Funkcjonariusze z Centralnego Biura Śledczego Policji w Lublinie zatrzymali siedem osób, które zajmowały się organizowaniem wyjazdów poza granice naszego kraju. Wedle ich zapewnień, miała to być praca zarobkowa w handlu. W rzeczywistości pokrzywdzeni byli zmuszani do żebractwa. Musieli płacić za transport, wyżywienie i zakwaterowanie. W ten sposób wpadali w spiralę długów, których nie byli w stanie spłacić. Materiał "Faktów TVN".
Śledztwo w sprawie gangu wywożącego ludzi do żebraczej pracy, CBŚ rozpoczęło dwa lata temu - gdy pierwsi uciekinierzy wrócili do kraju. W tym tygodniu zatrzymano siedmiu organizatorów wyjazdów. Wszyscy byli mieszkańcami województwa lubelskiego.
- Nie wykluczone, że dojdzie do kolejnych zatrzymań i z całą pewnością liczba pokrzywdzonych wzrośnie - wyjaśnia kom. Renata Laszczka-Rusek z policji w Lublinie.
Ryzykowny wyjazd
Dokładnie nie wiadomo, ile osób zostało wywiezionych za granicę. Co najmniej sto pięćdziesiąt oszukanych powróciło już do kraju i zgłosiło się na policję. Ich pochopny wyjazd do obiecanej, dobrze płatnej pracy, okazał się bardzo ryzykowny.
"Pracodawcy" obiecywali, że mogą załatwić każdą pracę za granicą. Werbowali ludzi i organizowali transport. Głównie do Finlandii. - Na miejscu okazywało się, że praca polega zupełnie na czymś innym. Było to żebractwo - opisuje oficer operacyjny policji.
Spirala długu
Oszukani pracowali dla gangu nawet przez wiele miesięcy. I praktycznie nic nie zarabiali. Bo nawet jeśli udało im się wyżebrać jakieś pieniądze, to musieli je oddawać.
- Tak powstaje spirala długu. Masz wyżywienie, zakwaterowanie. Za wszytko płacisz na miejscu. Nie otrzymujesz żadnych zarobków - wyjaśnia podinsp. Maciej Romanowski z wydziału do walki z handlem ludźmi komendy głównej policji.
Chętnych werbowano głównie przez ogłoszenia w internecie. Do pracy nie wybierano tych wykwalifikowanych, znających języki, ale osoby słabo wykształcone, zadłużone i nieporadne życiowo.
Kwalifikuje desperacja
- Wprowadzali w błąd co do charakteru pracy i zarobków oraz wykorzystywali krytyczne położenie zgłaszających się osób - opowiada Beata Syk-Jankowska z prokuratury okręgowej w Lublinie.
- Oni wyszukują takie osoby, którymi najłatwiej manipulować - wyjaśnia Joanna Garnier z fundacji "La Strada".
Przerwany proceder zakwalifikowano jako handel ludźmi. Zatrzymanym grozi do piętnastu lat wiezienia.
Autor: jl/ja / Źródło: Fakty TVN