- Wiem, że zamierza się utrzymywać z malowania i tworzenia. Nie wiem, czy jest to możliwe, czy rynek będzie chciał kupić jego obrazy - powiedział w "Kropce nad i" pełnomocnik Mariusza T. Marcin Lewandowski. Podkreślił, że jego klient jest "bardzo przerażony" wizją ewentualnego linczu.
- Jest przestraszony tym, co się wokół jego osoby dzieje, obawia się tego, że zostanie zabity - powiedział. Dodał, że T. w więzieniu był przyzwyczajony do bezpieczeństwa, które zapewniały mu więzienne mury.
Zamieszanie wokół jego osoby i zapowiedzi, że należy go zabić, wywołały u niego "głębokie uczucie strachu i przerażenia".
Zamierza żyć z obrazów
- Wiem, że zamierza się utrzymywać z malowania i tworzenia. Nie wiem, czy jest to możliwe, czy rynek będzie chciał kupić jego obrazy - powiedział pełnomocnik. Podkreślił, że jeżeli T. zostanie na wolności, to będzie musiał się tam "odnaleźć i rozpocząć pracę zarobkową". - Nie wiem, czy będzie to możliwe. Bycie człowiekiem osadzonym na okres 25 lat powoduje, iż tak naprawdę ciężko jest takiej osobie odnaleźć się w realiach życia współczesnego - powiedział.
Podkreślił, że T. "doskonale" zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił, ale to sąd orzeknie, czy jego klient stwarza zagrożenie.
Pełnomocnik powiedział, że jest umówiony z T. na kontakt telefoniczny. - Pomiędzy wtorkiem a czwartkiem ma do mnie przedzwonić, bądź wysłać SMS-a, żebym mógł uzyskać numer, pod którym będzie uchwytny - powiedział. - Przed rozprawą zamierzam się jeszcze z nim spotkać.
Marcin Lewandowski, zapytany o to, czy jego klient chciałby poddać się kastracji chemicznej, powiedział, że "w żaden sposób nie jest mu to wiadome, by wyrażał taką chęć". T. powiedział mu także, że nie chciałby się znaleźć w ośrodku izolacyjnym. Pełnomocnik dodał, że jego klient ustnie deklarował skruchę przed sądem.
Mariusz T. na wolności
We wtorek T. zakończył odbywanie kary 25 lat więzienia. Postępowanie w sprawie głównego wniosku o uznanie go za osobę niebezpieczną i umieszczenie go w ośrodku w Gostyninie rozpoczęło się w poniedziałek, sąd odroczył je do 3 marca. Wtedy sąd ma przesłuchać dwóch świadków.
Przed godz. 20 z terenu zakładu karnego w Rzeszowie wyjechały 4 policyjne samochody, potem jeszcze dwa. W jednym z nich najprawdopodobniej znajdował się Mariusz T. Zaraz potem rzecznik Zakładu Karnego w Rzeszowie potwierdził, że Mariusza T. nie ma już na terenie więzienia.
T. to pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na 25 lat więzienia.
Autor: pk/kka / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24