W ogóle nam nie powiedziano, jak drastyczne zmiany wprowadza ten jeden przepis - mówił w TVN24 doktor Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Odniósł się do ukrytych w "Tarczy 4.0" zapisów, które prowadzą do zaostrzenia Kodeksu karnego. - Może chodzić na przykład o nielegalną aborcję opisaną w Kodeksie karnym, znieważenie prezydenta czy przestępstwa związane z błędami medycznymi - wyliczał. Jak mówił, to "forma oszustwa legislacyjnego".
W piątek wieczorem Sejm przyjął kolejną tarczę antykryzysową, tak zwaną "Tarczę 4.0". Poza pomocą dla przedsiębiorców, w ustawie znalazły się także przepisy wprowadzające zmiany w Kodeksie karnym. Jak zwracają uwagę prawnicy, chodzi o artykuł 37a Kodeksu karnego. Senat w przyjętych poprawkach zmiany wykreślił. Sejm na piątkowym posiedzeniu odrzucił senacką poprawkę. Aby ustawa mogła wejść w życie, musi zostać podpisana przez prezydenta.
"Po wprowadzeniu nowelizacji grozić będzie tylko kara więzienia"
Do zmian w Kodeksie karnym odniósł się doktor Mikołaj Małecki z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Pod pozorem "Tarczy 4.0" chce się ukryć jedną, drobną zmianę. Zmiana tego jednego małego przepisu powoduje, że zaostrzają się kary za bardzo wiele przestępstw opisanych w Kodeksie karnym - tłumaczył w niedzielę we "Wstajesz i weekend".
Doktor Małecki wyjaśnił, że zmiana ta oznacza, że "w ramach tego przepisu zmienia się charakter prawny przepisu i przestępstwa zapisane w Kodeksie karnym zaczynają być zagrożone tylko karą pozbawienia wolności".
Według aktualnego zapisu artykuł 37a Kodeksu karnego brzmi:
Jeżeli ustawa przewiduje zagrożenie karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą 8 lat, można zamiast tej kary orzec grzywnę albo karę ograniczenia wolności, (...).
Według projektu ustawy, po zmianie artykuł miałby brzmieć:
Jeżeli przestępstwo jest zagrożone tylko karą pozbawienia wolności nieprzekraczającą 8 lat, a wymierzona za nie kara pozbawienia wolności nie byłaby surowsza od roku, sąd może zamiast tej kary orzec karę ograniczenia wolności nie niższą od 3 miesięcy albo grzywnę nie niższą od 100 stawek dziennych, jeżeli równocześnie orzeka środek karny, środek kompensacyjny lub przepadek.
- Obecnie mamy taką sytuację, że sąd może sobie elastycznie wybierać w przypadku bardzo wielu występków z trzech możliwych kar: grzywny, ograniczenia wolności albo kary więzienia. Po wprowadzeniu tej nowelizacji, grozić będzie tylko kara więzienia - tłumaczył.
Gość TVN24 zwrócił uwagę, że w obecnie obowiązujących przepisach sąd priorytetowo wymierza jedną z kar wolnościowych. - Czyli najpierw sąd bierze pod uwagę, czy wystarczy wymierzenie komuś grzywny lub prac społecznych. Dopiero na końcu może przejść do kary izolacyjnej - wyjaśniał.
- Aktualnie, jeżeli w ustawowym zagrożeniu zostaje tylko więzienie, to dezaktualizuje się nam ta zasada kary wolnościowej, czyli sąd musi myśleć najpierw w kategoriach izolacji - dodał.
"To pewna forma oszustwa legislacyjnego"
Jak stwierdził Małecki, "nie powiedziano o tym, jak drastyczne zmiany wprowadza ta jedna zmiana". - Może chodzić na przykład o nielegalną aborcję opisaną w Kodeksie karnym, znieważenie prezydenta czy przestępstwa związane z błędami medycznymi - wyliczał gość "Wstajesz i weekend" w TVN24.
- To przecież są tak różnorodne przestępstwa, że to w sposób rażący narusza zasady legislacyjne, bo ukrywa się te zmiany przed obywatelami w "tarczy antykryzysowej", która nie ma nic wspólnego z tymi nowelizacjami Kodeksu karnego - zwrócił uwagę.
Zdaniem Małeckiego "dochodzi do przekryminalizowania życia społecznego polegającego na tym, że usuwa się możliwość elastycznego wymiaru kary dostosowanego do konkretnego przypadku i stwarza się bardzo skomplikowany mechanizm zamieniania kary izolacji przewidzianej w sankcji na grzywnę lub ograniczenie wolności". - To jest związanie rąk sądowi - podkreślił.
