Jeżeli chcemy wyciągać wnioski z tego, co się stało, konieczny jest namysł nad językiem i treścią naszej debaty politycznej. Jak by nie zaklinać rzeczywistości, winy za jej zatruwanie nie rozkładają się po równo - napisał w niedzielę prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek zapewniała z kolei, że "w obliczu ludzkiej tragedii PiS zachował się jak trzeba".
W ubiegłą niedzielę prezydent Gdańska Paweł Adamowicz został zaatakowany nożem przez 27-letniego Stefana W. Samorządowiec trafił do szpitala, gdzie w poniedziałek po południu zmarł. W sobotę urna z prochami Adamowicza spoczęła w kaplicy świętego Marcina w Bazylice Mariackiej w Gdańsku. Adamowicz miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat.
Po jego śmierci w Polsce rozpoczęła się szeroka dyskusja na temat mowy nienawiści w debacie publicznej. Głos w tej sprawie zabierali między innymi politycy.
"Czym innym jest krytyka, a czym innym próba dzielenia i chłostania oponentów językiem"
We wpisie zamieszczonym w niedzielę na Facebooku prezydent stolicy Rafał Trzaskowski podkreślił, że "rachunek sumienia trzeba rozpocząć od samego siebie". Wezwał też do namysłu "nad językiem i treścią naszej debaty politycznej".
"Piszę te słowa do polityków (do siebie też - pro memoriam), dziennikarzy, ale również wszelkiej maści komentatorów politycznych - mniej lub bardziej profesjonalnych. Najważniejsze pytanie, które się dziś nasuwa, to pytanie o to, czy będziemy w stanie wyjść poza uproszczenie (a niekiedy szambo) polskiego Twittera i naprawdę ze sobą porozmawiać" - podkreślił.
Zastrzegł jednocześnie, że nikt nikomu nie odbiera prawa do krytyki, nawet ostrej.
"Czym innym jest jednak krytyka, a czym innym próba dzielenia i chłostania oponentów językiem (dzielenia na rozmaite kasty, sorty, ale także watahy czy mohery). Czymś jednak jeszcze zupełnie innym - najgorszym, najbardziej trującym, a przede wszystkim najbardziej niebezpiecznym - jest język, który ma przeciwników odczłowieczyć, obedrzeć z godności, a nawet postawić poza nawiasem polskiej wspólnoty" - napisał Trzaskowski.
Zauważył przy tym, że "próby całkowitego delegitymizowania i odczłowieczania oponentów politycznych" są fenomenem stosunkowo nowym i ostatnio przybrały wyjątkowo na intensywności.
"Prawdziwa trucizna" według Trzaskowskiego
Jako przykłady "prawdziwej trucizny" w polskiej debacie publicznej prezydent stolicy wskazał w tym kontekście takie zabiegi, jak "ubieranie polityków strony przeciwnej w mundury SS, pasy szahida, portretowanie ich niosących trumny z logiem swojej partii, wieszanie portretów na szubienicach, wystawianie politycznych aktów zgonu czy antysemickie animacje".
Prawdziwą trucizną - przekonywał - "nie są emocjonalne epitety, ale wyrachowane wypowiedzi o zdrajcach, agentach innych państw, niemieckich pachołkach, kanaliach i mordercach".
"Takie wypowiedzi nie tylko stygmatyzują - one za cel stawiają sobie postawienie przeciwników poza nawiasem narodowej wspólnoty. Właśnie takie działanie osobnikom słabym, chorym, zakompleksionym i rozedrganym daje przyzwolenie na (a czasem wręcz legitymizuje) agresję - najczęściej słowną. Niestety, czasem również fizyczną..." - dodał Trzaskowski.
"Jak by nie zaklinać rzeczywistości, winy nie rozkładają się tu po równo" - zaznaczył.
"Przede wszystkim znajdźmy więc dziś czas na odrobinę refleksji, rozmowy i zastanowienia. Próbujmy rozmawiać o tym, co rozmowy jest warte. Dajmy sobie odrobinę czasu na wsłuchanie się w przejmujący głos ciszy" - zaapelował prezydent Warszawy.
Schetyna: słowa ojca Wiśniewskiego to wezwanie do tych, którzy spowodowali tę sytuację
Dyskusję w przestrzeni publicznej wzmogły słowa dominikanina ojca Ludwika Wiśniewskiego, który na pogrzebie Pawła Adamowicza w sobotę apelował, by "skończyć z nienawiścią, nienawistnym językiem, pogardą i bezpodstawnym oskarżaniem innych".
Lider Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna pytany po pogrzebie, czy słowa Wiśniewskiego to testament zmarłego prezydenta Gdańska, odpowiedział, że "tak powinno być". - Pytanie czy ci, do których jest skierowane, potrafią wysłuchać tego i potrafią to zrozumieć - dodał przewodniczący PO.
Na pytanie, czy podpisuje się po wezwaniem duchownego, ocenił, że "to jest wezwanie do tych, którzy spowodowali tę sytuację, oni powinni to usłyszeć".
Do słów ojca Wiśniewskiego odniósł się też w niedzielę w "Kawie na ławę" w TVN24 Sławomir Neumann, szef klubu Platformy Obywatelskiej - Koalicji Obywatelskiej. Jego zdaniem zabójstwo Adamowicza było "mordem politycznym". - To jest mord polityczny, który się wydarzył. Mord polityczny na oczach milionów ludzi - ocenił.
Podkreślił, że wnioski z tego powinna wyciągnąć "cała klasa polityczna", a także medialna. - Ale też państwo musi działać. Nie może mówić, że "akty politycznego zgonu" wystawione przez Młodzież Wszechpolską to mały hejt - podkreślił Neumann.
W roku 2017 Młodzież Wszechpolska zamieściła w mediach społecznościowych "akty zgonu politycznego" 11 prezydentów miast, którzy podpisali deklarację o współdziałaniu w dziedzinie migracji. Grafiki przypominały prawdziwe dokumenty. Na każdym widniało zdjęcie i dane, informacje o dacie, godzinie i miejscu zgonu. Jako przyczynę "zgonu polityka" podano: "liberalizm, multikulturalizm, głupota". W polu "Organ wydający akt" wpisano naród polski i Młodzież Wszechpolską.
Jeden z takich "aktów zgonu" wystawiono Pawłowi Adamowiczowi.
"PiS zachował się jak trzeba"
Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości Beata Mazurek odniosła się w niedzielę do słów politycznych oponentów na Twitterze. Podkreśliła, że "w obliczu ludzkiej tragedii PiS zachował się jak trzeba".
"Niestety, totalna opozycja i część mediów wykorzystała to nieszczęście jako kampanię wyborczą do polit. ataków na Zjednoczoną Prawicę. Nie będziemy bierni na supozycje, kłamstwa i insynuacje" - napisała Mazurek.
W obliczu ludzkiej tragedii, PIS zachował się jak trzeba. Niestety totalna opozycja i część mediów wykorzystała to nieszczęście jako kampanię wyborczą do polit. ataków na Zjednoczoną Prawicę.Nie będziemy bierni na supozycje, kłamstwa i insynuacje.
— Beata Mazurek (@beatamk) 20 stycznia 2019
Autor: ads//now / Źródło: PAP