W poznańskim szpitalu zmarł Jan Sz., podejrzany o podwójne morderstwo. Wcześniej przez kilka dni ukrywał się przed policją, a gdy go osaczyła - strzelił sobie w głowę.
Jan Sz. w stanie krytycznym trafił do szpitala. Lekarze nie dawali mu większych szans na przeżycie. Zmarł po czterech dniach.
32-letni mężczyzna, strzelił sobie w głowę w niedzielę, po tym, jak policja znalazła go w trakcie obławy na terenie posesji brata w Nowym Szczepankowie koło Śmigla (Wielkopolskie).
Zastrzelił szwagierkę i jej konkubenta
Sz. był podejrzany o podwójne zabójstwo w miejscowości Machcin. Na początku lutego miał tam zastrzelić swoją byłą szwagierkę i jej konkubenta. Ich ciała znaleziono 1 lutego.
Wcześniej został skazany na trzy lata więzienia za gwałt na swojej byłej żonie - siostrze zamordowanej. W trakcie procesu w sprawie gwałtu, siostra składała zeznania obciążające Sz.
Zwolniony z aresztu
W chwili ogłoszenia wyroku mężczyzna przebywał od kilku miesięcy w areszcie. Sąd podjął jednak postanowienie o zwolnieniu go do czasu uprawomocnienia się wyroku. Zażalenie od tej decyzji wniosła poszkodowana i Sąd Okręgowy w Poznaniu przywrócił areszt. Wydano nakaz zatrzymania skazanego, jednak Jan Sz. zniknął.
Wtedy doszło do podwójnego zabójstwa. Według prokuratury, najbardziej prawdopodobnym motywem zabójstwa wydaje się "wyjątkowa niechęć podejrzanego do osoby, która składała zeznania na korzyść osoby pokrzywdzonej".
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu prowadzi wewnętrzne postępowanie w sprawie ewentualnej błędnej decyzji prokuratorskiej. Od decyzji sądu o wypuszczeniu na wolność Sz. nie odwołał się prowadzący sprawę prokurator.
Źródło: TVN24, "Przegląd Sportowy"
Źródło zdjęcia głównego: fot. Sławomir Seidler "Polska Głos Wielkopolski"