Prawo i Sprawiedliwość chyba za bardzo poszło w kierunku skuteczności w samej kampanii wyborczej, przy jednoczesnym osłabieniu jej już w trakcie kadencji. A to spory błąd - ocenił Zdzisław Krasnodębski, od 10 lat europoseł PiS, który tym razem nie znalazł się na listach kandydatów tej partii w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Sam uważa, że mógłby "służyć swoim doświadczeniem w kolejnej kadencji, ale decyzja władz partii była jednak inna".
W czwartek minął termin zgłaszania list kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Na listach PiS zabrakło Zdzisława Krasnodębskiego, który sprawował mandat europosła z ramienia tej partii w ostatnich dwóch kadencjach, od 2014 roku. W 2019 roku startował jako "jedynka" w Wielkopolski, otrzymał wówczas ponad 160 tysięcy głosów.
"Obecnie rozwiązujemy kontrakt" - napisał w czwartek w mediach społecznościowych. Dodał, że w takiej sytuacji będzie mógł "swobodnie formułować swoje opinie o grze zespołu", w którym znajdował się przez dekadę i "o dobrych i złych decyzjach".
CZYTAJ WIĘCEJ: "Rozwiązujemy kontrakt". Zdzisław Krasnodębski nie wystartuje z list PiS w eurowyborach
"Odchodzę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku"
Swój wpis wyjaśnił w rozmowie z Salon 24. - To była oczywiście metafora. Chodziło mi o to, że jeżeli jest się politykiem, to jest to inna rola społeczna, niż komentatora. Ja byłem czynnym politykiem, więc mimo że oczywiście zachowałem swoje opinie i czasami wyrażałem odmienne zdanie, to jednak grałem w tym zespole, czyli delegacji PiS w Parlamencie Europejskim. Teraz natomiast wracam do poprzedniej roli, którą pełniłem przed 2014 rokiem, gdy byłem analitykiem i obserwatorem życia politycznego, niezależnym intelektualistą, profesorem uniwersytetu - oświadczył.
- Nie oznacza to, broń Boże, że zmieniam swoje poglądy i sympatie, zachowania wyborcze. Oznacza to tylko tyle, że dzisiaj będę mógł swoje sądy formułować już na własny rachunek i patrzeć na politykę z pewnego dystansu. Zwłaszcza, że ja nie jestem członkiem Prawa i Sprawiedliwości, nie należę do żadnej partii politycznej, nie jestem posłem w Sejmie, nie pełnię żadnej funkcji politycznej. Ponieważ nadal chcę Polakom służyć swoją wiedzą, więc będę tę rolę spełniał właśnie w ten sposób, jako niezależny obserwator. Uważam bowiem, że powinni więcej rozumieć ze skomplikowanej polityki europejskiej - dodał Krasnodębski.
Polityk zwrócił uwagę, że dwukrotnie znalazł się na listach i był wybrany "z bardzo dobrym wynikiem, co też świadczy o otwartości Prawa i Sprawiedliwości". - To też jest dosyć wyjątkowe na tle innych partii politycznych reprezentowanych w Parlamencie Europejskim. Droga eurodeputowanych na przykład z Niemiec zazwyczaj polega na pokonywaniu wszystkich szczebli kariery politycznej od młodzieżówki. A siłą Prawa i Sprawiedliwości jest fakt, że była to otwarta partia i mam nadzieję, że taką pozostanie - powiedział.
Jednocześnie przyznał, że sądził, że i w kolejnej kadencji mógłby służyć swoim doświadczeniem międzynarodowym. - Zwłaszcza w tak trudniej, przełomowej sytuacji. Decyzja władz partii była jednak inna, odchodzę z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, dziękując za okazane mi dwukrotnie zaufanie. Teraz zajmę się inną działalnością i to właśnie oznaczał mój wpis - przekazał Krasnodębski.
Krasnodębski: podczas tworzenia list PiS-u popełniono błąd
Polityk był dopytywany o pojawiające się głosy, że kierownictwo partii robi błąd, rezygnując z doświadczonych deputowanych, na rzecz zawodowych, ale mniej obeznanych w polityce międzynarodowej polityków.
- Uważam, że Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy dzięki ciężkiej pracy w szerokich kręgach sympatyków, docierając do wielu wyborców, otwierając się na różne środowiska, w tym środowiska inteligenckie. PiS pracował też wówczas nad atrakcyjnym programem. Dziś pod wpływem szoku, jakim niewątpliwie była utrata władzy, mimo wygranych wyborów i bardzo dobrego rezultatu, działania PiS poszły w odwrotnym kierunku niż ten, który przyniósł sukces w 2015 roku – uproszczenia, a nawet trywializacji przekazu. Ja oceniam to krytycznie. Oczywiście również w naszej delegacji w Parlamencie Europejskim powinny nastąpić pewne zmiany. Specyfika pracy w nim wymaga też jednak odpowiednich kompetencji i innych zachowań, niż te, które są wystarczające w polityce krajowej. W związku z tym również uważam, że podczas tworzenia list popełniono pewien błąd - ocenił Krasnodębski.
Jednocześnie dodał, że "to nie oznacza, że wynik wyborczy nie może być dobry". - W czasie kampanii wyborczej potrzebne są bowiem inne cechy, niż te, które potem są niezbędne w trakcie kadencji Parlamentu Europejskiego. Są potrzebne także różne typy eurodeputowanych. Chyba jednak za bardzo PiS poszedł w kierunku skuteczności w samej kampanii wyborczej, przy jednoczesnym osłabieniu skuteczności już w trakcie kadencji. A to spory błąd, zwłaszcza, że z informacji zagranicznych mediów możemy wywnioskować, że dojdzie w kolejnej kadencji do próby całkowitego zmarginalizowania Prawa i Sprawiedliwości w Parlamencie Europejskim. Osoby takie jak ja mogłyby pomóc w neutralizowaniu tych zagrożeń. Kierownictwo partii zdecydowało jednak inaczej - zaznaczył.
Krasnodębski to polski socjolog i filozof społeczny, doktor habilitowany nauk społecznych, publicysta i nauczyciel akademicki. W latach 2018-2019 był wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego.
Źródło: tvn24.pl, Salon 24
Źródło zdjęcia głównego: Mathieu CUGNOT/ European Union