Traci się zaufanie, kiedy przez długi czas robiło się wszystko bez względu na to, jak konstytucja określała pewne tryby. Władza miała w nosie wyroki sądowe. Daj Boże, żeby akurat w tej sytuacji, czyli procedury wyborczej, wszyscy prawa przestrzegali - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 sędzia Sądu Najwyższego profesor Włodzimierz Wróbel.
Sędzia Włodzimierz Wróbel odniósł się w poniedziałek w "Faktach po Faktach" w TVN24 do kwestii wyborów parlamentarnych i formowania nowego rządu. Mówił, że "wszyscy powinniśmy się teraz tak naprawdę skoncentrować nad tym, czy ta procedura zakończenia wyborów się uda, uda pokojowo".
Pytany, co ma na myśli, powiedział, że "wszyscy chyba mamy taki niepokój co do tego, jak zachowają się dotychczas rządzący". - Także szereg podmiotów, które w tym procesie przekazywania władzy pełnią istotną rolę: prezydent, ten, kto będzie marszałkiem seniorem, ale także jest moment, w którym tak naprawdę będzie musiało nastąpić takie formalne przekazanie władzy między jednym rządem a drugim rządem, jednymi ministrami a drugimi ministrami - dodał.
- Oczywiście pewną rolę w tym procesie pełni także Sąd Najwyższy. Przy czym ona jest, bym powiedział, taka negatywna. To znaczy Sąd Najwyższy rozpatruje protesty wyborcze - wskazał sędzia. Zauważył, że "tych protestów wpłynęło wcale nie tak dużo w ramach tych wyborów". Do poniedziałkowego popołudnia do Sądu Najwyższego wpłynęły 44 protesty odnoszące się do wyborów parlamentarnych oraz 55 protestów przeciwko ważności referendum.
Wróbel przypomniał, że w 2019 roku tych protestów było prawie 300. - To też pokazuje, że skala podważania tych wyborów nie jest w tej chwili wielka. Wobec tego jeszcze tu się mogą zdarzyć różne rzeczy. Musimy zachować naprawdę skupienie - mówił.
- Ja myślę, że ten proces, w którym wracamy do praworządności, wracamy do takiego przestrzegania konstytucji - mówię o organach władzy - jest tak istotny, tak ważny i trzeba być tak uważnym na to, co się dzieje w przestrzeni publicznej, że w tej chwili te inne problemy związane nawet z kwestiami czysto politycznymi, takimi bardzo kontrowersyjnymi, powinny trochę zejść na dalszy plan - ocenił.
- To ogromne poparcie społeczne, ta ogromna frekwencja dała podstawę do optymizmu, że uda się tutaj osiągnąć skutek w postaci tego, że wszyscy będą prawa przestrzegać. Z tego się cieszmy, ale bądźmy ostrożni - dodał.
Sędzia Wróbel: władza miała w nosie wyroki sądowe
Dopytywany, skąd ten niepokój u niego, odpowiedział, że "z tych ośmiu lat", których byliśmy świadkami.
- Traci się zaufanie, kiedy przez długi okres czasu robiło się wszystko bez względu na to, jak konstytucja określała pewne tryby, procedury, co tam w niej zapisano. Władza miała to w nosie. Miała w nosie wyroki sądowe, miała w nosie wyroki trybunałów międzynarodowych. Daj Boże, żeby akurat w tej sytuacji, czyli procedury wyborczej, wszyscy prawa przestrzegali - mówił Wróbel.
Sędzia: za bardzo się to w standardach konstytucyjnych nie mieści
Pytany był także o słowa byłego szefa CBA Pawła Wojtunika i zapowiedź wniosku do prokuratury ze strony szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego. Wojtunik mówił, że w ośrodku Biura w Lucieniu na dwa dni przed wyborami odbyła się odprawa. Zapytał publicznie ministra spraw wewnętrznych, czy prawdą jest, że wydano tam specjalne polecenia, "aby w kontekście wyborów parlamentarnych masowo stosować kontrolę operacyjną wobec przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych".
"Dość kłamstw. Ani CBA, ani żadna inna podległa mi służba nie inwigilowała opozycji" - napisał w poniedziałek Kamiński w mediach społecznościowych. Zapowiedział, że "w związku z tymi insynuacjami CBA kieruje zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przez P. Wojtunika przestępstwa z art. 212 KK". Wspomniany artykuł Kodeksu karnego dotyczy zniesławienia.
CZYTAJ WIĘCEJ: Kamiński kieruje zawiadomienie do prokuratury w sprawie słów Wojtunika. Były szef CBA: jestem odporny na pogróżki
Sędzia Wróbel został zapytany, czy Kamiński ma podstawy do tego, żeby występować z wnioskiem z tego artykułu. - Oczywiście ten przepis jest wśród przestępstw przeciwko czci, w grupie przestępstw, które dotyczą praw jednostki - nie instytucji, a tym bardziej nie organów państwa. W związku z tym, aż się prosi powiedzieć, że oczywiście można się powoływać na to przestępstwo, ścigać kogoś, ale jeżeli to osoba prywatna zostaje zniesławiona, a nie instytucja - powiedział.
Dodał, że "treść tego przepisu jest taka, że sugeruje, że mogłyby to robić instytucja, ale moment, w którym organy władzy publicznej zaczynają korzystać z artykułu 212 jako próby ochrony ich autorytetu i czci, to za bardzo się to w takich standardach konstytucyjnych nie mieści".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24