Donaldowi Tuskowi prezydentury nie życzy, bo powinien dokończyć to, co zaczął jako szef rządu. Reelekcji Lecha Kaczyńskiego jednak też sobie nie wyobraża i podkreśla, że "zrobi wszystko, by do tego nie doszło". Kogo zatem Lech Wałęsa widziałby najchętniej w fotelu prezydenta? - Jest parę kandydatur. Nie brakuje u nas ludzi dobrze przygotowanych - mówi.
Choć Lech Wałęsa podkreśla, że sam w tym roku o prezydencki urząd nie będzie się ubiegał, bo przez "polityka Rydzyka i za silnych Kaczyńskich" nie "miałby szansy na zrobienie czegoś porządnego", to w przyszłości niczego nie wyklucza. - Jakby była szansa, żebym mógł poprawić to, co zrobiono źle, do końca się spełnić, bo ja się nie spełniłem, to oczywiście tak. Dzisiaj moja odpowiedź brzmi nie. Jutro zobaczymy - podkreślał były prezydent w "Kropce nad i" TVN24.
"Tusk? Nie byłoby dobrze"
Jak ocenia, "najbardziej reprezentatywny" jako kandydat na prezydenta jest Andrzej Olechowski "ale szans nie ma". Wielkie szanse miałby zdaniem Lecha Wałęsy Donald Tusk, ale "nie byłoby dobrze gdyby został prezydentem". - Powinien być trochę dużej premierem, żeby tego dobrego zrobił więcej. Już się nauczył dużo, przyzwyczaił. Jest na tyle młody, że nie musi się spieszyć. Może ubiegać się o prezydenturę w następnej kadencji - oceniał były prezydent.
Kogo Platforma Obywatelska, jeśli nie Donalda Tuska, powinna wskazać jako swojego kandydata w wyborach? - Jest parę kandydatur. W Polsce nie brakuje ludzi dobrze przygotowanych. Poważnych kandydatów dzisiaj jeszcze jednak nie powinniśmy wysuwać, bo od razu rzucają się na nich polityczni przeciwnicy - podkreśla były prezydent, który przyznaje, że gdyby dziś dostał zaproszenie do komitetu wyborczego Donalda Tuska, to mimo wszystko "powiedziałby tak".
Z Kaczyńskimi "sobie poradzi"
Zdecydowane "nie" Wałęsa mówi Polsce barci Kaczyńskich. - Nie chciałbym w niej mieszkać. Tyle, ile miałem nieprzyjemności od nich. Mam tego dość. Trzeba zrobić wszystko, żeby podobni ludzie nam się nigdy nie przytrafili. Chociaż dla nauki demokracji to przypadek ciekawy - oceniał Wałęsa w programie Moniki Olejnik.
Dodał, że "nie mówi tylko z perspektywy Wałęsy" bo nie z takimi ludźmi sobie radził. - Oni mogą stanąć w dziś we dwójkę i ja sobie z nimi, mimo wieku, poradzę i dzisiaj - podkreślał. Były prezydent nie chciał odpowiedzieć jednak wprost, co konkretnie złego Lech Kaczyński zrobił dla Polski. - Jeszcze rok będzie sprawował urząd. Trzeba szanować demokrację - uciął.
"Powinien przeprosić"
Ale Lech Kaczyński też powinien, według Wałęsy, coś szanować - tym czymś jest historia, w imię której obecny prezydent powinien przeprosić byłego. Tylko wtedy obaj, co podkreślał były lider Solidarności, mogliby stanąć obok siebie na zbliżających się obchodach rocznicowych powstania związku.
- Tu nie chodzi o stanięcie, ale o przykład jaki dajemy narodowi. (...) Smacznie to by nie było, ale powinno to się zdarzyć. Jakby nie było, to jednak ja robiłem karierę Kaczyńskiemu. Na moich plecach doszedł tak daleko. Na mojej walce, którą ja prowadziłem mógł zostać prezydentem, i to powinno u niego zadziałać - zaznaczył. Były prezydent przyznał jednak, że "w swoim czasie też posunął się za daleko" w atakach na Lecha Kaczyńskiego, "ale nie było to przecież za pacierz". - Płaciłem tym, na co zasłużyli (bracia Kaczyńscy), ale płaciłem za mocno i przepraszałem za to.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24