- Liczymy się z tym, że ten nasz protest, nasz bunt nie jest przewidziany tylko na okres wrześniowy - powiedział Piotr Duda, szef "Solidarności" w TVN24. Jak wyjaśnił, nie wierzy, że w rządzie nastąpi "jakakolwiek refleksja do kolejnych rozmów".
W sobotę 14 września w Warszawie odbędzie się największa od 1989 r. manifestacja - zapowiedział w piątek rzecznik prasowy NSZZ "Solidarność". Od środy 11 do soboty 14 września w Warszawie protestować będą związkowcy niezadowoleni z polityki rządu.
"Przygotowujemy się na długi marsz"
- Jeżeli te protesty wrześniowe nie przyniosą konkretnych rezultatów, wtedy wspólny komitet, czyli Solidarności, OPZZ i Forum Związków Zawodowych zadecyduje o dalszych krokach. Liczymy się z tym, że ten nasz protest, ten nasz bunt nie jest przewidziany tylko na okres wrześniowy - powiedział Duda. Jak wyjaśnił, nie sądzi bowiem, żeby w obecnym rządzie "nastąpiła jakakolwiek refleksja do kolejnych rozmów". - Dlatego przygotowujemy się na długi marsz - nie dni, nie tygodnie, może miesiące - dodał.
Duda chce zmienić rząd
Szef "Solidarności" zarzucał premierowi Donaldowi Tuskowi brak woli osiągnięcia kompromisu w rozmowach ze związkami zawodowymi. - Tak jest na każdej Komisji Trójstronnej. Premier przychodzi i informuje - wytykał. Pytany, czy chce zmienić rząd, odpowiada: - Chcę zmienić drugą stronę w negocjacjach. Jeżeli druga strona nie chce rozmawiać, unika, to to wychodzi na to samo panie redaktorze.
Żal do prezydenta
Duda powiedział, że miał nadzieję, że prezydent nie podpisze ustawy o elastycznym czasie pracy. - Myśleliśmy, że pan prezydent się z nami spotka, porozmawia, przekaże swoje argumenty. Dowiedzieliśmy się z prasy, że pan prezydent tą ustawę podpisał i tym pokazał, że jest prezydentem nie wszystkich Polaków, tylko jedynie słusznej partii, jaką jest Platforma Obywatelska. To jest przykre - stwierdził.
Autor: nsz//kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24