Andrzej Duda zachwala rządowy projekt "Moja woda", w którym mowa jest o oczkach wodnych przy domach i blokach. Prezydent obiecuje dopłaty do ich budowy. Są jednak wątpliwości, czy postawienie 20 tysięcy oczek w skali kraju może znacząco poprawić naszą sytuację w kontekście suszy. Materiał magazynu "Polska i Świat".
To może być oczko w głowie prezydenta w kampanii wyborczej. - Chciałbym, żeby przy każdym domu takie oczko było – mówi Andrzej Duda. Projekt zakłada dopłaty do budowy oczek wodnych: 85 procent kosztów budowy - maksymalnie pięć tysięcy złotych. I tak w ciągu kilku godzin temat wypłynął na szerokie wody krajowej polityki.
Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej zastanawia się "jak pan prezydent zamierza to zrealizować w 10-piętrowych blokach". Tomasz Trela szef sztabu wyborczego Roberta Biedronia zwraca uwagę, że "jest pewna doza powagi, jeśli chodzi o obietnice wyborcze". Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL zastanawia się czy w zestawie z programem, który pieszczotliwie nazywa "Oczko plus", będą rybki i fontanna.
"Ja bym chciał, motyle by chciały, jeże, pszczoły. Cała przyroda by chciała"
Z rybkami czy bez - oczka mogą wkrótce stać się częścią naszego krajobrazu. Andrzej Wojciech Różański z Ogrodów Niebanalnych chciałby, żeby tak było. - Ja bym chciał, motyle by chciały, jeże, pszczoły. Cała przyroda by chciała, więc niech tak robią, niech kopią. Chętnie bierzemy pieniądze, bo lubimy je dostawać, więc przypuszczam, że to dla wielu ludzi jakaś motywacja – podkreśla.
Budowa oczek to jeden z punktów programu "Moja woda". Miałoby ich powstać 20 tysięcy. Nie tylko przy domach jednorodzinnych, ale i między blokami. O dofinansowanie można się będzie starać już od 1 lipca, czyli jeszcze przed ewentualną drugą turą wyborów. Ale i prezydent, i minister klimatu zapewniają, że wcale nie chodzi o puszczenie oczka do elektoratu, a tylko o magazynowanie wody. - Ta woda może być potem wykorzystana do podlewania ogródka, żebyśmy nie brali wody z sieci – mówi Andrzej Duda.
Z założeń projektu wynika, że w ten sposób do polskich rodzin trafiłoby 100 milionów złotych. Władysław Kosiniak-Kamysz uważa, że to zbyt małe środki na tak poważny problem, jakim jest susza. - Powinien być narodowy program małej retencji, nie za 100 milionów, tylko za 30 miliardów, dla wszystkich Polaków. To jest naprawdę poważny problem, a pan prezydent sobie evencik urządza – ocenia lider ludowców.
Spadek nakładów na gospodarkę wodną
Brak wody i brak pomysłu na jej magazynowanie to jest poważny problem - potwierdzają eksperci. Należymy do krajów najbardziej ubogich w zasoby wodne na kontynencie. Zatrzymujemy około 6,7 procent wody – to najmniej w Europie. W Hiszpanii to ponad 40 procent. Postawienie 20 tysięcy oczek w skali kraju niewiele więc zmieni.
Poza tym nie każde oczko wodne jest zbiornikiem retencyjnym - założenie jest takie, że wystarczyć ma deszczówka, ale opady, które mamy w ostatnich latach mogą nie zapełnić takich zbiorników. Wtedy do oczka będzie trzeba wodę pociągnąć, czyli nie spełni ono swojego zadania.
Rozwiązanie systemowe - Program Rozwoju Retencji był planowany już prawie rok temu. Konkretnych działań do dziś nie widać. Czarno na białym widać za to jak państwo wspiera gospodarkę wodną. Z danych GUS wynika, że w 2010 roku nakłady na gospodarkę wodną wynosiły o około 500 milionów złotych więcej niż w 2018 roku.
Źródło: TVN24