Mamy mnóstwo zachorowań na grypę - pacjentów jest tak dużo, że bywają problemy z dostaniem się do lekarza. Tygodniowo choruje nawet 50 tysięcy osób, ale niezdiagnozowanych jest na pewno zdecydowanie więcej. Grypa to groźna choroba zakaźna. Jej powikłania potrafią być bardzo poważne, dlatego specjaliści apelują, by się szczepić, ale robi to zaledwie 5 procent osób. Materiał magazynu "Polska i Świat". Całe wydanie dostępne w TVN24 GO.
Jeszcze miesiąc temu to była jedna, dwie osoby dziennie, dzisiaj lekarze POZ przyjmują po 20 osób z grypą. Specjalista medycyny rodzinnej dr Łukasz Lotek wskazuje, że oznakami choroby są "bardzo złe samopoczucie, bóle mięśni, bóle całego ciała". - Gorączka powyżej 38-39 stopni, nawet do 40 stopni. Kaszel z reguły suchy, z uczuciem palenia - dodaje.
Lekarze mówią, że odnotowujemy właśnie szczyt zachorowań, a w niektórych przychodniach są już problemy z dostaniem się do lekarza rodzinnego. - Telefon dzwoni non stop. Pacjenci się rejestrują elektronicznie, osobiście. Jest bardzo dużo chorych dzieci również i rzeczywiście te grafiki lekarzy pękają w szwach - podkreśla krajowa konsultantka w dziedzinie medycyny rodzinnej prof. Agnieszka Mastalerz-Migas.
Tygodniowo odnotowuje się teraz około 40-50 tysięcy przypadków zachorowań na grypę. To dane Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Zachorowań na grypę bardzo nam przybywa. Mamy narzędzia diagnostyczne, żeby to stwierdzić. Więc nie są to puste słowa, bo lekarze rodzinni mogą wykonywać tak zwane testy combo - wyjaśnia prof. Mastalerz-Migas.
Jeśli lekarze mają potwierdzoną testem grypę, a tych testów od czasów pandemii wykonuje się dużo więcej niż kiedyś, mogą szybko włączyć leczenie oseltamiwirem. To substancja ograniczająca postęp choroby i zmniejszająca ryzyko powikłań - te mogą być naprawdę poważne.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Takiego gwałtownego ataku się nie spodziewaliśmy". Praca szpitala na granicy paraliżu
Bardzo groźne powikłania
- Większość osób pytana o grypę, myśli o przeziębieniu. A o przeziębieniu nie myślimy jako o sytuacji zagrożenia. Grypa jest chorobą groźną. Może uszkodzić serce, mózg, płuca – ostrzega główny inspektor sanitarny dr Paweł Grzesiowski.
Powikłania mogą skończyć się hospitalizacją. Warszawski Szpital Południowy od dwóch tygodni codziennie przyjmuje od kilku do kilkunastu takich pacjentów. - Trafiają do nas pacjenci z wysoką gorączką, z zaburzeniami oddychania, z objawami zapalenia płuc, z objawami niewydolności mięśnia sercowego – informuje dyrektorka ds. medycznych Szpitala Południowego w Warszawie dr Agata Kusz-Rynkun.
Na przełomie grudnia i stycznia na SOR pojawił się młody mężczyzna po trzydziestce, u którego zdiagnozowano grypę. Niestety jego stan zdrowia nagle się pogorszył - doszło do sepsy. - Zgłosił się z objawami ogólnymi i właściwie nie był w ciężkim stanie. Natomiast przebieg jego dolegliwości i rozwój tych objawów był tak gwałtowny, że nie udało się pacjenta uratować – mówi dr Agata Kusz-Rynkun.
Niski procent szczepień w Polsce
Najlepszym sposobem zapobiegania zachorowaniu i zmniejszania ryzyka powikłań jest szczepionka. Niestety od lat przyjmuje ją nie więcej niż 5-6 procent osób w Polsce.
- W szczególny sposób powinny być chronione osoby powyżej 65. roku życia, poniżej 18. roku życia i kobiety w ciąży. Te grupy osób mają bezpłatne szczepienia przeciwko grypie. Reszta z nas ma te szczepienia finansowane w 50 procentach – mówi rzecznik Ministerstwa Zdrowia Jakub Gołąb.
Główny inspektor sanitarny ma nadzieję, że w tym roku powoli sytuacja zacznie się odwracać. Dzięki rozwiązaniom systemowym. - Darmowe szczepienia, możliwość szczepienia w aptekach, możliwość kwalifikacji do szczepienia do pielęgniarki, a więc mamy duże otwarcie nowych możliwości szczepienia – wskazuje dr Paweł Grzesiowski. - Trzeba teraz zaszczepić potrzebę szczepienia wśród pacjentów – dodaje. To może być najtrudniejsza część tego zadania.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock