Niemal 13 godzin czekali na wylot turyści dwóch biur podróży - Rainbow Tours i TUI - lecący z Warszawy do Bułgarii z przewoźnikiem Enter Air. Powód? Problemy techniczne. Jak relacjonowali w TVN24 pasażerowie, przez cały dzień byli zwodzeni, a przewoźnik "nie był w stanie powiedzieć co się dzieje". Późnym wieczorem dla turystów wreszcie znalazł się samolot.
- Jesteśmy już w autobusie, który wiezie nas do samolotu, ale wylot miał być o 10.15, a jest godz. 23.10. Nie wiem co się stało, przewoźnik nie był w stanie nam powiedzieć. Informacje miała być o 13, potem o 18 i tak co godzinę nas zwodzili. Nikt nie był w stanie powiedzieć co się dzieje - mówiła w piątek wieczorem jedna z turystek, Małgorzata Komola.
I podkreślała, że przez cały dzień pasażerowie dostali do jedzenia kanapkę, sok oraz obiad w lotniskowej restauracji.
Podobna sytuacja miała miejsce na lotnisku im. Lecha Wałęsy w Gdańsku. Pasażerowie, którzy również wybierali się do Bułgarii, koczowali osiem godzin już po odprawie. Jak sami przed wylotem relacjonowali, nikt się nimi w tym czasie nie interesował, a koce i folie zapewniające ciepło dostali dopiero po telefonie na numer 112.
- Obsługa lotniska ignoruje nas całkowicie. Rozbieramy się jak możemy. Ja nie będę w tej chwili ściągał koszulki, ale za chwilę będę musiał to zrobić, żeby dziecko przykryć. Klimatyzacja jest ciągle włączona, chociaż prosiliśmy o jej wyłączenie lub podkręcenie temperatury, żebyśmy mogli normalnie przebywać w pomieszczeniach - mówił jeden z pasażerów.
Zrekompensują
Biura podróży wiedziały o sytuacji swoich pasażerów, ale - jak mówili ich przedstawiciele - po odprawie na lotnisku już nic nie można było zrobić. Opiekę nad turystami przejęły linie lotnicze. Biura jednak zgodnie deklarują, że postarają się już w Bułgarii wynagrodzić swoim klientom stracony dzień urlopu.
Autor: mn//gak / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24