Jest gotowość kolejnych sojuszników, żeby się włączyć w śledztwo w sprawie wybuchu w Przewodowie przy granicy z Ukrainą, w wyniku którego zginęły dwie osoby - powiedział w "Faktach po Faktach" ambasador Polski przy NATO Tomasz Szatkowski. Pytany o chęć uczestnictwa w nim Ukrainy, powiedział, że "polskie władze prowadzą w tej sprawie rozmowy z Kijowem".
Prezydent Andrzej Duda poinformował w środę, że na terytorium Polski spadła najprawdopodobniej rakieta produkcji rosyjskiej z lat 70. Zaznaczył, że nie ma dowodów, iż została ona wystrzelona przez Rosję. – Jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony – mówił. Do zdarzenia doszło w czasie nasilonego ataku rosyjskiego na cele w Ukrainie.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg podkreślił po posiedzeniu Rady Północnoatlantyckiej, że "to Rosja ponosi odpowiedzialność, bo kontynuuje nielegalną wojnę wobec Ukrainy".
Do eksplozji we wsi Przewodów odniósł się w "Faktach po Faktach" w TVN24 ambasador Polski przy NATO Tomasz Szatkowski.
Powiedział, że "świadomość w kwaterze głównej Sojuszu jest zbieżna z tym, jaką świadomością dysponują władze polskie". Dodał, że śledztwo polskiej strony jest prowadzone we współpracy z sojusznikami, przede wszystkim z sojusznikami amerykańskimi, którzy "znaleźli się na miejscu tego śledztwa bardzo szybko za zgodą polskich władz". - Jest gotowość kolejnych sojuszników, żeby się w to śledztwo włączyć - mówił ambasador Polski przy NATO.
Dodał, że "w ramach konieczności polskie władze będą dokonywały decyzji o tym, żeby to grono rozszerzać".
Pytany, czy polskie władze także o Ukrainę będą chciały rozszerzać to grono, odpowiedział, że "wie, że polskie władze prowadzą w tej sprawie rozmowy z Kijowem". - Chciałbym informację o tej decyzji zostawić dla właściwych władz - dodał Szatkowski.
Zapytany o to, czy NATO sugerowałoby, żeby dopuścić Ukrainę na miejsce eksplozji w ramach śledztwa, Szatkowski odparł, że "sojusznicy w tej sprawie mają pełne zaufanie do władz w Warszawie i będą kierowali się tym, jaka będzie decyzja władz polskich".
Ukraina prosi o "pilne udzielenie dostępu do miejsca wybuchu"
Sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ołeksij Daniłow przekazał, że Ukraina opowiada się za wspólnym, jak najbardziej szczegółowym zbadaniem tego incydentu. Zadeklarował, że strona ukraińska jest gotowa przekazać partnerom posiadane przez nich dowody rosyjskiego śladu.
Daniłow poinformował także, że Ukraina prosi o "pilne udzielenie dostępu do miejsca wybuchu przedstawicielom ministerstwa obrony Ukrainy i straży granicznej Ukrainy".
Szatkowski: sojusznicy podkreślają, że ostateczna odpowiedzialność spoczywa na Rosji
Szatkowski odniósł się także do słów prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który cytowany przez agencję Interfax-Ukrain oświadczył: "Nie mam wątpliwości, że to nie była nasza rakieta".
Pytany, jaka jest reakcja NATO na te słowa, Szatkowski powiedział, że "wszyscy sojusznicy podkreślają, że ostateczna odpowiedzialność za ten tragiczny incydent spoczywa na Rosji". Zaznaczył, że "wczoraj miał miejsce największy w skali powietrzny atak rosyjski z użyciem pocisków manewrujących, dronów na cywilną infrastrukturę ukraińską".
- W kontekście ataku, który ma miejsce na całym terytorium Ukrainy, może dochodzić do różnego rodzaju sytuacji (…) Może być zamierzona prowokacja ze strony agresora, może być przypadkowe uderzenie ze strony tego agresora bądź też przypadkowe, niezamierzone działanie ze strony państwa broniącego się - mówił.
Dodał, że "aktualny stan - jeśli chodzi o ocenę w kwaterze głównej, a także ze strony polskich władz - jest taki, że najbardziej prawdopodobna wersja jest taka, że był to pocisk obrony powietrznej, który miał na celu zestrzelenie nadchodzącego pocisku rosyjskiego i w wyniku tej próby jego resztki wylądowały na terenie naszego kraju".
Szatkowski wyraził przekonanie, że "śledztwo będzie transparentne, że będziemy w tej sprawie w dialogu ze stroną ukraińską".
Na uwagę, że prezydent Zełenski "ma inne zdanie co do tego, co się wydarzyło", ambasador RP przy NATO odpowiedział, że "będziemy dążyli do tego, żeby to zdanie uwspólnić".
Źródło: TVN24