W przyszłym roku Zbigniew Ziobro zamierza startować do Parlamentu Europejskiego. Były minister sprawiedliwości twierdzi, że chce odpocząć, ale w grę może wchodzić immunitet, jaki by mu przysługiwał, gdyby został europosłem.
Decyzja już zapadła. Ziobro przyznaje to w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". - Muszę podszkolić się z języka. Zamierzam wziąć udział w wyborach do Parlamentu Europejskiego - mówi. Dodając, że jest zmęczony. Ale nie bez znaczenia jest sprawa jego immunitetu. Jako posła już go nie chroni.
Gdyby dostał się do PE przysługiwałby mu immunitet europosła.
Politycy PiS są podzieleni w ocenie politycznych planów Ziobry. Niektórzy twierdzą, że to "chwilowa depresja", a były minister sprawiedliwości odżyje, kiedy partia przystąpi do politycznej ofensywy wiosną przyszłego roku.
Inni uważają, że Ziobro ma dość wewnętrznych rozgrywek z grupą bliskiego prezydentowi Adama Bielana. Informatorzy "Naszego Dziennika" twierdzą, że podstawową bronią posłów należących do tzw. frakcji Bielana jest dostarczanie braciom Kaczyńskim informacji mających skompromitować Ziobrę i utwierdzić prezydenta w przekonaniu, że były minister sprawiedliwości chce rywalizować z nim o prezydenturę.
Część posłów PiS uważa, że start Ziobry do PE osłabi partię. - Kopiemy sobie grób własnymi rękami. Ziobro był twarzą PiS: z jednej strony przyciągał elektorat zainteresowany walką z korupcją, z drugiej - jako obiekt ataków PO mobilizował nasz stały elektorat. Jeśli przeniesie się do PE, będziemy mieli PiS z twarzą Bielana i poparciem zbliżonym do LPR - twierdzą w rozmowie z gazetą politycy PiS.
Źródło: Nasz Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: PAP