- Takich przepisów nie ma w żadnym kraju. Kary sformułowane są po to, by odstraszyć lekarzy od wypisywania recept refundowanych. System jest tak skomplikowany, że nie sposób uniknąć błędnego wypisywania recept - przekonywał podczas specjalnie zwołanej konferencji szef OZZL, Krzysztof Bukiel.
Pytał też premiera: Do czego służą kary zapisane w umowach z lekarzami: do ścigania oszustów czy zastraszania lekarzy?
- O co chodzi, dlaczego oni nie chcą zlikwidować patologii? - ciągnął Bukiel, dodając: - Przepisy o karach są tak skonstruowane, że każdy lekarz karę musi zapłacić.
Również w opinii szefa Naczelnej Rady Lekarskiej, Konstantego Radziwiłła, kary, które - zgodnie z nowymi wzorami umów - grożą lekarzom, są "oderwane od życia i od praktyki lekarskiej".
Kary jak bumerang
Udział w proteście zapowiedziały największe organizacje lekarskie: Federacja Porozumienie Zielonogórskie, Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, Stowarzyszenie Lekarzy Praktyków oraz Polska Federacja Pracodawców Ochrony Zdrowia.
Lekarze nie zgadzają się z treścią obecnych umów, w których jest zapis dot. kar za niewłaściwe wypisywanie recept. Zapis ten został wykreślony w styczniu przez Sejm z ustawy refundacyjnej. Poprzedni prezes NFZ Jacek Paszkiewicz wprowadził go jednak do wzorów umów. Wtedy NRL wezwała, by od 1 lipca lekarze wypisywali tylko pełnopłatne recepty na leki refundowane.
Teraz medycy domagają się usunięcia z umów zapisów mówiących o karach. Chcą takiej zmiany także w umowach, które z NFZ podpisują świadczeniodawcy.Z ankiety internetowej przeprowadzonej na portalu "Medycyna Praktyczna" wśród lekarzy wynika, że udział w proteście od 1 lipca deklaruje 91 proc. lekarzy z gabinetów nieposiadających umowy z NFZ oraz prawie połowa z placówek posiadających kontrakt. W badaniu wzięło udział prawie 1000 osób.
Autor: mon/fac / Źródło: TVN24, PAP