Rodzina Platów z Zamościa od końca 2017 roku żyje w niepewności. Nadzór budowlany każe jej zamurować jedyne okna, przez które do mieszkania wpada światło i świeże powietrze. Sprawa trafiła do sądu.
- Nie dadzą nam spokojnie dożyć. Bez okien nie będzie ani światła, ani świeżego powietrza. A gdy odkręcę kuchenkę gazową, to wszyscy się potrujemy. Zresztą ogrzewanie też mamy gazowe. Nie będziemy mogli tu dalej mieszkać. Gdzie wtedy pójdziemy? – rozkłada ręce Anna Plata.
Razem z mężem i córką mieszka na poddaszu XIX-wiecznej kamienicy przy Nowym Rynku 14 w Zamościu. Nadzór budowlany daje im czas do końca czerwca na zamurowanie trzech okien znajdujących się w ścianie szczytowej. Ewentualnie zastąpienie ich luksferami (czyli szklanymi pustakami – przyp. red.) czy też szklanymi cegłami.
"Przez całe lata nikt nie miał do nas o to pretensji"
- Tyle, że nie są one przecież otwierane, a i wpadnie przez nie mniej światła niż przez szybę. Okna w ścianie szczytowej są jedynymi, które mamy. Tych, które wychodzą na klatkę nie liczę, bo trudno przecież z klatki czerpać świeże powietrze – mówi pani Anna.
Kupiła z mężem mieszkanie w 1990 roku. Twierdzi, że ściana miała wtedy dwa okna. – Zaraz po zakupie wybiliśmy jeszcze jedno w kuchni. Przez całe lata nikt nie miał do nas o to pretensji, aż w grudniu 2017 roku dostaliśmy pismo z nadzoru budowlanego, z którego wynikało że musimy zlikwidować wszystkie okna. Od tego czasu żyjemy w strachu – opowiada Anna Plata.
Ściana, o której mowa, stoi tuż przy granicy działki, w odległości mniejszej niż cztery metry. Co oznacza, że zgodnie z przepisami przeciwpożarowymi, nie może mieć okien. Nie miało to jednak znaczenia, bo działka sąsiadująca ze ścianą stała przez lata pusta. Jej właściciele zamierzają prawdopodobnie się budować (nie wiemy tego na pewno, bo jeden w imieniu obu odmówił komentarza – przyp. red.), bo chcą, aby właściciele kamienicy przy Nowym Rynku 14 dostosowali ścianę do wymogów przepisów przeciwpożarowych. Bez tego mogą mieć problem z otrzymaniem pozwolenia na budowę.
"Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że coś może być niezgodne z prawem"
- Po co w takim razie kupowali tę działkę? Widzieli przecież, że ściana ma okna i że taki stan trwa od wielu lat. My kupiliśmy mieszkanie w dobrej wierze. Nie zdawaliśmy sobie sprawy, że coś może być niezgodne z prawem. Owszem wybiliśmy jedno okno, ale dwa już były. Osoba, która sprzedała nam mieszkanie od dawna nie żyje. Jeśli będziemy zmuszeni się stąd wyprowadzić, nikt nam przecież nie zwróci żadnych pieniędzy. Ani za kupno mieszkania, ani tym bardziej za nakłady, które przez te wszystkie lata ponieśliśmy – tłumaczy pani Anna.
Ściana ma jeszcze pięć innych okien - trzy na pierwszym piętrze i dwa na parterze.
- Zarówno spadkobiercy właścicielki mieszkania na najniższej kondygnacji, jak i właściciel mieszkania na pierwszym piętrze popierają naszą walkę o pozostawienie okien. Tamte lokale również, w momencie ich kupna, miały okna w ścianie szczytowej. Trzeba jednak przyznać, że o ile w naszym przypadku nakaz ich zamurowania oznacza całkowite odcięcie od świata, to mieszkania na pierwszym piętrze i na parterze straciłyby tylko część okien. Bo mają one jeszcze otwory okienne wybite w ścianie frontowej – zaznacza nasza rozmówczyni.
