Głosowanie nad wyborem przewodniczącego PO ma się odbyć na przełomie grudnia i stycznia - wynika z projektu regulaminu wyborczego. W piątek dokument ma przyjąć Rada Krajowa Platformy. Zgodnie ze statutem PO, szefa tej partii wybierają w wyborach powszechnych wszyscy jej członkowie.
Do tej pory chęć kandydowania na szefa Platformy zadeklarowało troje kandydatów: ustępująca premier Ewa Kopacz, szef MSZ Grzegorz Schetyna oraz minister sprawiedliwości Borys Budka.
Zbieranie podpisów
Projekt harmonogramu wyborczego opracował zespół, w skład którego weszli: wiceszefowie PO: Bogdan Borusewicz i Cezary Grabarczyk oraz lider mazowieckiej PO Andrzej Halicki.
- Propozycja, która została przygotowana na posiedzenie Rady Krajowej dotyczy przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w głosowaniu powszechnym, czyli skierowanym do wszystkich członków Platformy, którzy spełniają warunki uczestnictwa, czyli są w naszym centralnym rejestrze, ale także mają opłacone składki członkowskie - powiedział w czwartek Halicki. Zgodnie z propozycją harmonogramu, do 30 listopada można będzie zgłaszać kandydatów na przewodniczącego Platformy wraz z wymaganą liczbą 10 podpisów członków Rady Krajowej ugrupowania. Do 20 grudnia członkowie PO mają otrzymać pakiety wyborcze, a dzień później rozpocząć się głosowanie korespondencyjne (być może także internetowe). Działacze PO będą mieli czas do 10 stycznia na wysłanie swych głosów, przy czym te, które nadejdą po 20 stycznia nie będą już uwzględniane. - Dwa dni później będziemy ogłaszać te wyniki - zaznaczył Halicki.
"Martwe duszy"
Wybory szefa PO, jeśli do nich dojdzie, będą drugimi w historii tej partii wyborami powszechnymi. Poprzednie przeprowadzone zostały latem 2013 roku. Wygrał je były premier, a obecnie szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Głosowało na niego 79,58 proc. działaczy PO; 20,42 proc. poparło jego kontrkandydata, ówczesnego polityka PO, a dziś kandydata na ministra nauki i szkolnictwa wyższego w rządzie Beaty Szydło, Jarosława Gowina. Frekwencja wyniosła 51,12 proc.
Część komentatorów oceniała, że frekwencja na poziomie 51 proc. może być efektem niezbyt dokładnej weryfikacji bazy członkowskiej PO i tzw. "pompowania kół", które polega na przyjmowaniu w krótkim czasie przez partyjne struktury dużej liczby nowych członków, po to, żeby mieć prawo do większej liczby delegatów na zjazdy wyborcze, które wyłaniają szefów w powiatach i regionach. Pytany o kwestię "martwych dusz" Halicki podkreślił, że w kwestii prawa do głosowania w wyborach szefa PO jest jednoznaczny. - Sytuacja, w której ktoś nie płaci składek przez okres 6 miesięcy automatycznie eliminuje go z bazy członkowskiej, więc takich osób po prostu nie ma - zapewnił. Zwrócił przy tym uwagę, że prawo głosowania mają tylko ci członkowie PO, którzy figurują w centralnym rejestrze przynajmniej od 6 miesięcy.
Statut PO stanowi również, że przewodniczącego tej partii uznaje się za wybranego, jeżeli uzyska bezwzględną większość ważnie oddanych głosów członków Platformy biorących udział w głosowaniu. Jeśli w wyborach zgłoszono więcej niż jednego kandydata, a żaden z kandydatów nie uzyskał bezwzględnej większości ważnie oddanych głosów, przeprowadza się drugą turę wyborów. W drugiej turze wyborów, wyboru dokonuje się spośród dwóch kandydatów, którzy w pierwszej turze głosowania otrzymali największą liczbę głosów. Za wybranego na przewodniczącego Platformy w drugiej turze wyborów uznaje się tego kandydata, który otrzymał większą liczbę ważnie oddanych głosów członków ugrupowania biorących udział w głosowaniu. Po posiedzeniu zarządu PO pod koniec października Kopacz poinformowała, że odbędą się wybory nowych władz wszystkich szczebli - od kół, przez powiaty, regiony, aż po wybory szefa partii. Jednak propozycja ta wywołała spór w partii. Z rozmów PAP z politykami PO wynika, że takiemu rozwiązaniu sprzeciwiła się zdecydowana większość szefów regionów.
Autor: kg//tka / Źródło: PAP