Sąd Najwyższy uchylił we wtorek areszt wobec kolejnych czterech podejrzanych w sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel. Areszt Śledczy w Poznaniu opuszczą podporucznik Łukasz B., chorąży Andrzej O. i plutonowy Tomasz B., a areszt w Środzie Wielkopolskiej - kpt. Olgierd C..
Sąd zdecydował, że żołnierze mają zostać niezwłocznie wypuszczeni (po dostarczeniu do aresztu w Poznaniu decyzji sądu), oddani pod dozór przełożonego i zawieszeni w czynnościach służbowych. Dodatkowym środkiem zapobiegawczym wobec jednego z żołnierzy - Andrzeja O. - jest zakaz opuszczania kraju. Jego paszport zostanie zdeponowany, gdyż zdaniem sądu zachodzi obawa ucieczki.
Pełne uzasadnienie decyzji sądu ma być gotowe w ciągu 7 dni. Jednak jednym z głównych argumentów sądu było to, że powodem utrzymania aresztu nie może być jedynie to, iż prokuratura nie skończyła jeszcze śledztwa. Zwłaszcza, że właściwe postępowanie karne wobec siedmiu żołnierzy nie wymaga pozbawienia ich wolności. Sąd uznał ponadto, że dalsze stosowanie aresztu wobec czterech żołnierzy jest nieuzasadnione, skoro uchylono areszt trzem innym.
Zażalenia z dwóch stron
Przed miesiącem sąd okręgowy uchylił areszt trzem z siedmiu żołnierzy, a utrzymał go wobec czterech pozostałych. Areszt opuścili wtedy starsi szeregowi - Jacek J., Robert B. i Damian L. Pozostali w nim wówczas chorąży Andrzej O., plutonowy Tomasz B., kapitan Olgierd C. i podporucznik Łukasz B.
Od decyzji o wypuszczeniu niższych rangą żołnierzy odwoływała się prokuratura. We wtorek wniosek ten został jednak oddalony przez Sąd Najwyższy.
Natomiast obrońcy pozostających w areszcie żołnierzy złożyli wówczas zażalenia na utrzymanie aresztu wobec swoich klientów. Te wnioski Sąd Najwyższy teraz przyjął.
"Wierzę w sprawiedliwość"
Janina Makowska, matka chorążego Andrzeja O., który zgodnie z decyzją sądu opuszcza areszt, powiedziała TVN24, że jej syn wierzył, że wyjdzie na wolność i że była to tylko kwestia czasu. - A ja wierzę teraz w sprawiedliwość - podkreśliła matka Andrzeja O. Jak dodała, to jej syn dostał dodatkowo zakaz opuszczania kraju. Powodem mogło być to, że w liście do swojej żony, którego treść zna sąd, pisał, że po wyjściu z aresztu udadzą się w podróż. - Lubili podróżować, często wyjeżdżali - podkreśliła Makowska.
Również Piotr Dewiński, adwokat Andrzeja O. przyznał na antenie TVN24, że decyzja o zakazie opuszczania kraju dla jego klienta ma związek z listem do żony. - Najważniejsze jest jednak to, że będzie odpowiadał z wolnej stopy - podkreślił mecenas.
Zwłaszcza, że - jego zdaniem - decyzja prokuratury o zakończeniu śledztwa jest przedwczesna. - Prokuratura nie wyjaśniła wszystkiego. Niewykluczone, że trzeba będzie powtarzać wizję lokalną i uzyskać nowe opinie balistyczne - ocenił mec. Dewiński.
"To dobra decyzja"
- Jestem usatysfakcjonowany decyzją sądu – powiedział w TVN24 gen. Stanisław Koziej. - Sąd doszedł do wniosku, że prokuratura ma już wystarczające dowody, i może się rozpocząć proces, na który wszyscy z niecierpliwością czekamy.
Jego zdaniem żołnierze nie musieli być przetrzymywani w areszcie. - Od początku byłem zdania, że był to bardziej nieszczęśliwy zbieg okoliczności niż zbrodnia - podkreślił Koziej.
Zdaniem Janusza Zemke, szefa sejmowej komisji obrony, sprawa ostrzelania wioski Nangar Khel jest skomplikowana i niejednoznaczna. - Sąd podjął decyzję zgodnie z zasadą, że jeżeli są wątpliwości i nie można ich rozstrzygnąć, to rozstrzyga się je na korzyść podejrzanych. Pokazuje ona, że wojskowe sądy zachowują się w sposób niezależny i obiektywny - ocenił Zemke.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24