Wrocławscy policjanci mają kręcić filmy ze swojej pracy, aby poprawić wizerunek swojej jednostki - wynika z informacji tvn24.pl. Wizerunek, który najpierw zdruzgotała sprawa śmierci na komisariacie Igora Stachowiaka, a później dobiła sprawa pijanego komendanta miejskiego policji.
Pisemne polecenie o kręceniu filmów wystosował naczelnik wydziału prewencji i patrolowego komendy miejskiej policji we Wrocławiu.
"W związku z koniecznością poprawy wizerunku policjantów pełniących służbę w Komendzie Miejskiej Policji we Wrocławiu oraz we wrocławskich komisariatach zwracam się z prośbą o zachęcenie podległych funkcjonariuszy do wykonywania zdjęć lub nagrywania krótkich filmików z realizowanych zadań. Prośba dotyczy zdarzeń niecodziennych" - napisał nadkomisarz Sławomir Wolk.
Jako oczekiwany przykład podał historię sprzed tygodnia. Dolnośląscy funkcjonariusze zatrzymali wtedy dwóch młodych Afgańczyków, którzy wzdłuż autostrady A4 wędrowali do Niemiec. Byli w podróży od dziewięciu dni, pieszo przekraczając granice: Pakistanu, Iranu, Turcji, Bułgarii, Rumunii, Słowacji i Polski. Do czasu, aż ich wędrówkę przerwali policjanci.
"Konsekwencją braku jakiegokolwiek śladu po tej interwencji, która mogła odbić się echem na całym świecie i pokazać jakość pracy policji w naszym kraju był fakt, że nie zyskała ona należytego zainteresowania mediów" - wskazał naczelnik Wolk.
Wnioski z narady?
W ocenie ekspertów taka forma promocji to dobry pomysł. - Filmy i zdjęcia docierają dziś błyskawicznie do odbiorców i budują wizerunek. Tym jednak powinni zajmować się profesjonaliści z zespołów prasowych - podkreśla Jacek Dobrzyński, były wieloletni rzecznik podlaskiej policji, a później Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Pismo, którego kopia trafiła do redakcji tvn24.pl, nosi datę 11 stycznia. Oznacza to, że zostało wydane tuż po zakończeniu się odprawy komendantów powiatowych i miejskich z kierownictwem policji i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
- W dyskusjach Wrocław, po wielokroć, był przedstawiany jako przykład serii błędów. Te zalecenia z filmami to próba wyjścia z głębokich problemów. Byle nie urodziła kolejnych problemów - mówi nam jeden z uczestników narady. W opinii naszego rozmówcy zagrożenie dotyczy przede wszystkim osobistego bezpieczeństwa policjantów, którzy przeprowadzają interwencję.
- Skupieni na filmowaniu będą łatwiejszym celem. Istnieją też komplikacje prawne związane z upowszechnianiem filmów, które mogą naruszyć prywatność. Ale prekursorzy zawsze byli narażeni na ryzyko - podkreśla nasz rozmówca, doświadczony funkcjonariusz.
Wrocławska seria klęsk
Policjanci z Wrocławia mają problemy po ujawnieniu przez reportera TVN Wojciecha Bojanowskiego w reportażu "Śmierć w komisariacie" filmu z rażenia taserami Igora Stachowiaka w toalecie komendy. 25-letni mężczyzna wkrótce po tym zmarł.
Sprawa kosztowała kariery kierujących dolnośląską policją do komendanta wojewódzkiego włącznie.
Wizerunek policji mieli odbudować nowi szefowie, którzy zostali ściągnięci z innych województw. W nocy z trzeciego na czwartego stycznia ten projekt skończył się niepowodzeniem. Wtedy po północy patrol Służby Ochrony Kolei znalazł na ulicy komendanta miejskiego policji z rozbitą głową, bez butów i pod wpływem alkoholu.
Sprawa natychmiast obiegła wszystkie media w Polsce i skończyła się jego błyskawiczną dymisją.
Dziś okoliczności tego zdarzenia na miejscu wyjaśniają dwie niezależne od siebie ekipy z centrali policji - biuro kontroli, a także "policja w policji", czyli Biuro Spraw Wewnętrznych.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) //now / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mapy Google