"Kiedyś byłam czyjąś żoną, a dziś jestem kobietą, która żyje i daje żyć innym. Tego samego życzyłabym sobie względem mnie ze strony mojego narodu, choć po tych 7 latach wiem już na jak niewiele mogę liczyć" - napisała na swoim profilu na Facebooku Krystyna Łuczak-Surówka, żona oficera BOR, Jacka Surówki, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Krystyna Łuczak-Surówka będzie dziś gościem "Kropki nad i" o 20.00 w TVN24.
Maciej Stuhr w swoim wpisie odniósł się do swojego żartu o tupolewie, który wygłosił na gali rozdania Orłów w 2016 roku.
"Czy naprawdę myślicie Państwo, że stroiłem sobie żarty z ofiar katastrofy? Otóż muszę Was rozczarować: NIE! Chylę nad nimi głowę i modlę się za nich do Pana Boga. Mój żart został wymierzony w tych wszystkich, z ministrem Macierewiczem i posłem Kaczyńskim na czele, którzy od siedmiu lat, niemal codziennie, gwałcą pamięć tych ofiar opowiadając o sztucznej mgle, ofiarach, które przeżyły katastrofę, strzałach, trotylu, płonących samolotach w locie, czy wybuchach termobarycznych. Tupolew - Smoleńsk - Smoleńsk - Tupolew i tak w kółko, byle tylko zbijać polityczny kapitał. To Was nie bulwersuje, tylko żarty" - napisał aktor na swoim profilu na Facebooku.
"Lata znosiłam spokojnie, ale już nie daje rady"
Do wpisu odniosła się wdowa po oficerze BOR, Jacku Surówce, Krystyna Łuczak-Surówka. "Ponad rok temu poparłam wypowiedź Maciej Stuhr pełną ironii i rozżalenia z tego jak używana jest katastrofa smoleńska. Teraz poparłam i kolejną, co wywołało komentarze niektórych dotykające mnie do głębi" - napisała.
"Ostatni rok i przymus ekshumacji zabiera moje zdrowie i nerwy a brak zrozumienia powoduje, że chce mi się już krzyczeć. Lata znosiłam spokojnie, ale już nie daje rady. Tyle lat... i nie wie nikt a naród wciąż żądny krwi..." - stwierdziła na swoim profilu na Facebooku.
We wpisie podziękowała Maciejowi Stuhrowi za "odwagę mówienia tego, co Pan myśli oraz za to, że nie myli uśmiechu ze śmiechem, ironii z obrazą ani myślenia z czynnościami mózgu".
"Nie jestem waszą smoleńską wdową"
Napisała też o sobie, że jest tą, "której politycy i naród (bo to przecież katastrofa narodowa, a nie nas bliskich) od lat odmawiają prawa do spokoju, a teraz jeszcze skazują na walkę o godność i spokój ciała męża".
"To ta, która musi znosić latami z pokorą polityczne, medialne i społecznie wykorzystywanie katastrofy. To ta, która nad grobem męża nigdy nie ma spokoju, w związku z czym brak jej sił by tam chodzić. To ta, która nie godzi się na ekshumacje i od niemal roku podupada na zdrowiu, bo nie może przestać myśleć o ponownym pogrzebie i jak to przeżyje?" - napisała Łuczak-Surówka.
"Nie jestem waszą 'smoleńską wdową'" - zwróciła się do przedstawicieli mediów. "Kiedyś byłam czyjąś żoną, a dziś jestem kobietą, która żyje i daje żyć innym. Tego samego życzyłabym sobie względem mnie ze strony mojego narodu, choć po tych 7 latach wiem już na jak niewiele mogę liczyć. Polsko, gdzie jesteś? Gdzie serce Twoje?" - zapytała na koniec swojego wpisu.
Autor: mart/sk/jb / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24