Piotr Gillert nie jest już dyrektorem Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta. Ma to mieć związek z postępowaniem po rozmowie telefonicznej prezydenta Andrzeja Dudy z rosyjskim prowokatorem. - Pan dyrektor ma inne plany zawodowe. Umówiliśmy się, że nie będziemy komentować względem personaliów tego, co się stało po rozmowie z tak zwanymi pranksterami albo agentami rosyjskich służb - powiedział w TVN24 Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta.
W tym tygodniu w mediach pojawiły się nieoficjalne informacje o zmianie na stanowisku dyrektora Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta, które dotychczas zajmował Piotr Gillert. Sprawa ma mieć związek z postępowaniem kontrolnym po listopadowej rozmowie prezydenta Andrzeja Dudy z rosyjskim prowokatorem, który podszył się pod prezydenta Francji Emmanuela Macrona.
Szrot: pan dyrektor ma inne plany zawodowe
O zmianę personalną w Kancelarii Prezydenta został zapytany w czwartek w "Rozmowie Piaseckiego" Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta.
- Pan dyrektor ma inne plany zawodowe. Umówiliśmy się, że nie będziemy komentować względem personaliów tego, co się stało po rozmowie z tak zwanymi pranksterami albo agentami rosyjskich służb - odpowiedział.
Powtórzył, że "pan dyrektor ma inne plany zawodowe, które będzie za chwilę realizować". - Oczywiście ze wsparciem ośrodka prezydenckiego - dodał.
Rozmowa z "fałszywym" Macronem
Rosyjski prowokator podający się za Emmanuela Macrona rozmawiał telefonicznie z prezydentem Andrzejem Dudą niedługo po wybuchu rakiety w Przewodowie w województwie lubelskim, do którego doszło 15 listopada.
Rozmowa odbywała się w języku angielskim. Prezydent Polski mówił o szczegółach sytuacji w Przewodowie i o możliwych przyczynach wybuchu. Opowiadał też o innych rozmowach, które prowadził w tej sprawie.
Kancelaria Prezydenta potwierdziła, że ta rozmowa miała miejsce. "Po eksplozji rakiety w Przewodowie, w czasie trwających łączeń z głowami państw i szefów rządów doszło do połączenia z osobą podającą się za Prezydenta Francji Emanuela Macrona" - napisano w komunikacie. Kancelaria przekonywała, że podczas trwającej przeszło siedem minut rozmowy "prezydent zorientował się po nietypowym sposobie prowadzenia rozmowy przez rozmówcę, że mogło dojść do próby oszustwa i zakończył rozmowę". Zapewniono, że kancelaria "niezwłocznie podjęła we współpracy z odpowiednimi służbami działania wyjaśniające".
To już drugi przypadek, kiedy prezydent Polski został postawiony w sytuacji, w której dał się wprowadzić w błąd rosyjskim prowokatorom. W 2020 roku przez 11 minut rozmawiał z mężczyzną, który podawał się za sekretarza generalnego ONZ Antonia Guterresa.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock