Prawo i Sprawiedliwość przywróciło demokracji jej właściwy sens - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński w czwartek, podczas konwencji regionalnej w Słupsku. - Siły polityczne, które nam się przeciwstawiają, chcą cofnąć Polaków do postkomunizmu - stwierdził.
Na początku swojego wystąpienia prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński wspominał o pochodzącej z okręgu słupskiego zmarłej w ubiegłym roku posłance PiS Jolancie Szczypińskiej. W dalszej części przemówienia Kaczyński stwierdził, że każde wybory mają jakiś sens, a najbliższe wybory, jak przekonywał, zdecydują o przyszłości Polski.
- To jest sytuacja, w której możemy decyzją naszych rodaków, naszych obywateli pójść do przodu, mocno do przodu, ale możemy się też cofnąć. Jest tak, iż siły polityczne, które się nam przeciwstawiają, (...) chcą po prostu nasz kraj, naszą ojczyznę, Polaków cofnąć do tego, co było przedtem, do systemu, który został ukształtowany po roku 1989 i który został nazwany postkomunizmem" - ocenił prezes PiS.
Kaczyński stwierdził, że postkomunizm miał dążyć ku "ostatecznej likwidacji demokracji". - Demokracja wymaga tego, żeby było kilka konkurencyjnych elit, które decyzją społeczeństwa są wysuwane do władzy albo też od niej odsuwane i zgadzają się na to, na ten mechanizm, przyjmują, że tak po prostu w demokracji jest - stwierdził.
- Natomiast robiono wszystko ku temu, by była jedna tylko elita, wszyscy inni, którzy aspirują do tego, żeby rządzić, byli traktowani jako coś, co jest poza systemem, co jest niedopuszczalne, co nie ma praw - dodał Kaczyński.
Za przykład tego typu działań prezes PiS wskazał wypowiedź Donalda Tuska z 2005 roku o moherowej koalicji Prawa i Sprawiedliwości, Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin.
Kaczyński przekonywał, że to PiS "przywrócił demokracji jej właściwy sens" w wymiarze politycznym i społecznym. - My naszymi działaniami, wielkimi programami społecznymi, ale także programem rozwoju naszej gospodarki, tę sprawiedliwość przywracamy - mówił.
"Stracą ci, którzy nie będą chcieli w tym uczestniczyć"
Kaczyński podkreślił, że już obecnie "dobra zmiana" nie jest tylko hasłem, a "czymś realnym". - Ona będzie trwała, ale wymaga postępu gospodarczego - mówił. Zaznaczył, że toczący się spór o płacę minimalną to wielopłaszczyznowy spór, "ale to jest także spór w gruncie rzeczy o to, czy Polska ma pozostać takim postkolonialnym krajem taniej siły roboczej, czy ma iść do przodu".
- To jest kwestia statusu materialnego milionów polskich rodzin i ogromna większość z nich na tym postępie skorzysta - przekonywał. - Ci, którzy ewentualnie stracą, to tylko ci, którzy nie będą chcieli w tym wszystkim uczestniczyć. (...) Ale nie oni w Polsce są siłą napędową rozwoju - stwierdził.
Prezes PiS przekonywał jednocześnie, że są nią mechanizmy tworzone przez państwo i "przedsiębiorcy, którzy potrafią sobie dawać radę". Zaznaczył, że w Polsce mamy do czynienia obecnie z rynkiem pracownika, a nie pracodawcy.
- Mylą się ci, którzy sądzą, że my będziemy szukali tych pracowników gdzieś poza granicami naszego kraju. Jeśli poza granicami, to chodzi przede wszystkim o tych Polaków, którzy emigrowali i mają wrócić: chcemy, żeby wracali - mówił.
Kaczyński zaznaczył przy tym, że Prawo i Sprawiedliwość odrzuca koncepcję "społeczeństwa klasowego". Podkreślał przy tym, że nie ma na myśli "wymuszonego egalitaryzmu", ale "społeczną solidarność" różnych grup społecznych, które tworzą naród.
- Tego potrzebujemy, tak są skonstruowane nowoczesne społeczeństwa i my takim nowoczesnym społeczeństwem chcemy być, ale nie żeby przyjmować choroby, które szaleją w innych państwach, tylko w tym sensie, by to wszystko, co tam jest dobre, sprawiedliwe, przyzwoite czy nawet wesołe, żeby to wszystko było też w Polsce - zapewniał.
"Wybór postępu lub powrót do postkomunizmu"
- My chcemy Polski opartej o tradycyjną rodzinę, (...) o stały związek kobiety i mężczyzny, no i dzieci. No i tyle, prosta sprawa - powiedział.
Jak podkreślił, z "różnych względów" niektórym osobom przychodzi wychowywać dzieci samotnie. - My to w pełni szanujemy, my naprawdę pochylamy się z troską nad tymi wszystkimi, którzy znaleźli się w takiej sytuacji - zaznaczył. Jak dodał, "w ogromnej większości są to panie".
- Ta próba wykorzystywania mojej wypowiedzi w ten sposób, że ja jestem przeciwko samotnym matkom, to jest po prostu coś haniebnego, odrażającego - powiedział.
Zdaniem prezesa PiS 13 października społeczeństwo będzie miało do wyboru z jednej strony "postęp i społeczny, i ekonomiczny, i normalność w naszym życiu", a z drugiej - powrót do tego, co było. - Byśmy wracali do postkomunizmu, do postkolonializmu i jednocześnie, żebyśmy przyjmowali te wszystkie wynalazki, o których tutaj też wspominałem - powiedział.
Autor: asty//now / Źródło: PAP TVN24