Jeszcze miesiąc temu to była jedna, dwie osoby dziennie, dzisiaj lekarze POZ przyjmują po 20 osób z grypą. Specjalista medycyny rodzinnej dr Łukasz Lotek wskazuje, że oznakami choroby są "bardzo złe samopoczucie, bóle mięśni, bóle całego ciała". - Gorączka powyżej 38-39 stopni, nawet do 40 stopni. Kaszel z reguły suchy, z uczuciem palenia - dodaje.
Lekarze mówią, że odnotowujemy właśnie szczyt zachorowań, a w niektórych przychodniach są już problemy z dostaniem się do lekarza rodzinnego. - Telefon dzwoni non stop. Pacjenci się rejestrują elektronicznie, osobiście. Jest bardzo dużo chorych dzieci również i rzeczywiście te grafiki lekarzy pękają w szwach - podkreśla krajowa konsultantka w dziedzinie medycyny rodzinnej prof. Agnieszka Mastalerz-Migas.
Oglądaj najnowsze wydania programu "Polska i Świat" w TVN24 GO >>>
Tygodniowo odnotowuje się teraz około 40-50 tysięcy przypadków zachorowań na grypę. To dane Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Zachorowań na grypę bardzo nam przybywa. Mamy narzędzia diagnostyczne, żeby to stwierdzić. Więc nie są to puste słowa, bo lekarze rodzinni mogą wykonywać tak zwane testy combo - wyjaśnia prof. Mastalerz-Migas.
Jeśli lekarze mają potwierdzoną testem grypę, a tych testów od czasów pandemii wykonuje się dużo więcej niż kiedyś, mogą szybko włączyć leczenie oseltamiwirem. To substancja ograniczająca postęp choroby i zmniejszająca ryzyko powikłań - te mogą być naprawdę poważne.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Takiego gwałtownego ataku się nie spodziewaliśmy". Praca szpitala na granicy paraliżu
Bardzo groźne powikłania
- Większość osób pytana o grypę, myśli o przeziębieniu. A o przeziębieniu nie myślimy jako o sytuacji zagrożenia. Grypa jest chorobą groźną. Może uszkodzić serce, mózg, płuca – ostrzega główny inspektor sanitarny dr Paweł Grzesiowski.
Powikłania mogą skończyć się hospitalizacją. Warszawski Szpital Południowy od dwóch tygodni codziennie przyjmuje od kilku do kilkunastu takich pacjentów. - Trafiają do nas pacjenci z wysoką gorączką, z zaburzeniami oddychania, z objawami zapalenia płuc, z objawami niewydolności mięśnia sercowego – informuje dyrektorka ds. medycznych Szpitala Południowego w Warszawie dr Agata Kusz-Rynkun.
Na przełomie grudnia i stycznia na SOR pojawił się młody mężczyzna po trzydziestce, u którego zdiagnozowano grypę. Niestety jego stan zdrowia nagle się pogorszył - doszło do sepsy. - Zgłosił się z objawami ogólnymi i właściwie nie był w ciężkim stanie. Natomiast przebieg jego dolegliwości i rozwój tych objawów był tak gwałtowny, że nie udało się pacjenta uratować – mówi dr Agata Kusz-Rynkun.
Niski procent szczepień w Polsce
Najlepszym sposobem zapobiegania zachorowaniu i zmniejszania ryzyka powikłań jest szczepionka. Niestety od lat przyjmuje ją nie więcej niż 5-6 procent osób w Polsce.
- W szczególny sposób powinny być chronione osoby powyżej 65. roku życia, poniżej 18. roku życia i kobiety w ciąży. Te grupy osób mają bezpłatne szczepienia przeciwko grypie. Reszta z nas ma te szczepienia finansowane w 50 procentach – mówi rzecznik Ministerstwa Zdrowia Jakub Gołąb.
Główny inspektor sanitarny ma nadzieję, że w tym roku powoli sytuacja zacznie się odwracać. Dzięki rozwiązaniom systemowym. - Darmowe szczepienia, możliwość szczepienia w aptekach, możliwość kwalifikacji do szczepienia do pielęgniarki, a więc mamy duże otwarcie nowych możliwości szczepienia – wskazuje dr Paweł Grzesiowski. - Trzeba teraz zaszczepić potrzebę szczepienia wśród pacjentów – dodaje. To może być najtrudniejsza część tego zadania.
Autorka/Autor: Anna Wilczyńska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock