25, 15 i 12 lat więzienia - takie kary utrzymał w piątek Sąd Apelacyjny w Białymstoku w procesie trzech młodych mężczyzn oskarżonych o zabójstwo 27-letniej kobiety w Sokółce. Orzeczenie jest prawomocne.
Adwokaci dwóch oskarżonych chcieli w apelacjach uniewinnienia, obrońca trzeciego - kary niższej niż orzeczone w pierwszej instancji 12 lat więzienia. Sąd ostatecznie uznał, że nie ma dowodów na kradzież niektórych przedmiotów z mieszkania, gdzie doszło do zbrodni, ale - wobec pozostałych zarzutów - nie miało to wpływu na wysokość kar.
Pomogło policyjne archiwum X
Proces dotyczył zbrodni ze stycznia 2009 r. 27-letnia kobieta, znajoma jednego z oskarżonych, została zamordowana we własnym mieszkaniu. Zabójcy zadali jej kilkadziesiąt ran kłutych i ciętych, została również zgwałcona. Oprócz tego z mieszkania zginęły różne przedmioty.
Blisko półtora roku później śledztwo białostockiej prokuratury okręgowej zostało umorzone, bo nie udało się wykryć sprawców. Przełom nastąpił m.in. po ponownej analizie sprawy przez tzw. policyjne archiwum X. W kwietniu 2014 r. ustalono dane 22-latka (przebywającego w więzieniu za kradzieże), któremu postawiono zarzuty gwałtu i zabójstwa. Dzięki złożonym przez niego wyjaśnieniom, niedługo potem zatrzymano dwóch kolejnych podejrzanych, jego kolegów, przebywających wtedy w Wielkiej Brytanii. W śledztwie cała trójka, która w 2009 r. miała 17-18 lat, do zarzutów nie przyznała się. Pierwszy z zatrzymanych co prawda opisywał częściowo przebieg wydarzeń, ale twierdził, że wyszedł z mieszkania, zanim doszło do zabójstwa. Dwaj pozostali zapewniali, że w ogóle ich tam nie było.
Po przeprowadzeniu postępowania dowodowego (jednym z ostatnich dowodów było badanie tzw. wykrywaczem kłamstw) Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że winni gwałtu i związanego z nim zabójstwa są wszyscy trzej. Skazał ich za działanie "wspólnie i w porozumieniu, z zamiarem bezpośrednim", kary jednak różnicując, biorąc pod uwagę rolę i udział w zbrodni każdego z nich. Samo zadawanie nożem w szyję ciosów, które okazały się śmiertelne, przypisał jednemu z oskarżonych. Skazał go na 25 lat więzienia - z racji wieku karą nie mogło być dożywocie, o 25 lat więzienia wnioskowała też prokuratura. Przy karze 15 lat więzienia dla kolejnego z oskarżonych sąd dodatkowo zastosował zaostrzenie polegające na tym, że o warunkowe przedterminowe zwolnienie może się ubiegać po 12 latach. Trzeci z oskarżonych ma spędzić w więzieniu 12 lat. To dzięki jego wyjaśnieniom udało się ustalić dane dwóch pozostałych. Sąd przyjął jednak, że nie powiedział on wszystkiego, co wiedział o zbrodni (umniejszając swoją rolę), dlatego nie można było zastosować wobec niego nadzwyczajnego złagodzenia kary, o co wnioskował obrońca. Prokuratura uznała wyrok za satysfakcjonujący i go nie zaskarżyła, apelacje złożyli obrońcy wszystkich trzech oskarżonych.
Badania wariografem
Proces odwoławczy rozpoczął się w sierpniu. Sąd zdecydował jednak wówczas, że potrzebuje dodatkowych badań wykrywaczem kłamstw. Chodziło o kwestie związane z tym, czy i jakie przedmioty zabrali sprawcy z mieszkania kobiety, również o ewentualne zacieranie śladów. Sąd odwoławczy uznał, że taki dowód jest mu potrzebny dla oceny wiarygodności wyjaśnień oskarżonych.
Na badania wariografem zgodziło się dwóch z trzech oskarżonych. W czwartek na rozprawie sąd dodatkowo przesłuchał biegłego, który to badanie przeprowadził. Specjalista nie zgodził się z poglądem, że tylko na początku postępowania takie badania mają wartość, bo wszystko zależy od zastosowanej techniki badawczej. Odpowiadał też na pytania, np. jak na wynik wpływa stres, sytuacja psychologiczna badanego, choroby takie jak padaczka, czy astma albo próba zafałszowania wyników poprzez udawane reakcje. Jeden z obrońców złożył wniosek o kolejne badanie wariografem jego klienta. Sąd ten wniosek oddalił; zaznaczył przy tym, że badanie tzw. wykrywaczem kłamstw jest jedynie dowodem pomocniczym, a biegły nie może zastąpić sądu w ustalaniu faktów. W mowach końcowych obrońca tego z oskarżonych, który współpracował z policją, złożył wniosek o łagodniejszy wyrok. Mówił, że jego klient wyjawił wszystkie okoliczności zbrodni, bez zatajania opisał swój udział i od początku wskazywał na udział i rolę dwóch pozostałych.
Autor: kg/ja / Źródło: PAP