"Samowoli budowlanej nie można domniemywać"
Zdaniem, reprezentującej państwo Plata, radcy prawnej Katarzyny Sobolewskiej nadzór budowlany nie ma prawa nakazać likwidacji jedynych okien w mieszkaniu. Tym bardziej, że w lokalu mieszkalnym jest używana kuchenka gazowa.
- Zgodnie z orzecznictwem sądowym samowoli budowlanej nie można domniemywać, bowiem tylko ustalenie w sposób jednoznaczny, że doszło do samowoli budowlanej upoważnia organ nadzoru budowlanego do wydania decyzji merytorycznej. Decyzja wydana przez Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego Miasta Zamość i Lubelskiego Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego godzi w objęte konstytucyjną ochroną potrzeby mieszkaniowe i pozbawia lokal mieszkalny dostępu do świeżego powietrza oraz naturalnego oświetlenia - twierdzi.
Dwie różne decyzje tego samego inspektoratu
Co ciekawe, o ile Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego od początku stoi na stanowisku, że okna należy zlikwidować, to inspektorzy z Zamościa w maju 2019 roku odmówili wydania nakazu likwidacji okien, a w grudniu 2020 roku już się na to zgodzili. Stało się to po wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Lublinie, który po złożeniu przez mieszkańców kamienicy skargi na rozstrzygnięcie WINB w Lublinie, skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, uchylając zaskarżoną decyzję.
- W 2019 roku wydaliśmy taką a nie inną decyzję, bo nie mieliśmy wiarygodnego dowodu, na podstawie którego moglibyśmy stwierdzić, że okna na sto procent zostały wykonane po 1928 roku – mówi Lesław Bartoszek, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego Miasta Zamość.
Szkic polowy z 1922 i zdjęcie z 1941-42 roku
Rok 1928 jest według urzędników kluczowy, bo 16 lutego 1928 wydane zostało rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, które było pierwszym prawem budowlanym w odrodzonej Polsce i które wprowadziło zasadę, że ściany stawiane w odległości mniejszej niż cztery metry od granicy działki nie powinny mieć okien.
- Taka sama zasada została powtórzona zresztą we wszystkich kolejnych aktach prawnych, jak i tym obecnie obowiązującym. O ile w 2019 roku Archiwum Państwowe w Zamościu nie znalazło w swoich zasobach uwierzytelniających zdjęć kamienicy, o której mowa, to gdy zwróciliśmy się o to ponownie w 2020 roku, już takie zdjęcia dostaliśmy. Przekazano nam też szkic polowy z 1922 roku, z którego wynika że ściana nie miała wtedy okien, gdyż tuż obok kamienicy, na sąsiedniej działce istniał niższy budynek drewniany, co świadczy o istniejącej już wówczas w tej części miasta zabudowie szeregowej. Ustalenia te tożsame są ze zdjęciem, które nie zostało nam co prawda przekazane przez Archiwum Państwowe, ale opublikowane jest na jednym z portali o tematyce historycznej i zostało wykonane w latach 1941-1942. Tutaj też widać, że ściana nie ma otworów okiennych. Pojawiają się one dopiero na – przesłanej nam przez Archiwum Państwowe - fotografii wykonanej prawdopodobnie w latach 60. ubiegłego wieku. Widać na niej jedno okno na poddaszu i dwa na pierwszym piętrze – wyjaśnia Lesław Bartoszek.
"Dobrze, że sprawa trafiła do sądu"
Dodaje, że wszystko wskazuje więc na to, że okna zostały wykonane już po II wojnie światowej, a właściciele nie mają żadnych dokumentów potwierdzających fakt uzyskania pozwoleń na wykonanie tych prac.
- Zresztą okna są różnego rodzaju i różnej wielkości. Nawet w ramach tej samej kondygnacji. Co wskazuje na niewielkie prawdopodobieństwo uzyskania pozwoleń – zaznacza nasz rozmówca.
Podkreśla, że wydawanie tego typu decyzji nie jest proste ze względu na upływ czasu i trudności z dotarciem do wiarygodnych dowodów. – Dlatego dobrze, że sprawa trafiła do sądu, który oceni zgromadzony przez nas materiał dowodowy – mówi inspektor.
