Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał w środę kary 25, 15 i 12 lat więzienia w procesie trzech osób oskarżonych w sprawie o gwałt i zabójstwo młodej kobiety w Sokółce. Wyrok jest prawomocny. Wskutek kasacji wyroku sąd apelacyjny orzekał w tej sprawie ponownie.
Proces dotyczył zbrodni ze stycznia 2009 roku. Znajoma jednego z oskarżonych została wówczas zgwałcona i zamordowana we własnym mieszkaniu. Zadano jej kilkadziesiąt ran kłutych i ciętych, a z mieszkania zginęły różne przedmioty.
Nie przyznali się do zarzutów
Blisko półtora roku później śledztwo białostockiej prokuratury okręgowej zostało umorzone, bo nie udało się wykryć sprawców.
Przełom nastąpił między innymi po ponownej analizie sprawy przez tak zwane policyjne archiwum X. W kwietniu 2014 roku ustalono dane 22-latka (przebywającego w więzieniu za kradzieże), któremu postawiono zarzuty gwałtu i zabójstwa. Dzięki złożonym przez niego wyjaśnieniom niedługo potem zatrzymano dwóch kolejnych podejrzanych - jego kolegów przebywających wtedy w Wielkiej Brytanii.
W śledztwie wszyscy trzej nie przyznali się do zarzutów. Pierwszy z zatrzymanych co prawda opisywał częściowo przebieg wydarzeń, ale twierdził, że wyszedł z mieszkania, zanim doszło do zabójstwa. Dwaj pozostali zapewniali, że w ogóle ich tam nie było.
"Wspólnie i w porozumieniu, z zamiarem bezpośrednim"
Po przeprowadzeniu postępowania dowodowego (jednym z ostatnich dowodów było badanie tak zwanym wykrywaczem kłamstw) Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że winni gwałtu i związanego z nim zabójstwa są wszyscy trzej. Skazał ich za działanie "wspólnie i w porozumieniu, z zamiarem bezpośrednim", kary jednak różnicując, biorąc pod uwagę rolę i udział w zbrodni każdego z nich.
Samo zadawanie nożem w szyję ciosów, które okazały się śmiertelne, przypisał jednemu z oskarżonych. Skazał go na 25 lat więzienia - z racji jego wieku karą nie mogło być dożywocie, o 25 lat więzienia wnioskowała też prokuratura. Wyroki wobec dwóch pozostałych oskarżonych to 15 (z możliwością ubiegania się o przedterminowe zwolnienie po 12 latach) i 12 lat więzienia.
Nie było wniosku o ściganie za gwałt
Jesienią 2016 roku Sąd Apelacyjny w Białymstoku kary te utrzymał, obrońcy złożyli jednak kasacje, zwracając uwagę między innymi na to, że formalnie nikt z bliskich zmarłej nie złożył wniosku o ściganie za gwałt (wówczas taki wniosek był jeszcze potrzebny).
Sąd Najwyższy uznał, że faktycznie doszło do takiego uchybienia, stanowiącego tak zwaną bezwzględną przyczynę odwoławczą. Uchylił wyrok i sprawę przekazał sądowi apelacyjnemu.
Ten, po uzupełnieniu akt sprawy o formalne wnioski o ściganie za gwałt, przeprowadził postępowanie odwoławcze, w którym przed tygodniem strony wygłosiły mowy końcowe.
Ostatecznie sąd apelacyjny zmodyfikował nieco zarzuty wobec jednego z oskarżonych (chodziło o uniewinnienie od zarzutu kradzieży), ale kary 25, 15 i 12 lat więzienia utrzymał w mocy. Uznał je za "odpowiednie i adekwatne do stopnia ich zawinienia, a także roli poszczególnych oskarżonych w dokonaniu tego przestępstwa".
"Sposób wyjątkowo drastyczny, okrutny, haniebny"
Najniższy wyrok sąd orzekł wobec tego ze sprawców, który częściowo przyznał się i wskazał na udział dwóch pozostałych. Jednocześnie sąd nie znalazł podstaw, by w jego przypadku nadzwyczajnie złagodzić karę.
- Oskarżeni dokonali zabójstwa młodej dziewczyny w sposób wyjątkowo drastyczny, okrutny i można powiedzieć - haniebny (...). Zdaniem sądu orzeczone kary spełnią wszystkie swoje zadania i są karami sprawiedliwymi - mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Andrzej Czapka.
Orzeczenie jest prawomocne. Obrona nie wyklucza ponownej kasacji.
- Można było się spodziewać wyroku, był uchylony z przyczyn formalnych. Czekamy na uzasadnienie, na pewno złożymy kasację. Liczymy, że ktoś się pochyli nad tą sprawą. Same pomówienia nie mogą być podstawą wyroku skazującego na najwyższą karę, jaką mógł otrzymać Piotr N. (25 lat więzienia) - mówiła po ogłoszeniu wyroku obrońca skazanego Emilia Krejza-Srocka.
Autor: mnd//now / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24