- Ateista nie jest diabłem, którego mamy się bać. Jest to ktoś straszliwie biedny, komu trzeba współczuć. W pewnym sensie jest mi żal ateistów, gdyż nie spotkali nigdy kogoś, kto jest całkowitą, absolutną miłością - mówił w "Kropce nad i" Tomasz Terlikowski.
W Polsce trwa akcja "Nie wierzysz w Boga? Nie jesteś sam". Na ulicach można oglądać billboardy z napisami: "Nie zabijam. Nie kradnę. Nie wierzę". Jednym z inicjatorów kampanii jest profesor i filozof Jan Hartman, który przyznał, że wprawdzie "nie czuje się dyskryminowany, ale zdeklarowani ateiści lub niewierzący w środowiskach bardziej konserwatywnych mają gorzej". - Nie chodzi o dyskryminację, a o nieustanne znieważanie i obrażanie nas. Kościół używa określenia "ateista" jako zniewagi i niedwuznacznie sugeruje, że jesteśmy pozbawieni moralności. Twierdzi, że jesteśmy relatywistami moralnymi czy nihilistami - stwierdził Hartman w rozmowie z Moniką Olejnik.
- Zawsze tak było, że ateista to już prawie jak zwierze - dodał. Wyjaśnił, że owe billboardy to "taka zabawna odpowiedź na te twierdzenia". - Niewierzący czy ateiści mogą być tak samo uczciwymi, dobrymi i wrażliwymi ludźmi jak wierzący - zaznaczył filozof.
"Cała ta akcja jest nierozsądna"
Zdaniem redaktora portalu Fronda.pl Tomasza Terlikowskiego "cała ta akcja jest nierozsądna". - Nikt nie twierdzi, że ateiści generalnie zabijają czy generalnie kradną. (...) Natomiast stwierdzenie, że określenie "relatywista moralny" jest dla niego obraźliwe jest dość absurdalne. Istnieje taka postawa jak "relatywizm moralny" i bardzo wielu ateistów jest relatywistami - odpowiedział Terlikowski.
Uważa on, że "ateistów nie określa się jako ludzi niemoralnych". - Ja jako chrześcijanin nie odważyłbym się powiedzieć o sobie, że jestem człowiekiem moralnym. Jezus nie przyszedł do sprawiedliwych lecz do grzeszników. (...) My chrześcijanie jesteśmy ludźmi słabymi i grzesznymi - zauważył. Trudno według niego stwierdzić do czego cała ta akcja ma się odnosić. - Chyba do jakiś stereotypów jakie mają ateiści, a nie do faktów.
Hartman nie zgodził się z twierdzeniem Terlikowskiego odnośnie określania niewierzących relatywistami moralnymi twierdząc, że "jest to jedno z wielu pejoratywnych określeń ateisty". - Takie określenia sugerują, że ateista stoi niżej moralnie od wierzącego katolika. "Ateista" to w kościele katolickim bardzo oskarżycielskie określenie - stwierdził w "Kropce nad i".
"Żal mi ateistów"
- Z perspektywy człowieka wierzącego ateista nie jest nikim przerażającym. Przerażający może być jedynie los tego człowieka - stwierdził redaktor "Frondy". W jego opinii taka osoba "odrzuca jedyną nadzieję jaką ma człowiek".
- My, ludzie, jesteśmy słabymi i grzesznymi istotami. Nasze jedyne oparcie i naszej moralności jest w kimś, kto jest od nas wyższy. To jest Bóg. Z tej perspektywy ateista nie jest diabłem, którego mamy się bać. Jest to ktoś straszliwie biedny, komu trzeba współczuć. W pewnym sensie jest mi żal ateistów, gdyż nie spotkali nigdy kogoś, kto jest całkowitą, absolutną miłością - wyznał. Terlikowski dodał, że "oczywiście w wiarę wpisane jest wątpienie". - Ale jest czymś niezwykłym, że spotykamy Jezusa Chrystusa, który oddał za nas życie - podkreślił.
Gdzie był Bóg podczas holocaustu
- Dlaczego ludzkość została ukarana holocaustem? Gdzie był wtedy Pan Bóg? - zapytała prowadząca program Monika Olejnik odnosząc się do słów Terlikowskiego. - Pan Bóg był z ludźmi, którzy umierali w trakcie holocaustu. Jezus Chrystus był z tymi, którzy byli mordowani przez Hitlera - odpowiedział publicysta. Przypomniał, że Bóg dał ludziom wolność. - To nie Bóg stworzył zło. Bóg jedynie dopuścił istnienie zła, które jest brakiem dobra. A wszystko po to, by człowiek mógł wybierać - zaznaczył.
Autor: zś / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24