Trzeba to zbadać, z jakiego powodu do tego doszło. Czy to była próba testowania ze strony rosyjskiej naszych systemów obrony przeciwpowietrznej i naszej reakcji w ogóle na taką sytuację - bo ta rakieta przeleciała kilkaset kilometrów - czy też był to błąd rosyjski - mówił poseł Prawa i Sprawiedliwości, wiceszef sejmowej komisji obrony narodowej Bartosz Kownacki w Polskim Radiu PiK. Pytany był o sprawę odnalezionych - pod koniec kwietnia - "szczątków obiektu wojskowego" w okolicach Bydgoszczy. - Są oczywiście hipotezy łączące to, co znaleziono pod Bydgoszczą, z wydarzeniem z grudnia ubiegłego roku - skomentował minister obrony Mariusz Błaszczak, który przebywa z wizytą w USA.
Pod koniec kwietnia grupa służb - w tym policja, wojsko, patrol saperski i straż pożarna - prowadziła działania w lesie we wsi Zamość nieopodal Bydgoszczy, zabezpieczając tam teren. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przekazała TVN24, że Wydział do Spraw Wojskowych tej prokuratury wszczął śledztwo w sprawie ujawnionych w okolicach Bydgoszczy "szczątków obiektu wojskowego".
ZOBACZ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Co znaleziono w lesie pod Bydgoszczą? Prokuratura mówi o powietrznym obiekcie wojskowym
Niedługo później, 28 kwietnia, generał broni Tomasz Piotrowski, dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych, przedstawił na konferencji nieco więcej szczegółów. Przekazał m.in., że "trwają intensywne dochodzenia, sprawdzania, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami, skąd ten sprzęt mógł się tam znaleźć, jakie jest jego pochodzenie".
Czytaj też: Wojskowy obiekt pod Bydgoszczą. Premier: poleciłem ministrowi obrony osobisty nadzór nad dochodzeniem
Podkreślił, że "nie doszło tam do wybuchu w tym miejscu, nie doszło do eksplozji". - Nie zginęli tam żadni ludzie, nie było też sytuacji zranienia (nikogo - przyp. red.) - dodał. Powiedział też, że "powstały pewne hipotezy i mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać z tym zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą".
Kownacki: Czy to była próba testowania ze strony rosyjskiej? Czy też był to błąd rosyjski?
O sprawie znalezionych "szczątków obiektu wojskowego" mówił w piątek poseł PiS, wiceprzewodniczący sejmowej komisji obrony narodowej Bartosz Kownacki w programie "Rozmowy Dnia" w Polskim Radiu PiK.
Ocenił, że "zdecydowanie to jest pojedynczy incydent". - Zdarzają się takie sytuacje. (...) Trzeba to zbadać, z jakiego powodu do tego doszło. Czy to była próba testowania ze strony rosyjskiej naszych systemów obrony przeciwpowietrznej i naszej reakcji w ogóle na taką sytuację - bo ta rakieta przeleciała kilkaset kilometrów - czy też był to błąd rosyjski - mówił.
Kownacki powiedział, że "sprzęt rosyjski nie jest specjalnie nowoczesny, nie jest specjalnie sprawny", a "po prostu jedna z rakiet mogła się zerwać". - Tak też może być. To są dwie podstawowe wersje, które należy brać pod uwagę - mówił wiceszef komisji obrony.
Poseł PiS: obiekt był śledzony przez terytorium Polski
Poseł PiS przekazał też, że ten obiekt "był śledzony przez terytorium Polski i niektórzy twierdzili, że należało go od razu zestrzelić". - Przypomnę, że nie jesteśmy w stanie wojny i takich działań się nie podejmuje, bo to może być różnego rodzaju obiekt. Trzeba go najpierw zaobserwować, może czasem fizycznie się do niego zbliżyć - mówił.
- Gdyby to był na przykład zagubiony samolot, któremu z jakichś powodów zepsuł się nadajnik i (by - przyp. red.) doszło do omyłkowego zestrzelenia samolotu, byłby wtedy ogromny dramat i ogromne konsekwencje. Więc tego się nie robi w ten sposób - przekonywał na antenie Radia PiK.
- Tego się nie robi w przeciągu kilkunastu minut, jeżeli nie ma zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Co innego, jeżeli mamy stan wojny (…), czy byśmy przypuszczali, że jest to uzbrojony pocisk, który za chwilę uderzy w jakiś strategiczny cel. To są zupełnie inne sytuacje - kontynuował. Przyznał, iż "podejrzewa, że ta sytuacja do pewnego momentu była pod kontrolą".
Poseł PiS wskazywał, że należy pozwolić polskim służbom pracować nad sprawą. - Także po to, żeby nie dawać zbyt wiele informacji stronie rosyjskiej, bo bez wątpienia - niezależnie od tego, czy to było celowe, czy niecelowe - Rosjanie bardzo uważnie analizują to wszystko, co robiliśmy od momentu, kiedy pocisk znalazł się w polskiej przestrzeni powietrznej, jakie były reakcje dyplomatyczne, jakie były reakcje wojskowe, jak działają polskie systemy, jak działa dzisiaj polska prokuratura i polskie służby - mówił dalej Kownacki.
- Ich na pewno to bardzo interesuje i w takich sytuacjach lepiej więcej ciszy niż dyskusji medialnej, która może być także wykorzystywana i podsycana przez rosyjskie służby, które akurat w tej "miękkiej" agresji, w takim "miękkim" działaniu propagandowym są znakomite - stwierdził.
- Pozwólmy, żeby ta sprawa została w pełni wyjaśniona, (żeby - przyp. red.) oceniono, dlaczego ten obiekt znalazł się na terytorium Polski, czyj był, jakie służby jak reagowały - apelował Kownacki.
Błaszczak: sprawę wyjaśnia prokuratura
O wypowiedź Kownackiego pytany był w Waszyngtonie minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. - Sprawę wyjaśnia prokuratura. Ja nie będę się wypowiadał co do szczegółów. Są oczywiście hipotezy łączące to, co znaleziono pod Bydgoszczą, z wydarzeniem z grudnia ubiegłego roku. Mówił o tym dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych generał Piotrowski - odpowiedział Błaszczak. I dodał: - Zarządziłem kontrolę procedur, ale sprawa leży w dyspozycji polskiej prokuratury.
Błaszczak podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych spotkał się ze swoim amerykańskim odpowiednikiem Lloydem Austinem. Zapytany o to, czy strona amerykańska pomaga w rozwiązaniu tej sprawy, odpowiedział, że "jesteśmy z Amerykanami w stałym kontakcie". - Zresztą, jak mówił generał Piotrowski, wówczas, 16 grudnia, również samoloty amerykańskie były wykorzystywane do tego, żeby sprawdzać sytuację - zaznaczył.
Źródło: Polskie Radio PiK, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Mariusz Sidorkiewicz/TVN24