Wciąż nie wiadomo, jak duże są zniszczenia w kopalni "Rudna", w której wczoraj doszło do silnego wstrząsu. - Musimy czekać na wizję lokalną, która będzie najprawdopodobniej jutro - mówi rzecznik Wyższego Urzędu Górniczego, Jolanta Talarczyk.
Jak tłumaczyła rzecznik, na dole doszło do wielu zniszczeń. Wciąż nieznana jest jednak ich skala. Ewentualne straty będą mogły zostać oszacowane dopiero po przeprowadzaniu na dole w kopalni wizji lokalnej.
- Na dole doszło do wielu zniszczeń, dlatego też do górników, którzy zostali odcięci, trzeba było docierać z innej strony, z innej kopalni - mówiła Talarczyk.
Dodała również, że wstrząs był na tyle silny, że odczuwano go w promieniu 40 km od epicentrum. - W rejonie zagrożenia były aż 42 osoby. Cały wstrząs dał o sobie znać o godzinie 22.09 - tłumaczyła. - Nie tylko górnicy mieli powody do obaw, ale także ci, którzy byli na powierzchni i odczuli tę energię - dodała.
Tłumaczyła jednak, że tego typu wstrząsy, mimo że niebezpieczne, nie są zjawiskiem nadzwyczajnym. - Trzeba mieć świadomość, że tam, gdzie jest ta eksploatacja górnicza, ingerujemy w górotwór. Jeśli jest ta ingerencja w górotwór, to on nam się odwdzięcza, czyli dochodzi do oddania tej energii - mówiła rzecznik.
Wszyscy uratowani
Dziś dzięki sprawnej akcji 25 ratowników udało się wydobyć spod ziemi 19 górników uwięzionych w kopalni ZG Rudna, należącej do KGHM na głębokości 950 metrów. Górnicy zostali zasypani po silnym wstrząsie, prawie 5 stopni w skali Richtera.
W momencie wstrząsu w zagrożonym rejonie pracowało 42 górników i natychmiast po jego zakończeniu przeprowadzona została ewakuacja znajdujących się pod ziemią pracowników. W wyniku wstrząsu odcięta została jednak grupa dziewiętnastu osób.
Autor: abs/iga/k / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: kghm.pl