Czy wiceministrowie zarabiają za mało? Mówiło się o tym jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej, ówczesna opozycja jednak uznała to za dowód arogancji władzy. Dziś PiS samo przyznaje, że wynagrodzenia są zbyt niskie. To dlatego jest problem z obsadzeniem niektórych stanowisk. Materiał "Faktów TVN".
W tej chwili wynagrodzenie wiceministrów to siedem tysięcy złotych. Na tle np. parlamentarzystów taka pensja wypada blado. To, co rzuca się w oczy od razu, to fakt, że na większe zarobki niż wiceszefowie resortów mogą liczyć dyrektorzy departamentów w ministerstwach.
- To jakaś paranoja - komentuje krótko przewodniczący Nowoczesnej, Ryszard Petru.
Obecny system płac powoduje, że nikt nie chce przyjść pracować do ministerstw na stanowiska podsekretarzy stanu. Problem ten poruszył niedawno na antenie TVN24 BiŚ Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. Ale o niskich zarobkach urzędników, w prywatnej rozmowie, wspominała już kiedyś ówczesna wicepremier Elżbieta Bieńkowska.
- 6 tysięcy. Albo złodziej, albo idiota. To niemożliwe, żeby ktoś za tyle pracował - mówiła podsłuchana była minister.
Wtedy jej słowa PiS uznało za dowód na arogancję władzy. Teraz politycy tej partii uważają, że poruszanie tematu to troska o jakość rządu.
Wysokie oczekiwania
Wspomniany podsekretarz stanu to rzadko polityk, częściej fachowiec. Do ministerstwa wchodzi częściej z wprost z firmy, w której zarabia o wiele więcej. - Bardzo trudno znaleźć człowieka, który rzuci swoją dotychczasową pracę. Wynagrodzenia są często poniżej finansowych oczekiwań ekspertów - komentuje Jacek Sasin z PiS.
Jak rozwiązać ten problem? Prawo i Sprawiedliwość mówi o zmniejszeniu wynagrodzenia w spółkach Skarbu Państwa (zaoszczędzone w ten sposób pieniądze miałyby trafić do rządu), opozycja wprost o podwyższeniu płac w ministerstwach.
- Można urządzić Polskę lepiej za te same pieniądze. Znacznie mniej urzędników pracujących za wyższe wynagrodzenia - uważa Petru.
Autor: TG / Źródło: tvn24.pl, "Fakty TVN"