Do Centralnego Biura Śledczego trafił pokontrolny raport ABW. Agencja sprawdzała m.in. jak CBA zabezpiecza tajne dokumenty. Teraz Biuro ma dwa tygodnie na odpowiedź.
Ani CBA, ani ABW nie ujawniają wyników kontroli. Była ona niejawna. Zgodnie z procedurą, po przedstawieniu uwag CBA do wyników kontroli, ABW odniesie się do nich i przedstawi końcowy raport.
- Kontrola w CBA zakończyła się już przed tygodniem - 9 stycznia, a jej wyniki przedstawiono szefowi CBA następnego dnia. Była to kontrola doraźna stanu zabezpieczenia informacji niejawnych w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym - podała p.o. rzecznika prasowego ABW, mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska.
Skąd wyciekają tajne informacje? Tydzień temu "Gazeta Wyborcza" podała, że z ustaleń ABW wynika, iż CBA bezprawnie posługiwało się podrobionymi dokumentami. Biuro temu zaprzeczało i zagroziło wnioskiem do prokuratury przeciwko Agencji, jeśli w protokołach pokontrolnych znalazłyby się podobne tezy. Zdaniem CBA, ABW dając przeciek złamało tajemnicę państwową.
Rozporządzenia po akcji Według gazety, kontrolerzy ABW ustalili, że dopiero 31 sierpnia zeszłego roku ówczesny premier Jarosław Kaczyński wydał tajne zarządzenie w sprawie wydawania i posługiwania się przez CBA opisywanymi dokumentami. Było to już, jak napisał dziennik, po ujawnieniu akcji w resorcie rolnictwa dotyczącej afery gruntowej, gdy wielu ekspertów zaczęło kwestionować prawo służb specjalnych do fałszowania użytych w tej prowokacji dokumentów. - To znaczy, że dokumenty legalizacyjne wytwarzano wcześniej bezprawnie - oceniał informator gazety. Według rozmówców gazety, wyniki kontroli ABW mogą też dowodzić, że gdy 23 października - dwa dni po przegranych wyborach - premier Kaczyński wydał zarządzenie pozwalające niszczyć dokumenty legalizacyjne "uznane za nieprzydatne", "w rzeczywistości chciał ukryć, że część tych materiałów powstała bezprawnie".
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24