Trzy samochody rządowe nie miały statusu kolumny uprzywilejowanej. Kierowca BOR, który prowadził auto z ówczesną premier Beatą Szydło, również złamał przepisy ruchu drogowego - uznał w czwartek sąd w Oświęcimiu, który wydał wyrok w sprawie wypadku z 2017 roku. Postanowił skierować tę sprawę do prokuratury.
Oświęcimski sąd rejonowy uznał w czwartek, że kierowca fiata seicento jest winien nieumyślnego spowodowania wypadku. Zarazem warunkowo umorzył postępowanie na rok. Kierowca seicento ma zapłacić po tysiąc złotych nawiązki poszkodowanym w wypadku – byłej premier Beacie Szydło oraz funkcjonariuszowi ówczesnego BOR. Wyrok jest nieprawomocny.
Sędzia Agnieszka Pawłowska wskazała w uzasadnieniu, że kierowca seicento nie zachował wystarczającej ostrożności na drodze. Przepuścił pierwszy samochód rządowy i rozpoczął manewr skrętu.
Sędzia zaznaczyła, że także kierowca BOR złamał przepisy. Zdaniem sądu, trzy rządowe auta nie stanowiły kolumny uprzywilejowanej, gdyż używały tylko sygnalizacji świetlnej. Nie było sygnalizacji dźwiękowej. Kierowca samochodu, w którym jechała była premier, został obarczony winą za wyprzedzanie na podwójnej ciągłej linii. Sąd postanowił poinformować o tym prokuraturę.
Sąd podał, że samochód, w którym jechała Beata Szydło, poruszał się z prędkością nieprzekraczającą 62 km na godzinę.
"W kwestii sygnałów dźwiękowych sąd ustalił, iż nie były one używane"
- Niekwestionowane są okoliczności dotyczące tego, kiedy i gdzie doszło do wypadku drogowego, który był przedmiotem rozpoznania. Odnośnie stanu faktycznego, to jest najistotniejszych jego okoliczności, sąd ustalił, że pierwszy z trzech pojazdów rządowych poruszał się, mając włączone światła błyskowe niebieskie i czerwone, to jest przeznaczone dla pojazdu uprzywilejowanego. Drugi z pojazdów miał światła niebieskie, a trzeci z pojazdów miał również włączone światła błyskowe w kolorze niebiesko-czerwonym. Pojazd pierwszy i trzeci światła te miały również na dachach - mówiła w uzasadnieniu decyzji sędzia Agnieszka Pawłowska.
Dodała, że "sąd ustalił tę okoliczność w oparciu o pierwsze wyjaśnienia samego oskarżonego, który wprost podał, że zobaczył w lusterku wstecznym pojazd z włączonymi światłami uprzywilejowania w kolorze niebiesko-czerwonym, i było to wtedy, gdy zamierzał skręcić w lewo".
Sędzia Pawłowska zaznaczyła, że informacja o światłach uprzywilejowania znalazły się także w zeznaniach świadków zdarzenia oraz że widać te światła na kolorowych nagraniach z monitoringu. – Powyższe dowody są ze sobą zgodne i przez to przekonujące – powiedziała.
- W kwestii sygnałów dźwiękowych sąd ustalił, iż nie były one używane. Powyższe wynika z zeznań wielu świadków, którzy znajdowali się w pobliżu miejsca zdarzenia, i nie ma wątpliwości co do tego, że gdyby takie sygnały były używane, to bez problemu by je usłyszeli. Oskarżony również takich sygnałów nie słyszał – zaznaczyła sędzia w dalszej części uzasadnienia.
Obrońca: nie może być tak, żeby kierowcy pojazdów nieuprzywilejowanych taranowali inne auta
Mecenas Władysław Pociej, obrońca kierowcy seicento, tuż po wyjściu z sali rozpraw zapowiedział złożenie apelacji. - W żaden sposób nie można Sebastiana Kościelnika uznać za winnego tego wypadku. (…) Bijemy się o zasadę. Nie może być tak, żeby kierowcy pojazdów nieuprzywilejowanych taranowali inne samochody na drodze (…)" – mówił. Prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński powiedział, że śledczy zapoznają się z uzasadnieniem wyroku na piśmie. - W ustnym uzasadnieniu nie znalazłem odpowiedzi na kluczowe pytania postawione przez prokuraturę. Przede wszystkim sąd użył formuły, że rządowy samochód wyprzedzał, a nie mijał fiata. To zmienia spojrzenie na rolę poszczególnych osób – powiedział.
Prokurator chciał kary roku ograniczenia wolności oraz prac społecznych
W mowach końcowych obrońca Sebastiana Kościelnika wnioskował o uniewinnienie swojego klienta. Prokurator żądał uznania go za winnego i wyznaczenia kary roku ograniczenia wolności i prac społecznych. Stosunkowo niski wymiar żądanej kary tłumaczył tym, że ma ona mieć charakter wychowawczy, gdyż oskarżony jest młodym człowiekiem.
Wypadek rządowej kolumny w Oświęcimiu
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd był w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusze BOR.
Śledczy zarzucili kierowcy fiata nieumyślne spowodowanie wypadku.
W połowie marca 2018 r. krakowska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Kościelnikowi okresu próby wynoszącego rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. złotych nawiązki. Kierowca na umorzenie nie zgodził się.
Prokuratura skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu. Wskazała w nim, że kierowca przepuścił samochód emitujący świetlne sygnały uprzywilejowania, ale później nie zachował ostrożności, nie obserwował jezdni za swoim autem i nie upewnił się, czy pojazd uprzywilejowany jest jeden, czy więcej. Ruszył, nie ustępując pierwszeństwa, i doprowadził do zderzenia z drugim samochodem BOR, który akurat go wyprzedzał.
Proces rozpoczął się w połowie października 2018 r. Na pierwszej rozprawie Kościelnik odmówił składania wyjaśnień. Sędzia odczytała jego wcześniejsze zeznania, w tym pierwsze, krótko po wypadku, gdy przyznał się do zarzutu nieumyślnego spowodowania wypadku. Później nie poczuwał się do winy.
W sumie w procesie przesłuchano kilkadziesiąt osób, w tym Beatę Szydło. Część rozpraw w procesie odbyła się za zamkniętymi drzwiami.
Szydło: zrzekam się zasądzonej na moją rzecz nawiązki
Beata Szydło po wyroku sądu w sprawie wypadku z jej udziałem poinformowała, że zrzeka się nawiązki.
"Ponieważ sprawa ta budzi zbędne emocje niektórych mediów, pomimo nieprawomocności wyroku, chciałabym już teraz oświadczyć, że zrzekam się zasądzonej na moją rzecz nawiązki" - napisała Szydło w czwartek wieczorem na Twitterze.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Oświęcim112