Czesław Bielecki, Ludwik Dorn, Piotr Gliński, Piotr Guział, Piotr Ikonowicz, Elżbieta Jakubiak, Andrzej Rozenek i Przemysław Wipler razem. Na specjalnej konferencji politycy różnych opcji politycznych zachęcali do uczestnictwa w niedzielnym referendum. Zaprosili też Hannę Gronkiewicz-Waltz do udziału w debacie organizowanej przez studentów Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak podkreślił inicjator zorganizowania referendum Piotr Guział, do grupy polityków dołączy też Ryszard Kalisz. W inicjatywie nie będzie uczestniczył przedstawiciel SLD (ze względu na decyzję tej partii o neutralności wobec uczestnictwa w referendum).
- Chcielibyśmy zachęcić wszystkich warszawiaków, bez względu na poglądy polityczne, bez względu na to czy do tej pory brali udział w wyborach. Pozostanie w domu to jest opowiedzenie się za Hanną Gronkiewicz-Waltz. Nie zostawajcie w domu, nie bądźcie obojętni, korzystajcie ze swoich praw. Nie pozwólmy, żeby partie zawłaszczyły obywatelską akcję referendalną - powiedział Piotr Guział.
- Tu siedzą przedstawiciele partii, ale wszyscy zgodzą się, że nie można upartyjniać samorządów - podkreśliła.
Debata i wolne krzesło
Guział poinformował, że w czwartek o godz. 14.00 w bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego odbędzie się debata przedreferendalna z udziałem przedstawicieli wszystkich obecnych na wtorkowej konferencji środowisk politycznych.
- Będzie czekało krzesło na Hannę Gronkiewicz-Waltz. Zapraszamy ją serdecznie. Na debacie stawi się także Ryszard Kalisz oraz przedstawiciel SLD - dodał Guział.
Propozycję debaty skomentował rzecznik warszawskiego ratusza, Bartosz Milczarczyk. - Pani prezydent będzie brała udział w debatach wyborczych podczas kampanii wyborczej, a najbliższe wybory są pod koniec przyszłego roku. O ile oczywiście zdecyduje się kandydować - wyjaśnił. Podkreślił również, że w tym roku zorganizowano ponad dwadzieścia debat z mieszkańcami, a w większości z nich brała udział Hanna Gronkiewicz - Waltz.
Różne głosy
Podczas konferencji głos zabrali wszyscy uczestnicy. Czesław Bielecki, kandydat na prezydenta Warszawy w wyborach 2010 roku (niezależny, popierany przez PiS) podkreślił, że "po 25 latach wolnej Polski okazuje się, że w stolicy panuje niezgulstwo, nieudolność, bałagan mimo fantastycznego zasilenia finansowego z UE". - Każdy następny rządzący, ktokolwiek to będzie, będzie musiał podporządkować się woli społecznej. Jeżeli wola społeczna będzie taka, że chcemy innego stylu rządzenia, wizji Warszawy, to doczekamy się tych zmian. Jeżeli społeczeństwo Warszawy powie - nie idziemy, jest to nam obojętne - to nie może wówczas narzekać i mówić - rządy są nieudolne, my byśmy robili to lepiej. To jest moment na głos mieszkańców Warszawy - podkreślił Bielecki.
Z kolei Ludwik Dorn (dawniej PiS teraz Solidarna Polska) podkreślił, że "rządy pani Hanny Gronkiewicz-Waltz obrzydziły i zatruły życie wszystkim w Warszawie". - Tutaj siedzą przedstawiciele partii, środowisk, z których jedne chodzą na manify i homoparady, a inni w życiu by tam nie poszli, bo chodzą na marsze niepodległości. Ale łączy nas to, że chcemy, żeby Warszawa żyła, była miastem dobrze zorganizowanym i nie traciła swoich szans - ocenił polityk.
Kandydat PiS na prezydenta Warszawy Piotr Gliński zaznaczył, że "tak właśnie powinna wyglądać demokracja". - Ludzie z różnych stron sceny politycznej, środowisk i o różnym stylu zaangażowania potrafią siedzieć przy jednym stole i formułować wspólny program dla przyszłości. To jest nie tylko program na "nie" dla tej aroganckiej i niegospodarnej władzy. To, co my w tej chwili robimy, to jest także praca programowa dla przyszłej Warszawy - powiedział Gliński.
Różne opinie
Piotr Ikonowicz podkreślił ironicznie, że chciałby "tak wspaniale zarządzanej Warszawy", jak obecnie. - Chciałoby się powiedzieć - chwilo trwaj. Ja nie pamiętam tak wspaniale zarządzanej Warszawy, jak ta zarządzana przez Hannę Gronkiewicz-Waltz pod groźbą referendum. Gdybym miał wybierać idealnego prezydenta, to właśnie takiego bym wybrał - żartował Ikonowicz.
I dodał: - Pani Gronkiewicz-Waltz miała tę nieostrożność, że zleciła badania długowieczności, czyli dożywalności mężczyzn i kobiet w różnych dzielnicach Warszawy. Wynika z nich, że przeciętny obywatel zamieszkujący Wilanów ma szansę pożyć 16 lat dłużej niż mieszkaniec Pragi Północ - zarzucił tolerowanie nierówności w stolicy.
Z kolei Elżbieta Jakubiak z PJN zaznaczyła, że referendum to demokratyczne narzędzie, którego obywatele mogą użyć w każdej chwili. - Warszawa ma być wielka i jedna. (...) Mamy prawo mówić "sprawdzam" między regularnymi kampaniami wyborczymi. Referendum jest narzędziem, które mówi "sprawdzam". To narzędzie powinniśmy użyć w Warszawie - powiedziała Jakubiak.
Andrzej Rozenek z Twojego Ruchu podkreślił, że "referendum to wydarzenie, które połączyło praktycznie wszystkie środowiska". - Stało się tak, bo w Warszawie źle się żyje, jest źle zarządzana. Apeluję do warszawiaków - nie dajcie się wysłać na grzyby 13 października - apelował Rozenek.
A Przemysław Wipler (dawniej PiS dziś Republikanie) dodał, że chce, aby Warszawa nadążała za aspiracjami swoich mieszkańców, m. in. przedsiębiorców, dlatego apeluje o udział w referendum.
Referendum
Referendum ws. odwołania prezydent stolicy odbędzie się 13 października. Będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy uczestniczyli w wyborach prezydenta w Warszawie w 2010 roku, czyli co najmniej 389 430 osób. Zgodnie z przepisami. jeśli prezydent miasta zostaje odwołany w referendum, jego mandat wygasa wraz z ogłoszeniem wyniku referendum w dzienniku urzędowym województwa. Wtedy osobę pełniącą funkcję prezydenta miasta (tzw. komisarza) "niezwłocznie" wyznacza premier. Komisarz pełni swoją funkcję do czasu wyboru nowego prezydenta. Przedterminowe wybory zarządza premier.
Autor: mn/tr / Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24