Anna Janowicz, prezes Fundacji Hospicyjnej.
Pracownicy szukają oszczędności, ale tylko w biurach administracji, bo – jak zaznaczają pielęgniarki – na podopiecznych oszczędzać nie mogą.
- Nie ma takiej możliwości. Ktoś, komu jest duszno, musi dostać koncentrator tlenu i nie ma innej możliwości, nie będziemy mu otwierali okna, to nie jest możliwe - mówi Izabela Nogalska, pielęgniarka.
Dodaje, że są sprzęty, które muszą być podłączone całodobowo. - Koncentrator tlenu, jeżeli pacjent okresowo nie potrzebuje, to wiadomo że go wyłącza, ale w większości jest tak, że pacjent do hospicjum trafia u kresu swojego życia, więc on potrzebuje tego przez cały czas - dodaje kobieta.
Hospicjum na swoim profilu na Facebooku ogłosiło zbiórkę na agregat prądotwórczy, który pomoże im przetrwać zimę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24