- Pierwsze słyszę, żeby śledztwo ws. przecieku z akcji CBA oraz roli Kaczmarka i Krauzego miało być umorzone. To populizm i demagogia. Nie wdaję się w pyskówki z panem Ziobro. On to lubi, ja nie - stwierdził minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski.
Minister sprawiedliwości podkreślił w radiu RMF FM, że nie ma teraz żadnych podstaw, żeby przesądzić, jak się zakończy śledztwo.
Przyznał, że nie przedstawia premierowi informacji o najważniejszych śledztwach. - Gdyby zażądał, to bym je przedstawił. Ale nie żąda - zapewnił minister.
"Nie pracowałem dla Krauzego"
Panu Ziobro się wydaje, że jak ktoś weźmie 500 zł albo 5000 zł to w zależności od tego napisze inną opinię. Nie. Opinia ma charakter naukowy. Już mówiłem o tym 10 razy. Zbigniew Ćwiąkalski
Podkreślił, że kwoty nie ujawni, bo ma pewne zobowiązania wobec klienta. - Pisałem ją nie dla pana Krauzego, ale dla kancelarii adwokackiej – dodał.
"Kaczmarek, Lepper? Żadne rewelacje..."
Ćwiąkalski odniósł się też do doniesień TVN i „Newsweeka”. Dziennikarze stawiają tezę, że Janusz Kaczmarek bał się, że Andrzej Lepper - po zatrzymaniu - ujawni jego związki z Ryszardem Krauze. - Nie są to żadne nowe okoliczności. Osoby tam wymieniane występują już w materiałach prokuratury. Ja nie widzę tu żadnych rewelacji.
Zdaniem Ćwiąkalskiego, niewiele wnosi też do śledztwa osoba tego lekarza, w którego gabinecie mieli się spotykać Kaczmarek i Krauze. Choć – jak przyznał – dziennikarskie śledztwo może dowodzić, jak silne związki między nimi istnieją. A nie wiedziała o nich prokuratura.
Dodał, że źródło przecieku to jest jedna sprawa a drugi wątek to kwestia fałszywych zeznań. - Na razie są postawione zarzuty i gromadzone materiały – dodał Ćwiąkalski.
Źródło: RMF FM, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24