Była dymisja wiceministra Janusza Kowalskiego, a potem głosowanie Solidarnej Polski odwrotnie niż posłów PiS. Ale napięcia w obozie rządowym dotyczą przede wszystkim polityki unijnej oraz energetycznej. Jakie są najważniejsze punkty sporne w Zjednoczonej Prawicy?
W obozie rządzącym widoczne są coraz większe różnice zdań między Prawem i Sprawiedliwością a jego koalicjantami. W zeszłym tygodniu na posiedzeniu Sejmu 17 posłów Solidarnej Polski zagłosowało razem z opozycją za uzupełnieniem porządku obrad o informację wicepremiera Piotra Glińskiego dotyczącą Funduszu Wsparcia Kultury przez resort kultury. Z kolei wcześniej z funkcji wiceministra aktywów państwowych został odwołany przedstawiciel tej partii, Janusz Kowalski.
Dwa wspomniane wyżej zdarzenia to jednak nie przyczyna, a raczej wynik większych politycznych napięć. Jakie są punkty sporne w obozie rządowym?
Spór o unijny Fundusz Odbudowy
Przedstawiciele partii Zbigniewa Ziobry od czasu grudniowego szczytu unijnego, na którym zapadła decyzja w sprawie Funduszu Odbudowy, wyrażają swoje krytyczne stanowisko wobec tych ustaleń. Krytykę kierują przede wszystkim pod adresem premiera Mateusza Morawieckiego, który reprezentował Polskę na forum unijnym.
Główne zarzuty dotyczą zgody szefa polskiego rządu na mechanizm, który w przypadku naruszenia przez państwo UE zasad praworządności może zdecydować o odebraniu części unijnych środków.
W połowie lutego, podczas posiedzenia Rady Ministrów, przedstawiciele Solidarnej Polski sprzeciwili się przyjęciu projektu ustawy o ratyfikacji decyzji dotyczącej Funduszu Odbudowy. Jak podawało RMF FM, premier Mateusz Morawiecki "bardzo ostro parł do szybkiego przyjęcia ustawy o wielkim unijnym funduszu, którego wartość to 750 miliardów euro, ale nie zgodził się na to Zbigniew Ziobro".
Każde z państw członkowskich musi ratyfikować regulacje dotyczące tak zwanych środków własnych.
Łysica a Rysy, czyli ile dzieli koalicjantów
O tym, jakie w szeregach polityków Solidarnej Polski jest nastawienie do decyzji Mateusza Morawieckiego dotyczących Unii Europejskiej, mówił we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego" wiceszef tej partii i jednocześnie wiceminister sprawiedliwości Michał Woś.
Posłużył się tu metaforą górską, którą przytoczył prowadzący program Konrad Piasecki, a która była z kolei nawiązaniem do słów prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z wywiadu dla Polskiej Agencji Prasowej, gdzie ten mówił, że różnica kwalifikacji w obozie rządowym "jest taka jak pomiędzy Górami Świętokrzyskimi a Tatrami". Nie wskazał, kogo konkretnie ma na myśli.
Najwyższy szczyt polskich Tatr to Rysy, które wznoszą się na 2499 metrów nad poziomem morza. Z kolei w Górach Świętokrzyskich najwyższa jest Łysica, zwana też Górą Świętej Katarzyny, która ma 614 metrów n.p.m.
- Wielokrotnie miałem okazję oglądać Tatry, także z tej wysokości 2499 metrów i z pewnością Polskę czy polskich polityków stać na więcej. A decyzje, które podjął pan premier, prowadzą nas właśnie na te 612 metrów [w rzeczywistości 614 metrów - przyp. red.], Góry Świętokrzyskie, Łysicę i inne tamtejsze szczyty - powiedział Woś.
Polityka energetyczna
Partia Zbigniewa Ziobry nie chce też się zgodzić na nową politykę energetyczną, która jest akceptowana przez premiera. Politycy Solidarnej Polski krytykowali w ostatnim czasie fakt, że rząd przyjął Politykę Energetyczną Polski do 2040 roku, która zakłada gruntowną transformację polskiej energetyki, na przykład istotnie ogranicza zużycie węgla i znacząco ogranicza emisję CO2.
Na początku lutego Solidarna Polska nie poparła uchwały rządowej w tej sprawie. Dokument zakłada między innymi co najmniej 23 procent udziału odnawialnych źródeł energii - według partii Zbigniewa Ziobry to zbyt szybkie tempo dla Polski i bezkrytyczne realizowanie wymogów Unii Europejskiej.
Z niektórych wypowiedzi polityków Solidarnej Polski wynikało, że wspomniana wcześniej dymisja wiceministra Janusza Kowalskiego to właśnie reakcja na jego krytyczne słowa o polityce energetycznej rządu.
- Ta dymisja jest zaraz po tym, jak pan minister celnie skrytykował politykę energetyczną Polski - mówił 20 lutego w rozmowie z TVN24 wiceminister klimatu, również przedstawiciel Solidarnej Polski, Jacek Ozdoba. - Drożyzna, wzrost kosztów życia, prąd, ciepło oraz obniżenie atrakcyjności polskiej gospodarki, to są te argumenty, które podnosiliśmy - wyliczał.
"Na razie mamy rząd większościowy i zobaczymy, co będzie dalej"
Wicepremier i prezes PiS Jarosław Kaczyński w ostatni piątek udzielił wywiadu Polskiej Agencji Prasowej. Rozmowa dotyczyła głównie konfliktu w ramach Zjednoczonej Prawicy.
Kaczyński mówi w nim, że "Polska jest dzisiaj w sytuacji bardzo trudnej ze względu na pandemię, a jednocześnie jest w sytuacji, która daje ogromne szanse". - Te szanse można wykorzystać, ale warunkiem tego jest jedność. Tutaj okazuje się, że zwyciężają motywy czysto partykularne, a często - to jest mój domysł - po prostu osobiste - stwierdza.
Zdaniem lidera Prawa i Sprawiedliwości posłowie Zjednoczonej Prawicy, którzy wyłamują się i nie wspierają działań rządu, prowadzą "zabiegi o własne czy wąsko partykularne interesy, a nie zabiegi o wartości". Pytany, co się stanie, jeśli Zjednoczona Prawica nie dojdzie do porozumienia, odparł: - Nie chcę rozważać tych wariantów. Na razie mamy rząd większościowy i zobaczymy, co będzie dalej.
- My idziemy tą drogą, a jeśli ktoś chce brać odpowiedzialność za to, że się to nie uda, to bardzo źle zapisze się w historii Polski - powiedział.
Źródło: TVN24