Agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego przeszukali w poniedziałek ponad dwadzieścia mieszkań i biur w poszukiwaniu dowodów na funkcjonowanie korupcyjnego układu. Według śledczych z Polski i Ukrainy, miał w nim brać udział Sławomir Nowak, gdy był szefem Ukrawtodoru, ukraińskiego odpowiednika polskiej GDDKiA.
Sławomir Nowak (zgodził się na podanie swoich danych - red.) to były minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie PO-PSL. W poniedziałek został zatrzymany przez CBA. W tej samej sprawie zatrzymano też byłego dowódcę jednostki GROM Dariusza Z. i biznesmena z Gdańska Jacka P.
Po doprowadzeniu do Prokuratury Okręgowej w Warszawie Nowak ma usłyszeć sześć zarzutów dotyczących okresu, gdy kierował ukraińską Państwową Służbą Dróg Samochodowych Ukrawtodor, czyli w latach 2016-2019. Jak mówił na antenie TVN24 Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych, "będą to zarzuty o charakterze korupcyjnym, a także zarzuty związane z działalnością w ramach zorganizowanej grupy przestępczej".
- Te zarzuty dotyczą obszarów prawnokarnych związanych z prowadzeniem i kierowaniem zorganizowaną grupą przestępczą, praniem brudnych pieniędzy i korupcją - dodała Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Sygnał z Ukrainy
Według informacji tvn24.pl, agenci CBA pojawili się w poniedziałek w ponad dwudziestu mieszkaniach i biurach, między innymi w lokalach księgowych, którzy obsługują polsko-turecką firmę z branży budowlanej, mającą siedzibę w willi na warszawskim Wilanowie. Z rejestrów sądowych wynika, że spółka powstała jesienią 2018 roku. Udziały w niej posiada biznesmen i biegły księgowy z Trójmiasta Jacek P. Drugim wspólnikiem jest menedżer z Turcji, który pracuje na Ukrainie jako generalny dyrektor tureckiej korporacji zajmującej się budową dróg.
- Pierwsze sygnały o możliwym korupcyjnym układzie zdobyli koledzy z Narodowego Biura Antykorupcyjnego Ukrainy. Z ich ustaleń wynikało, że w Kijowie zapadały decyzje, a w Polsce i na Cyprze następowały finansowe rozliczenia – mówi nasze źródło.
Dlatego siły połączyli agenci ukraińskiej służby antykorupcyjnej i polskiego CBA, a także prokuratorzy z obu krajów, tworząc międzynarodowy zespół śledczy. Firma z Turcji rzeczywiście budowała odcinki autostrady M-03, łączącej Kijów ze wschodnią granicą kraju. Według śledczych z Ukrainy, formą łapówki dla Nowaka miało być utworzenie niewielkiej spółki przez turecki koncern (z Jackiem P. i biznesmenem z Turcji jako udziałowcami), zasilenie jej finansowe tak, by na końcu gotówka mogła trafić do byłego ministra transportu.
- To dlatego agenci CBA zatrzymali także księgowych, którzy rozliczali polsko-turecką firmę. Każdy przelew, operacja finansowa zostaną prześwietlone – usłyszeliśmy od naszych źródeł.
Cypryjski ślad
Do niemal identycznego mechanizmu miała zostać wykorzystana - utworzona również w 2018 roku - spółka na Cyprze. Została tam założona z powodu rozwiązań prawnych stosowanych na wyspie, które pozwalają zachować anonimowość jej właścicielom. I tutaj - jak twierdzą śledczy - kluczową rolę miał odgrywać Jacek P., który ma się specjalizować w międzynarodowych rozliczeniach podatkowych firm.
- Według ukraińskich śledczych, kwoty, które zostały przekazane za pomocą tych spółek, sięgają kilku milionów złotych – usłyszeliśmy od naszego źródła.
"To bzdura"
Dlaczego turecka spółka miała utrzymywać relacje z Nowakiem? Od jego decyzji, jako szefa ukraińskiej Państwowej Służby Dróg Samochodowych, zależało, która z firm otrzyma kontrakty, a także jak później będzie z ich wykonania rozliczana.
- To bzdura. Sławomir Nowak nie miał żadnych cichych ani jawnych udziałów w cypryjskiej lub polskiej spółce. Prowadził jedynie działalność doradczą, konsultingową – powiedział nam jeden z jego bliskich współpracowników.
Staraliśmy się dotrzeć w poniedziałek do prawników reprezentujących byłego ministra transportu, jednak byli nieosiągalni. - Trwają czynności, w których mecenas bierze udział – usłyszeliśmy w warszawskiej kancelarii prawnej.
Legenda GROM
Kolejny z mężczyzn zatrzymanych w ramach polsko-ukraińskiego śledztwa to pułkownik Dariusz Z. - były szef jednostki GROM. Od pięciu lat pracuje on dla dużego koncernu o kapitale amerykańskim, odpowiadając w nim za dział bezpieczeństwa. Wcześniej przez kilka lat pracował m.in. jako wiceprezes w przedsiębiorstwie PERN, zajmującym się rurociągami.
Na razie nie wiadomo, jakie dokładnie zarzuty prokuratura sformułowała wobec Z.
Źródło: tvn24.pl