Na profilu Polskiej Grupy Energetycznej w mediach społecznościowych pojawił się zaskakujący komentarz do wpisu szefa Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Komentarz został szybko usunięty, a spółka tłumaczy to "awarią". W tym samym czasie minister aktywów państwowych Jacek Sasin skrytykował spółkę za jej plan zielonej transformacji. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Rozmach planów zielonej transformacji może równać się jedynie z szybkością ich odwoływania.
- Gospodarka, by pozostać konkurencyjna, potrzebuje czystej zielonej i taniej energii, a zaktualizowana strategia PGE to przemyślana, racjonalna i odpowiedzialna ścieżka rozwoju polskiej energetyki w oparciu o nowoczesne rozwiązania – mówił prezes PGE Wojciech Dąbrowski.
Ta strategia kluczowej państwowej spółki jednak nie była przemyślana, a przynajmniej skonsultowana ze zwierzchnikiem prezesa PGE, u którego boku stał przed miesiącem.
Nie minęły 24 godziny a posada szefa spółki - bliskiego współpracownika Jacka Sasina - wisiała na włosku, a minister aktywów państwowych w oświadczeniu napisał, że oczekuje, iż "założenia polityki energetycznej rządu będą w praktyce realizowane przez wszystkie spółki energetyczne z udziałem Skarbu Państwa".
PGE wycofuje się z planu zielonej transformacji
- Na miesiąc przed wyborami narazili się nie tylko premierowi, ale i górnikom, w związku z czym natychmiast tę uchwałę zmienili – uważa Dariusz Wieczorek z Lewicy.
Na PGE Narodowym deklarowano odejście od węgla do 2030 roku, a zeroemisyjność już dziesięć lat później, czyli teoretycznie znacznie wcześniej niż planowano to pierwotnie i niż uzgodnił to już dawno temu rząd.
Górnicy w liście do premiera wprost domagali się dymisji prezesa PGE, niezależnie od tego, że tak naprawdę węgiel nadal będzie wydobywany - tylko nie pod okiem PGE, ale nowej Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego.
- Jest się czego bać, bo górnicy to jest poważna grupa zawodowa, ale to nie znaczy, że to są ludzie, z którymi nie można rozmawiać – mówi były szef PGNiG Piotr Woźniak. - Wystarczy mówić prawdę, mówić ją otwarcie, nie kłamać, co jest prawdopodobnie nie do osiągniecia w tych realiach politycznych – dodaje.
PiS, żeby uspokoić nastroje tuż po ogłoszeniu strategii PGE, ustami premiera na Górnym Śląsku obiecał nawet nowe ministerstwo – powołanie specjalnego resortu transformacji energetycznej.
Wszystko skończyło się odwołaniem nie prezesa państwowej spółki, ale ogłoszonej ledwie tydzień wcześniej przez niego strategii. - Ja się cieszę, że stawiamy na polski węgiel i bronimy polskiego węgla, bo to jest przyszłość i pamiętajmy, że zużycie węgla rośnie na całym świecie, bo to jest paliwo przyszłości – przekonuje były wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski.
- Prezesi państwowych spółek opłacają się PiS-owi, wpłacają po kilkadziesiąt tysięcy złotych i dlatego być może są nietykalni – twierdzi Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej.
Wpis z oficjalnego konta PGE do Donalda Tuska
Szef spółki wspiera rządzących materialnie, a samo PGE także w mediach społecznościowych - w jednym z wpisów na oficjalnym koncie spółki krytykuje działania Donalda Tuska. Post, jak potem tłumaczono, przez "awarię" "został pobrany z innego konta".
- Jakiś troll, który na co dzień jest trollem anonimowym, który pracuje w PGE, zapomniał się przelogować – podejrzewa Michał Kobosko z Polski 2050. – PGE w wydaniu PiS-owskim jest awarią – dodaje.
Nowej strategii spółki miało towarzyszyć hasło "Polska bezpieczna energetycznie" - przypadkiem lub nie - podobne do hasła partii rządzącej, a banery i billboardy w całej Polsce pojawiły się - znów przypadkiem lub nie - akurat w środku kampanii wyborczej.
- Wszystkie spółki energetyczne, nadzorowane przez Ministerstwo Aktywów Państwowych i ministra Jacka Sasina, realizują naprawdę profesjonalną politykę – zapewnia Janusz Kowalski.
Po ostatniej profesjonalnie przygotowanej polityce pozostała już tylko kampania. W tej wyborczej - jak twierdzi PGE - nie uczestniczy.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Grand Warszawski / Shutterstock