Sędzia została cofnięta przez ministra sprawiedliwości z sądu za proces, który przegrał Zbigniew Ziobro, czy za "nieudolność" w prowadzeniu słynnej sprawy Izabelli Ch.? Minister ogłasza swoje stanowisko. Bez względu na przyczynę odwołania, w efekcie jego decyzji musi od początku ruszyć proces oskarżonego o szpiegostwo na rzecz Rosji.
O cofnięciu sędzi Justynie Kosce-Janusz delegacji pierwsi poinformowali dziennikarze portalu tvn24.pl. W piątek ujawniliśmy, że na skutek decyzji ministra Ziobry proces Stanisława Sz., oskarżonego o działalność przeciwko Polsce na rzecz wywiadu Federacji Rosyjskiej, musi zacząć się od nowa.
- Zwłoka w tym postępowaniu może pociągnąć za sobą negatywne komentarze opinii publicznej, również na arenie międzynarodowej - mówiła nam rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.
Prezes prosi ministra
Sędzia pracowała w warszawskim Sądzie Okręgowym od lipca. Jej delegacja trwała do końca roku. Potem automatycznie miała zostać przedłużona. Decyzją ministra jej delegacja skończyła się 30 września. Prezes sądu z obawy przed konsekwencjami cofnięcia delegacji sędzi prowadzącej sprawę oskarżonego o szpiegostwo poprosił ministra o zmianę decyzji.
Tydzień temu dopytywaliśmy rzecznika ministra, czy ten uwzględni prośbę prezesa. Nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Pytaliśmy także o powody cofnięcia delegacji sędzi Koski-Janusz. Także nie otrzymaliśmy odpowiedzi na te pytania.
Ukarała Ziobrę
Dopiero we wtorek resort sprawiedliwości wydał oświadczenie, ale dopiero po tym jak radio TOK FM i "Gazeta Wyborcza" ujawniły, że Ziobro i sędzia Koska-Janusz znają się z sali sądowej.
Okazało się, że sędzia kilka lat temu prowadziła proces, który minister przegrał. A w jego trakcie nałożyła na niego porządkową karę 2 tys. zł za to, że się spóźnił. Minister tłumaczył, że musiał się cofnąć do domu po notatki. Proces toczył się z prywatnego aktu oskarżenia Ziobry przeciwko byłemu prezesowi PZU w czasie pierwszych rządów PiS (w koalicji z Samoobroną i LPR), który był rozpracowywany przez prokuraturę w ramach sprawy słynnego przecieku z afery gruntowej. Ziobro domagał się ukarania byłego prezesa za jego zeznania przed sejmową komisją śledczą ws. nacisków. Były szef PZU zeznał tam, że z akt sprawy przecieku z afery gruntowej zniknęły nagrane rozmowy telefoniczne, które prowadził z nim minister Ziobro, bo polityk miał o to "zadbać". Sędzia Koska-Janusz stwierdziła, że były prezes PZU zniesławił Ziobrę. Ale go uniewinniła, bo "działał w usprawiedliwionym błędzie".
"Nieudolność i pobłażliwość wobec oskarżonej"
Czy ten proces i działania sędzi Koski-Janusz w sprawie były prezes kontra Ziobro były powodem, dla którego minister cofnął jej delegację do warszawskiego sądu okręgowego? Resort sprawiedliwości jako powód wskazuje inny proces, który prowadziła sędzia. Resort tłumaczy, że sędzia została oddelegowana z sądu rejonowego do okręgowego 16 czerwca za zgodą wiceministra sprawiedliwości Łukasza Plebiaka.
Już po tej decyzji do Ministerstwa Sprawiedliwości dotarła informacja, że to właśnie sędzia Justyna Koska-Janusz miała się wykazać wyjątkową nieudolnością i zupełnie nie radzić sobie z prowadzeniem bardzo prostej, choć głośnej sprawy, co było szeroko komentowane i krytykowane w mediach.
Chodziło o zdarzenie z grudnia 2013 r. spowodowane przez Izabellę Ch., która, będąc pod wpływem alkoholu, wjechała luksusowym mercedesem w przejście podziemne w samym centrum Warszawy. Media obwiniały prowadzącą postępowanie Justynę Koskę-Janusz o pobłażliwość wobec oskarżonej i nieudolność w prowadzeniu sprawy.
"Po sprawdzeniu tych informacji Minister Sprawiedliwości 19 września 2016 r. podjął decyzję o skróceniu delegacji sędzi Justyny Koski-Janusz do 1 października 2016 r., by uniknąć zarzutu, że w Sądzie Okręgowym, do którego trafiają sprawy skomplikowane i trudne, orzeka taki sędzia. W Sądzie Okręgowym powinni orzekać tylko sędziowie o wysokich umiejętnościach, sprawności i profesjonalizmie" - brzmi oświadczenie Wydziału Komunikacji Społecznej i Promocji w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Sędzia Koska-Janusz prowadziła m.in. słynną sprawę Izabelli Ch. (materiał archiwalny z 2014 roku):
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) / kk / Źródło: tvn24.pl