W środę o godzinie 17 ma zebrać się zarząd PO, który rozpatrzy wniosek o powtórzenie wyborów szefa partii w regionie dolnośląskim. To efekt burzy, jaką wywołało ujawnienie nagrania rozmowy posła Norberta Wojnarowskiego z jednym z lokalnych działaczy PO, które może wskazywać, że oferował pracę w państwowej spółce w zamian za oddanie głosu na Jacka Protasiewicza.
Wniosek do Biura Krajowego PO złożył poseł z Dolnego Śląska Jakub Szulc. Jak wyjaśnił w rozmowie z TVN24, to wniosek o "niezatwierdzanie wyników wyborów", w których Grzegorz Schetyna przegrał z Jackiem Protasiewiczem.
Praca w KGHM za głos
Powodem jest ujawnienie nagrań, na których dolnośląski poseł PO Norbert Wojnarowski oferował lokalnemu działaczowi - Edwardowi Klimce - pracę w KGHM w zamian za oddanie głosu na Protasiewicza podczas zjazdu dolnośląskiej Platformy. Miał to zrobić w imieniu Protasiewicza.
- Ponieważ mamy do czynienia najprawdopodobniej z niezwykle nieetycznym zachowaniem jednego z naszych posłów, w obronie czystości procedur, jakie miały miejsce na Dolnym Śląsku, pozostali posłowie, reprezentujący obydwie strony rywalizacji, powinni wystąpić o ponowienie zjazdu - powiedział szef klubu PO Rafał Grupiński.
I dodał: - Co więcej, uważam, że sam Jacek Protasiewicz powinien ze swojej inicjatywy, aby wykazać czystość stosowanych metod w tych wyborach, z takim wnioskiem wystąpić.
W sobotę dolnośląska PO wybrała Protasiewicza na swojego nowego szefa. Pokonał on dotychczasowego przewodniczącego struktur PO w regionie - Schetynę - 11 głosami. Głosowano dwukrotnie, bo w pierwszym głosowaniu żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganej większości.
Nieprawidłowości również w regionie lubuskim?
Wybory na Dolnym Śląsku to nie jedyne zaskarżone przez członków partii. Do zarządu krajowego wpłynęło odwołanie kwestionujące przebieg zjazdu wyborczego w regionie lubuskim. Przewodniczącą partii została tam na kolejną kadencję Bożenna Bukiewicz, wygrywając kilkoma głosami z wiceministrem spraw wewnętrznych Marcinem Jabłońskim.
W sprawie nieprawidłowości w lubuskiej PO list do premiera Donalda Tuska napisała w połowie października posłanka PO Bożena Sławiak. Stwierdza w nim, że w ostatnim czasie doszło do "wielu zdarzeń, które świadczą o tym, że Pani Bożenna Bukiewicz dla utrzymania władzy stosuje metody niezgodne z prawem i łamiące statut" PO.
"Nie mogę obojętnie przechodzić obok działań, które pchają naszą partię do klęski w wyborach
samorządowych i parlamentarnych. Nie mogę firmować swoim autorytetem działań Pani Przewodniczącej, które mogę określić jako korupcyjne" - napisała między innymi. I wymieniła - jej zdaniem - przykłady takich działań - m. in. instruowanie działaczy partyjnych jak mają głosować czy przekupywanie ich.
Sławiak opisuje też nieprawidłowości, do których miało dojść na zjeździe PO w powiecie krośnieńskim. Wśród zarzutów stawia m. in. brak tajności wyborów, brak głosowania imiennego, karty z nazwiskami kandydatów wypisane jeszcze przed głosowaniem. "Godność mojej partii i moja własna są poniżone" - kończy list do premiera pani poseł.
- Odwołanie zostało skierowane do zarządu krajowego partii zgodnie z procedurą. Każdy z delegatów miał prawo je złożyć. Rolą zarządu jest teraz rozpatrzeć punkt po punkcie wszystko co jest tam zawarte - mówi Sebastian Ciemnoczołowski, członek lubuskiej PO.
- Nie powinno się o tym na pewno rozmawiać poprzez media. Poczekajmy na pracę zarządu krajowego, a później bez względu na rozstrzygnięcie trzeba dalej pracować - zaapelował Ciemnoczołowski.
Autor: iwan / Źródło: tvn24.pl