- Sąd już nie będzie miał możliwości wymierzania kar wolnościowych. I o to chodziło - ocenił. - Chodzi o zlikwidowanie kar wolnościowych, żeby nie dało się łatwo ich wymierzać. Chodzi o wymierzenia priorytetowo kar izolacyjnych. To pewna forma oszustwa legislacyjnego. Pod pozorem zmiany, która ma pomagać przedsiębiorcom, wprowadza się zmiany Kodeksu karnego pogarszające sytuację prawną obywatela - dodał.
"To powrót do rozwiązania z komunistycznego Kodeksu karnego"
Małecki zwrócił uwagę, że "'tarcza antykryzysowa' ma wejść w życie z dnia na dzień". - Gdyby prezydent na dniach podpisał tę ustawę, to mamy w kampanii wyborczej ewidentne wzmocnienie jednego kandydata, zamrożenie debaty publicznej, bo za pewne formy krytyki wobec startującego w wyborach prezydenta będzie przewidziana jako priorytetowy wymiar kary, właśnie kara więzienia - wyjaśnił.
- Pan prezydent powinien wyraźnie opowiedzieć się, czy jest za zaostrzeniem kar za aborcję, za zaostrzeniem kar dla medyków (…), za zaostrzeniem kar za znieważanie prezydenta i w pewnym zakresie kneblowaniem debaty publicznej. To wymaga zajęcia jakiegoś stanowiska, a podpisanie tej ustawy to odpowiedź "tak" na każde z tych pytań - zaznaczył.
Zdaniem gościa TVN24 "to powrót do rozwiązania z komunistycznego Kodeksu karnego, z 1969 roku, polegającego na tym, że mamy dysfunkcjonalny system wymierzania jakiejś hipotetycznej kary pozbawienia wolności i potem ewentualnie zamiany jej na karę wolnościową". - To jest coś co się wyklucza. Nie można przecież stwierdzić na przykład, że sprawca zasługuje na karę sześciu miesięcy więzienia, a potem na podstawie tych samych okoliczności zamieniać ją na karę nieizolacyjną - dodał.
- Kara izolacyjna przewidziana jest dla szczególnych wypadków, po spełnieniu określonych, ustawowych dyrektyw. Kara wolnościowa przewidziana jest dla łagodniejszych przypadków - mówił.
Jak dodał, "ten przepis wprowadza wewnętrzną sprzeczność, żeby zasiać chaos i zamęt w sądownictwie".
Oświadczenie ministerstwa: nowelizacja pozbawia przestępców poczucia bezkarności, a także likwiduje absurdy prawne
W niedzielę Ministerstwo Sprawiedliwości wydało oświadczenie "w sprawie fałszywych informacji o zaostrzeniu kar za aborcję". Napisało w nim, że "zmiany, które znalazły się w Tarczy antykryzysowej 4.0, nie dotyczą (...) aborcji, lecz poważnej przestępczości, zwłaszcza tej, która w ostatnim czasie się nasiliła. Chodzi o przestępstwa dolegliwe społecznie, w tym skierowane przeciwko mieniu, co w dobie walki z wirusem SARS-CoV-2 ma szczególne znaczenie. Na przykład w Warszawie i okolicach w okresie pandemii koronawirusa aż o 140 proc. wzrosły kradzieże samochodów i o ponad 30 proc. kradzieże rzeczy. Prawnicy, policja, a także media, w tym 'Gazeta Wyborcza', alarmują także o pladze oszustw, np. wyłudzaniu pieniędzy pod pozorem leczenia osoby chorej na COVID-19, podszywaniu się pod służby sanitarne. Jest również mnóstwo zgłoszeń o oszukiwaniu Polaków w związku z zakupami w internecie, np. sprzedażą fałszywych lekarstw" - czytamy w oświadczeniu.
"Celem zmian jest wyłącznie skuteczna walka z przestępcami, którzy wykorzystują stan pandemii, i przywrócenie obywatelom bezpieczeństwa. Nowelizacja pozbawia przestępców poczucia bezkarności, a także likwiduje absurdy prawne, bowiem dzisiaj za puszczenie psa bez smyczy lub niszczenie grzybów w lesie grozi wyższa realna kara niż za napad z nożem w ręku. Za oszustwa czy udział w zbrojnym gangu może być orzeczona zaledwie grzywna 100 zł, podczas, gdy np. za śmiecenie na ulicy - 500 zł, a za umieszczenie ulotki w niedozwolonym miejscu - 5 tys. zł" - napisało Ministerstwo Sprawiedliwości.
Źródło: TVN24