Peter V. uznał, że po dojściu do władzy Platformy, tacy jak on mogą się czuć w Polsce bezpiecznie i dlatego wrócił do Polski - tak zatrzymanie biznesmena, zwanego "kasjerem lewicy" skomentował w TVN24 były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Polityk PiS stwierdził, że Peter V. nie mógł być zatrzymany, kiedy to on był prokuratorem generalnym, gdyż wtedy biznesmen konsekwentnie omijał Polskę. Dlaczego teraz zmienił zdanie? Ziobro ma swoją własną teorię.
- Prokuratorzy, którzy chcieli go przesłuchać musieli się udawać do innych krajów, ponieważ nie chciał on przyjechać do Polski. Najwyraźniej uznał jednak, że po dojściu do władzy Platformy Obywatelskiej, w Polsce robi się bezpiecznie dla takich ludzi jak on, czyli groźnych przestępców. I pewnie z takim przekonaniem tu przyjechał. Nie wziął jednak pod uwagę, że minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski nie zdołał zwolnić jeszcze prokuratorów, którzy rzetelnie od dwóch lat prowadzą śledztwo – stwierdził polityk PiS.
To zasługa PiS
Podkreślił, że materiał dowodowy, który pozwolił postawić zarzuty Peterowi V. został zebrany, kiedy był on prokuratorem generalnym. - Nie jest to więc wynik czynności śledczych, które zaszły ostatnio, jak to sugerują niektórzy politycy PO – powiedział Ziobro.
Były minister sprawiedliwości nie chciał się wypowiadać na temat rzekomych kont polityków lewicy m.in. w Szwajcarii. – Nie będę tego robił w interesie śledztwa - podkreślił.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24