Świetliki dachowe nie wchodzą w grę
Jeśli jednak sąd przyzna rację właścicielom pustej dziś działki, może wyjściem z sytuacji byłoby stworzenie na dachu świetlików okiennych? Pytamy o to Annę Platę.
- Nie wchodzi to w grę z przyczyn technicznych. Jesteśmy w tej specyficznej sytuacji, że nad naszym mieszkaniem jest jeszcze strych. Choć mówimy, że mieszkamy na poddaszu, to nasz sufit nie jest jednocześnie dachem kamienicy – wyjaśnia.
"Żaden z właścicieli kamienicy nie posiada pozwolenia na wykonanie okien"
Natomiast pełnomocnik Anny Platy uważa, że nadzór budowlany mimo wszystko nie miał podstaw do wydania nakazu likwidacji wszystkich okien w lokalu mieszkalnym. – Nadal nie wiemy kto i kiedy wybił te okna. Ani czy faktycznie doszło do samowoli budowlanej. Natomiast ingerencja w prawo własności moich klientów jest tak daleko idąca, że musiałoby to zostać udowodnione ponad wszelką wątpliwość – mówi.
Lesław Bartoszek przyznaje, że gdyby w archiwalnej dokumentacji udało się odnaleźć pozwolenia na wykonanie okien, to sprawa zakończyłaby się tym, że otwory mogłyby zostać.
- Takiego pozwolenia jednak żaden z właścicieli kamienicy nie posiada. Natomiast jeśli chodzi o to, że nie ustaliliśmy, kto i kiedy wykonał okna, to zgodnie z obowiązującymi przepisami oraz orzecznictwem sądowo- administracyjnym, np. uzasadnieniem do wyroku WSA w Łodzi z 2010 roku, nie ma to najmniejszego znaczenia. Żadne obowiązujące w Polsce przepisy nie dopuszczały możliwości wykonywania okien w ścianach usytuowanych w granicy działki
"Z całą pewnością okna zostały wybite przed 1 stycznia 1995 roku"
Pełnomocnik rodziny Plata, która napisała do WSA w Lublinie skargę na rozstrzygnięcie Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego (ten przychylił się w lutym do grudniowej decyzji zamojskiego nadzoru – przyp. red.) również powołuje się na orzecznictwo. Twierdząc, że nadzór budowlany nie może stosować w tej sprawie obecnie obowiązujących przepisów, ale te z 1974 roku, bo z całą pewnością okna zostały wybite przed 1 stycznia 1995 roku. Czyli datą wejścia w życie aktualnego prawa budowalnego.
To o tyle istotne, że – jak zaznacza Katarzyna Sobolewska - ustawa z 1974 roku nie wymagała od właścicieli przechowywania pozwoleń na budowę i innych dokumentów związanych z danym budynkiem. - Gdyby sąd to uwzględnił, to brak pozwoleń na wybicie okien nie świadczyłby o samowoli budowlanej – mówi.
Pełnomocnik państwa Plata powołuje się na Konstytucję
W skardze do WSA podnosi też, że likwidacja okien zagrażałaby życiu i zdrowiu mieszkańców poddasza. I to nie tylko z uwagi na używanie przez nich kuchenki gazowej, ale też fakt, że w razie pożaru rodzina miałaby odciętą drogę ewakuacji. Szczególnie, jeśli paliłoby się od strony klatki schodowej.
Pełnomocnik przywołuje też zapisy Konstytucji RP. A konkretnie artykuły mówiące o tym, że obowiązkiem władz publicznych jest poszanowanie i ochrona godności człowieka. Oraz o tym, że władze publiczne "prowadzą politykę sprzyjającą zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych obywateli".
- Nakaz likwidacji jedynych okien w mieszkaniu narusza bowiem ludzką godność i prowadzi do tego, że z takiego mieszkania trzeba się będzie wyprowadzić – mówi Katarzyna Sobolewska.
"Będziemy walczyli do końca"
Na razie WSA nie rozpatrzył jeszcze skargi.
– Będziemy walczyli do końca. Jeśli będzie trzeba pójdziemy też do Naczelnego Sądu Administracyjnego – kwituje Anna Plata.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Oktawia Plata