Policjanci z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali dwóch 39-letnich Polaków podejrzanych o podkładanie od maja do września tego roku bomb w hipermarketach IKEA w kilku europejskich krajach. - Przy mężczyznach zabezpieczono liczne dowody przestępstwa, które jednoznacznie wskazują na winę zatrzymanych - powiedział w TVN24 Komendant Główny Policji Andrzej Matejuk. Mężczyźni zostali aresztowani na trzy miesiące.
Do podkładania ładunków wybuchowych i eksplozji dochodziło pomiędzy 30 maja a 2 września br. Improwizowane ładunki wybuchowe niewielkiej mocy eksplodowały w centrach IKEA w Belgii, Holandii, Francji, Niemczech i Czechach; na szczęście nikt nie został ranny. Po podłożeniu ostatniej z bomb - w Pradze - sprawcy zażądali od firmy okupu w wysokości 6 mln euro, a w razie zwłoki w wypłaceniu pieniędzy - zagrozili kolejnymi wybuchami.
Duża sprawa
Jak powiedział rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski, potwierdzając wcześniejsze nieoficjalne informacje, mężczyźni zostali zatrzymani na terenie województwa kujawsko-pomorskiego. Jeden z nich, Mikołaj G. był już wcześniej notowany za przestępstwa narkotykowe. Drugi - Adam K. pracował jako menadżer w kilku dużych korporacjach. Obaj są mieszkańcami Gdyni i mają po 39 lat. Policja nie wyklucza jednak, że mogli działać w większej grupie.
- Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu, która nadzoruje prowadzone przez CBŚ śledztwo, postawiła im już zarzuty wymuszenia rozbójniczego i sprowadzenia zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób - dodał rzecznik. Jak mówi wiceprokurator apelacyjny Wiesław Bilski, mężczyznom grozi do 10 lat więzienia.
Sokołowski poinformował, że początkowo wszystkie te incydenty bombowe traktowano indywidualnie, a każde państwo, w którym do nich doszło, prowadziło odrębne postępowania. Działania policji narodowych koordynował Europol, który pomagał w wymianie danych.
- Informacje zebrane przez CBŚ dały jednak podstawy do połączenia tych spraw. Z ustaleń polskich policjantów wynikało, że to właśnie w Polsce przebywają osoby odpowiedzialne za te incydenty i że właśnie z Polski kierowane są żądania okupu - podkreślił rzecznik. Zaznaczył równocześnie, że sprawa była trudna do wykrycia, ponieważ sprawcy robili wszystko, by nie pozostawić "polskiego śladu na miejscu przestępstwa".
Profesjonaliści
Komendant Główny Policji Andrzej Matejuk przyznaje, że mężczyźni doskonale znali się na rachunkach bankowych i przekazywaniu pieniędzy drogą elektroniczną. - Specjalnie zakładali konta i sprawdzali czy pieniądze z okupu już wpłynęły. Jesteśmy przekonani, że wśród zatrzymanych jest też "mózg" całej grupy. Jest to osoba dobrze wykształcona, władająca kilkoma językami, która w swojej karierze zawodowej była kierownikiem jednego z supermarketów w sieci handlowej - powiedział komendant. Dodał, że w operacji brało udział kilkuset polskich policjantów.
Z pierwszych ekspertyz policyjnych wiadomo, że ładunki wybuchowe przygotowywane przez zatrzymanych były profesjonalne. Według szacunków czeskich policjantów, bomba podłożona w Pradze mogła poważnie ranić osoby przebywające w promieniu nawet 30 metrów.
Z relacji oficera CBŚ wynika, że mężczyźni byli całkowicie zaskoczeni podczas zatrzymania. - Wpadli jadąc samochodem, ujawniliśmy przy nich dowody przestępstwa m. in. laptopy, telefony komórkowe, karty sim, ale również elementy garderoby i kamuflażu (peruki, maski), w których te osoby popełniały przestępstwa - tłumaczy oficer.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24