Pod koniec listopada Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jak co roku 13 grudnia PiS zorganizuje demonstrację. Tym razem protesty mają jednak dotyczyć sposobu liczenia głosów w wyborach samorządowych i postulatu zmiany ordynacji wyborczej, która miałaby "radykalnie ograniczyć możliwość fałszowania wyborów".
W "Kropce nad i" Jarosław Gowin (Polska Razem) podkreślił, że marsz będzie miał charakter pokojowy, a prawo do takiego sposobu demonstracji jest "naturalnym elementem porządku demokratycznego".
- Zamierzamy z niego skorzystać po to, żeby zaprotestować przeciwko co najmniej wypaczeniu wyniku wyborów - wyjaśnił Gowin. Jak podkreślił, kolejnym powodem do demonstracji jest łamanie wolności słowa, którym było w jego opinii zatrzymanie dziennikarzy w czasie zajść w siedzibie PKW.
Były minister sprawiedliwości po raz kolejny powtórzył, że jego zdaniem doszło do sfałszowania wyników wyborów.
- Nie mam na to dowodów empirycznych, ale równocześnie nie ma racjonalnego wyjaśnienia dla faktu, że badania IPSOS precyzyjnie pokazały wyniki dla SLD i PO, rażąco rozjechały się przy PSL i PiS - wyjaśnił swoje wątpliwości.
Palikot: huśtanie emocjami
W ocenie Janusza Palikota (Twój Ruch) "niczym nieuzasadnione" wypowiedzi o fałszowaniu wyborów na masową skalę doprowadziły już do wtargnięcia do siedziby PKW.
- Na szczęście skończyło się tylko na przerwaniu na kilka godzin prac komisji. Można sobie jednak wyobrazić, że tego typu huśtanie emocjami społecznymi wymknie się spod kontroli - przestrzegał.
- Co więcej, mam poczucie, że Jarosławowi Kaczyńskiemu i Jarosławowi Gowinowi chodzi o to, aby emocje wzięły górę nad rozsądkiem - mówił, krytykując przy tym wybór daty demonstracji w rocznicę stanu wojennego.
- To nie jest spokojna manifestacja już przez sam fakt, kiedy ona się odbywa - powiedział.
Autor: kg//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24