- Jechałem taksówką w stronę lotniska razem z żoną. Jadąc na Żwirki i Wigury, czekaliśmy na skrzyżowaniu na światłach. Widziałem uderzenie radiowozu w samochód dostawczy. Widziałem, że jakaś osoba została przygnieciona przez ten samochód - relacjonował w rozmowie z TVN24 pan Tomasz, świadek czwartkowego wypadku kolumny BOR-u w Warszawie.
Radiowóz eskortujący kolumnę Biura Ochrony Rządu z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem zderzył się w czwartkowy wieczór z samochodem dostawczym. Cztery osoby zostały ranne.
Do zdarzenia doszło około godziny 20. na skrzyżowaniu ulic Żwirki i Wigury i Hynka. - Samochód policyjny, który prowadził rządową kolumnę, zderzył się z samochodem dostawczym - poinformował reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak. - Nieoficjalnie dowiedziałem się, że w kolumnie podróżował sekretarz NATO - dodał, relacjonując wydarzenie w czwartkowy wieczór.
Radiowóz, który zderzył się z samochodem dostawczym, był tzw. samochodem filtrującym, czyli prowadził kolumnę.
"Radiowóz się odbił, poleciał dalej"
- Jechałem taksówką w stronę lotniska razem z żoną. Jadąc na Żwirki i Wigury, czekaliśmy na skrzyżowaniu na światłach. Widziałem tylko uderzenie radiowozu w samochód dostawczy. Widziałem, że jakaś osoba została przygnieciona przez ten samochód - relacjonował w rozmowie z magazynem "Dzień po dniu" w TVN24 pan Tomasz, świadek wypadku kolumny BOR-u.
- Radiowóz się odbił, poleciał dalej i uderzył w - z tego, co teraz wiem - 70-letnią kobietę, którą odrzuciło na pasy - mówił dalej. - To było dwa, trzy metry od nas - dodał. Świadek powiedział, że nie jest w stanie z całą pewnością stwierdzić, czy to samochód dostawczy uderzył w radiowóz.
- Był jak najbardziej dźwięk, był oświetlony, jechał pierwszy przed kolumną. Później widziałem, że te wszystkie samochody kolumny BOR-u stały już pod mostem, a radiowóz policyjny moim zdaniem uderzył, co spowodowało przewrócenie tego dostawczaka. Odbił się od tego dostawczaka i uderzył w tą panią i się zatrzymał. Cała szyba była roztrzaskana. Ja tak to zapamiętałem, tak to widziałem, moja małżonka podobnie - powiedział Tomasz.
"Na 100 procent na czerwonym świetle"
Pan Tomasz mówił, że w chwili gdy jechał w stronę lotniska, na Żwirki i Wigury "było czerwone światło (...), czyli policjant wjechał na 100 procent na czerwonym świetle", co jego zdaniem oznacza, że samochód dostawczy "musiał jechać na zielonym świetle".
- Jeżeli chodzi o to skrzyżowanie - jak państwo wiedzą - ono jest bardzo rozbudowane. Widziałem, jak (radiowóz -red.) wyjeżdżał zza kolumn wiaduktu, jechał z prędkością 50, może 60 kilometrów na godzinę. Jechał tak, że ten dostawczak go nie zauważył. Moim zdaniem, tak nie powinno się wydarzyć - relacjonował mężczyzna.
Z relacji rozmówcy TVN24 wynika, że pozostałe samochody kolumny z szefem NATO nie odjechały od razu z miejsca zdarzenia. - Oni się zatrzymali i oczekiwali, nie wiem na co - mówił mężczyzna. - Nie widziałem, żeby oni nagle przelecieli dalej. Nie mogę w stu procentach powiedzieć, że ktoś od razu przejechał, bo tych samochodów było bardzo dużo - dodał.
Autor: tmw/jb / Źródło: tvn24