Statystycznie każdy Polak ma prawie 14 tys. zł kredytu do spłacenia, a dalej zadłużamy się na potęgę. W zeszłym roku wzięliśmy o 40 tys. więcej kredytów hipotecznych niż rok wcześniej. - W finansach jest przychód i jest rozchód, i nie ma myślenia magicznego. Niestety, Polacy często je uprawiają - ocenia psycholog zachowań konsumenckich dr Jerzy Rosiński.
- Jak przyjdzie tak, że nie będę miała w ogóle gdzie mieszkać, to spotkam się z rodzicami. Tak wykombinuję, że się spotkam. Bo iść poniewierać się na stare lata nie ma sensu – mówi pani Henryka Sedeńko, emerytka z Oświęcimia. Jej rodzice już dawno nie żyją, a pierwszy kredyt kobieta wzięła w 2003 roku właśnie po to, by na ich grobie umieścić ich fotografie.
"Trzeba się modlić, cuda się zdarzają"
Tak zaczęły się jej kłopoty. Torebkę z pieniędzmi z kredytu ukradziono jej w drodze do domu. Wtedy Henryka Sedeńko wzięła kolejny kredyt na spłatę tego pierwszego. Ruszyła lawina: jednym kredytem spłacała drugi. Kolejne banki oferowały jej pieniądze, choć emerytka miała zaledwie 1300 zł dochodu na miesiąc.
- Teraz mam 16 kredytów, na ponad 100 tysięcy, z odsetkami 150. Ciężko jest. Miesięcznie mi zostaje na jedzenie 50 złotych. Nawet piecyka nie mam, ciepłej wody. Trzeba się modlić, cuda się zdarzają – mówi kobieta.
"Nie ma myślenia magicznego"
Ale w finansach nieczęsto. - Jest przychód i jest rozchód, i nie ma myślenia magicznego. Niestety, Polacy często je uprawiają: że będzie lepiej, ze jakoś będzie, że wygramy – mówi psycholog zachowań konsumenckich dr Jerzy Rosiński.
Kredyty spłaca już ponad 2 miliony Polaków. - W tej chwili gospodarstwa domowe zadłużone są w polskim sektorze bankowym na kwotę blisko 480 miliardów złotych, a złe kredyty, czyli te których jest problem ze spłatą długów dłużej niż 60 dni, to 28 miliardów złotych, to widzimy że jest to w okolicach 5 procent całej tej kwoty kredytów – wylicza dr Przemysław Barbiech ze Związku Banków Polskich.
13 861 zł złotych na głowę
Choć są problemy ze spłatą kredytu na czas, w zastraszającym tempie rośnie zadłużenie Polaków. Jeszcze dwa lata temu każdy z nas miał statystycznie 6 636 zł długu. Dziś to już 13 861 zł. Ale nawet z takim długiem możemy zaciągnąć spory kredyt konsumpcyjny - do 50 tysięcy. I właśnie na bieżące potrzeby przeznaczana jest co trzecia pożyczka (36 proc.). Co raz chętniej pożyczamy też na zakup mieszkania: w zeszłym roku wzięliśmy 230 tysięcy kredytów hipotecznych, ponad 40 tysięcy więcej niż w 2009.
Wartość naszych kredytów hipotecznych to niespełna 20 proc. PKB (18,2 proc. PKB). W regionie bardziej zadłużeni są tylko Czesi (19,4 proc. PKB) i Litwini (22,6 proc. PKB). Mniej - między innymi Węgrzy (16,7 proc. PKB), Słowacy (11,4 proc. PKB) i Ukraińcy (11 proc. PKB). Najgorzej jest w Holandii (105,6 proc. PKB) i Danii (103,6 proc. PKB), gdzie wartość kredytów hipotecznych przewyższa roczny dochód narodowy tych krajów. W Stanach Zjednoczonych przekracza 80 proc.
Warto jednak pamiętać, jak ta kredytowa bańka zakończyła się w Ameryce. Każdy kredyt w końcu trzeba spłacić.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24