Do mieszkania 45-latka w Zabrzu (woj. śląskie) sąsiedzi wzywali w styczniu policję z powodu zakłócania ciszy. Funkcjonariusze potwierdzili, że odbywały się tam imprezy suto zakrapiane alkoholem. O śmierci 61-letniej kobiety, partnerki 45-latka powiadomili ich sami imprezowicze. Kobieta miała obrażenia głowy, a w mieszkaniu były ślady krwi.
30 stycznia nad ranem do oficera dyżurnego zabrzańskiej policji dotarła informacja o śmierci 61-latki w jednym z mieszkań w Zabrzu.
Jak przekazał nam Sebastian Bijok, rzecznik zabrzańskiej policji, jest to mieszkanie 45-letniego mężczyzny, konkubenta zmarłej. Kobieta u niego mieszkała. - O jej śmierci powiadomiły policję inni przebywające tam osoby - mówi Bijok.
W mieszkaniu często było dużo ludzi. Odbywały się tam imprezy, suto zakrapiane alkoholem. Policjanci wzywani byli tam w styczniu przez sąsiadów z powodu zakłócania ciszy nocnej. Ale używania przemocy - jak mówi Bijok - dotąd nie stwierdzili.
61-latka miała obrażenia głowy, w mieszkaniu były ślady krwi
Policjanci, którzy wykonywali czynności na miejscu, mieli wątpliwości, czy zgon kobiety nastąpił z przyczyn naturalnych. W trakcie oględzin ustalili, że 61-latka ma obrażenia głowy, a w mieszkaniu są ślady krwi.
- Wyjaśnienia 45-latka na temat tego, jak te obrażenia u kobiety powstały, były mętne i niespójne. Zmieniał wersje. Wynikało z tego, jakby kobieta przewróciła się i wstała, jeszcze raz przewróciła się i wstała. Do części tych upadków miało dojść poza mieszkaniem, a ślady krwi były tylko w mieszkaniu. Im dłużej mężczyzna się tłumaczył, tym wątpliwości policjantów pogłębiały się - relacjonuje Bijok.
Mężczyzna nie przyznał się do tego, że w jakikolwiek sposób przyczynił się do śmierci partnerki. Jednak policjanci zatrzymali go, a zebrany materiał dowodowy pozwolił im na przedstawienie 45-latkowi zarzutu uszkodzenia ciała ze skutkiem śmiertelnym. Motywem miała być awantura na tle alkoholowym.
We wtorek sąd zdecydował, że najbliższe trzy miesiące podejrzany spędzi w areszcie. Zgodnie z kodeksem karnym za to przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od lat pięciu, kara 25 lat pozbawienia wolności albo dożywotniego pozbawienia wolności.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja